Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten zawód to życie na krawędzi. Saper ze Skarżyska opowiedział nam o swojej niebezpiecznej pracy

Mateusz Bolechowski [email protected]
Zakładanie ładunków wybuchowych do detonacji znalezionych radzieckich niewybuchów.
Zakładanie ładunków wybuchowych do detonacji znalezionych radzieckich niewybuchów. Fot. Archiwum prywatne
Tysiące wydobytych z ziemi niewybuchów. Niemieckich i radzieckich z czasów wojny, nowoczesnych na Wzgórzach Golan, a także... wykopane zastawy stołowe i skrzynki wybornych alkoholi. Saper idąc do pracy nigdy nie wie, co odkryje przed nim ziemia.

Jarosław Filipiak, dziś pokaźnej postury emerytowany żołnierz, zamiłowanie do pirotechniki miał od dzieciństwa. - Strzelanie z korków, karbidu, to był mój żywioł. W latach 60-tych jako dziesięciolatek umiałem już strzelać z prawdziwej amunicji, wtedy wszędzie było pełno pocisków z czasów wojny. Ile razy dostałem w skórę od ojca za te głupoty. Nie wiedziałem wtedy, że igrałem ze śmiercią - wspomina nasz rozmówca. Po średniej szkole za namową ojca poszedł do wojskowej szkoły chorążych wojsk inżynieryjnych i komunikacji we Wrocławiu.

- To była kuźnia talentów saperskich - wspomina. W szkole były naciski, żeby wstąpić do partii. Udało mu się wymigać. Zajęcia wojskowe były ciekawe dla 18-latka. Inna historia to Wojskowy Uniwersytet Marksizmu - Leninizmu. - Z zajęć zapamiętałem przełożonego, majora D. Próbował nas namówić do słuchania tego, co mówił. Tematem przewodnim był XXVII Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego - opowiada pan Jarosław. Po szkole trafił do pułku pontonowego w Dęblinie. Saperów nie było w wojsku wielu, takich prawdziwych, którzy mieli do czynienia z materiałami wybuchowymi. Pracował w patrolu saperskim.

Plastykowe miny na wzgórzach

Lata 2000-2001 Jarosław Filipiak spędził na misji pokojowej Organizacji Narodów Zjednoczonych na Wzgórzach Golan. - To była pożyteczna praca. Przygotowywaliśmy trasy patrolowania dla patroli polskich, austriackich i słowackich. Wzgórza Golan są nie do rozminowania - ocenia saper. Są pola minowe przeciwpancerne, przeciwpiechotne. W ten sposób Izrael odgrodził się od krajów arabskich.

Izraelskie miny są trudniejsze do znalezienia, bo wykonane z plastyku, a nie metalowe. Wykrywacz ich nie odnajdzie. - Mieliśmy swój sposób, ale o tym się nie mówi - zastrzega żołnierz. Co dzień coś się działo. Rozminowywanie w gorącu, pot lejący się po całym ciele. Czy tam na polach śmierci nie żałował wyjazdu na misje? - Często śpiewaliśmy piosenkę Elektrycznych Gitar "I co ja robię tu" - odpowiada.

Japończycy lubili polską kuchnię

Emocji nie brakowało. - Mieliśmy przejąć od Hezbollahu izraelskich jeńców na pograniczu Libanu, Izraela i Syrii. Strzelec pokładowy, snajper, lekarz i saperzy w dwóch wozach pancernych. Saperzy jak zawsze na pierwszej linii. To była niebezpieczna wyprawa pod lufami wycelowanych w nas karabinów i działek. Odebraliśmy dwóch żołnierzy. O szczegółach Jarosław Filipiak mówić nie chce, ale przyznaje, że było gorąco. Były i spokojne dni. Kontakty z ludnością dobre, ale bez spoufalania. Co ciekawe, Arabi szybko uczyli się języków wojsk, które stacjonowały na Wzgórzach Golan. W sklepach rozmawiało się po polsku. W czasie urlopów można było dużo zwiedzić. Najbardziej zaprzyjaźnili się ze Słowakami i ... Japończykami. - Ci często przychodzili na dobre, polskie jedzenie. Nasze wojsko miało najlepszą kuchnię - mówi pan Jarosław.

Jak na ruskim poligonie

Do rezerwy przeszedł w 2004 roku, ale zawodu nie zmienił. Podjął pracę w prywatnej firmie saperskiej. Zajmowali się oczyszczaniem terenów po bazach wojsk radzieckich, w Świętoszowie, Chocianowie, Przemkowie, Bornem Sulinowie.

- Zastaliśmy tam ogromne ilości amunicji. Bywało, że w ciągu roku unieszkodliwialiśmy ponad 70 tysięcy pocisków. W ziemi były bomby lotnicze, pociski kierowane, ogromne ilości - przyznaje saper. Jaka to była robota, świadczą fotografie. Setki wielkich bomb i innych pocisków przygotowane do detonacji. A każdy trzeba było powoli i ostrożnie wydłubać z ziemi. Przy każdym czuje się strach, ma świadomość, że może dojść do eksplozji. Teraz Filipiak pracuje przy budowach dróg. - Polska ziemia kryje masę niewybuchów z okresu II wojny światowej, z I wojny też się trafiają, głównie na południu. W większości to niemieckie pociski, najczęściej pociski 8,8 cm, 10,5 cm, pociski moździerzowe kalibru 8 cm, mnóstwo amunicji strzeleckiej. Rosyjskich też jest dużo. Jest co robić - przekonuje emerytowany chorąży sztabowy.

O pomyłce nie ma mowy

Jakie cechy musi mieć saper? - Trzeba być opanowanym, nic nie można robić pochopnie. Saper przechodzi specjalne badania psychologiczne. Można się pomylić tylko raz. Choć saperzy mówią, że trzy razy - jak zostaje saperem, kiedy się żeni i trzecim razem, jak wylatuje w powietrze - śmieje się Jarosław Filipiak.

Opowiada o wydobywaniu niewybuchów. - Najpierw po znalezieniu pocisku trzeba delikatnie odgarnąć ziemię, rozpoznać rodzaj. Trzeba ocenić zagrożenie. Jeśli jest niewielkie, przenosi się niewybuch w odpowiednie miejsce, a jeśli coś nie nadaje się do transportu, należy zdetonować na miejscu. Rozbrajanie min, które leżą w ziemi, można zobaczyć tylko na filmach. Najgroźniejsze są pociski moździerzowe, mają czułe zapalniki z ebonitu, łatwo mogą eksplodować - wyjaśnia saper. Czy się boi? - Tylko głupi się nie boi - ucina.

Prezenty spod ziemi

W każdym momencie trzeba zachować maksimum ostrożności. Nie może zadrżeć ręka. Życie sapera jest na ciągłej adrenalinie. - Ale lubię tę pracę - przyznaje pan Jarosław. Oprócz tysięcy groźnych pocisków co jakiś czas ziemia daje saperowi nieoczekiwany prezent. To może być rzadka broń albo część pojazdu z czasów wojny. Te Filipiak przekazuje do Muzeum Orła Białego. Zdarzają się jeszcze ciekawsze rzeczy.

- W zachodniej Polsce znajdowało się kompletne, piękne zastawy stołowe, zakopane pod koniec wojny przez uciekających przed Rosjanami Niemców. Albo osiągające wysokie ceny skrzynie butelek z alkoholem, nawet radia. - Kiedyś wykopałem... pięć potężnych spawarek. Ludzie zakopywali różne przedmioty - opowiada Jarosław Filipiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie