Początek wakacji przywitał wszystkich ogromnymi upałami. Nic dziwnego, że człowiek szuka sposobu, by choć na chwilę się ochłodzić. Idealnym rozwiązaniem jest wypad nad wodę…
ZALEW ŁADNY, ALE KĄPAĆ SIĘ NIE WOLNO
W gminie Bogoria w ubiegłym roku wybudowano zbiornik wodny wraz z terenem rekreacyjno - wypoczynkowym. Zalew od razu stał się miejscem chętnie odwiedzanym nie tylko przez miejscowych. Jest tutaj muszla koncertowa, są ścieżki rowerowe, plac zabaw dla dzieci, kładki widokowe i najważniejsze - woda.
Obiekt pomyślano tak, aby pełnił nie tylko funkcję retencyjną, ale i rekreacyjną. Pojawiła się około 150-metrowa plaża i wyznaczone miejsce do kąpieli. Miejsce do kąpieli nadaje się wręcz idealne, ale problem w tym, że na całym obiekcie obowiązuje "zakaz kąpieli". Obostrzenie jest efektem tego, że gminie nie udało się załatwić odpowiednio wcześniej kwestii proceduralnych związanych z oddaniem obiektu do użytkowania oraz z dopuszczeniem do kąpieli przez stację sanitarno - epidemiologiczną. Znaki zamontowano, zanim pojawili się plażowicze.
PIERWSZA OFIARA - CENA ZŁAMANIA ZAKAZU
Ale miejscowi nie chcą słyszeć o zakazie i kąpią się w najlepsze. Jeszcze kilka dni przed wakacjami na obiekcie było gwarno, a grupy nastolatków znudzone zwykłym wchodzeniem do wody skakały z betonowej zapory w miejsca, gdzie jest najgłębiej. W minioną niedzielę przyszło zapłacić za łamanie zakazu. Ofiarą okazał się 55 latek. "Mężczyzna wszedł do wody, zaczął pływać, następnie zanurkował…" - tak opisują zeznania świadków policjanci.
Ci, którzy przebywali na miejscu szybko zawiadomili służby ratunkowe, ale na ratunek było już niestety za późno. Mężczyzna zniknął pod wodą, rozpoczęły się poszukiwania. Przerwano je ze względu na pogarszająca się pogodę, ale strażacka łódka zaczęła przeczesywać zbiornik w poniedziałek rano. Około godziny 14 zwłoki wypłynęły na powierzchnię.
ŚMIERĆ PORUSZYŁA NA CHWILĘ. KAŻDY ROZKŁADA RĘCE
Tego dnia na bogoryjskim akwenie nie kąpał się nikt. Nie, dlatego, że jest zakaz, ale przede wszystkim z uwagi na obecność policjantów i prokuratora. Wydawać by się mogło, że tragedia na obiekcie, którego jeszcze nie oddano do użytku stanie się nauką dla innych. Rzeczywistość jest jednak inna…
We wtorek po południu w zbiorniku kąpali się młodzi ludzie. Przez nikogo nie niepokojeni, pod "nosem" posterunku policji i straży gminnej. Czy rodzice wiedzieli, gdzie pociechy spędzają czas? Dzwonimy do komendanta Straży Gminnej w Bogorii.
- Po tym wypadku patrolujemy to miejsce wspólnie z policją. We wtorek, do godziny piętnastej nikt się nie kąpał - mówi Witold Łasisz, komendant Straży Gminnej w Bogorii. A czy po południu był patrol? - dopytujemy.
Nie było. Komendant tłumaczy się, że nie jest w stanie obsadzić całodobowych patroli, bo na służbie ma tylko jednego strażnika. - Jak jest ciepło, to chętni do kąpieli są przez cały dzień - dodaje w odpowiedzi na pytanie o sens przedpołudniowych wizyt mundurowych na terenie zalewu. Dlatego patrole są raz przed, raz po południu.
URZĘDNICY NIE ZDĄŻYLI, STRAŻNIKÓW ZA MAŁO, KAMERY NIE NAGRYWAJĄ. A LUDZIE SIĘ KĄPIĄ
Służbom z pewnością pomógłby monitoring, ale ten akurat nie działa. Nie zadbano o niezależne źródło zasilania, dlatego gdy nie ma prądu kamery "śpią". W niedzielę, gdy wydarzyła się tragedia też "spały".
Urzędnicy w gminie starają się robić dobrą minę. Nie da się ukryć, że obiekt jest ładny i cieszy oko, ale na razie to więcej z niego kłopotów niż pożytku.
- Po tym wydarzeniu rozmawialiśmy z policją i strażą gminną, aby nasilili kontrole i z informacji, jakie uzyskałam wynika, że te kontrole są. Niestety nie jesteśmy w stanie przeskoczyć pewnych procedur. Nie mamy jeszcze decyzji o pozwoleniu na użytkowanie obiektu oraz wyników badań wody przeprowadzonych przez stację sanitarno - epidemiologiczną. Dlatego nie możemy tam oficjalnie otworzyć miejsca do kąpieli i zatrudnić ratowników. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w najbliższym czasie. Obecnie teren dokładnie oznakowaliśmy - mówi z kolei Maria Kogut, sekretarz gminy Bogoria. Dlaczego nie zadbano o stosowne pozwolenia odpowiednio wcześniej?
Co na to amatorzy kąpieli? Wchodzą do wody i bawią się dobrze. Pomimo ryzyka. Robią to na własną odpowiedzialność, "pod nosem" policjantów i strażników gminnych. Czy bezradnych? Po naszych telefonach, w środę po południu nie kąpał się nikt. Komendant przekonywał, że po ulewach nikt do wody nie wejdzie, bo ta jest zwyczajnie brudna. A może jednak wysłał patrol?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?