Co to za proces?
Co to za proces?
26-latek został oskarżony o nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, poprzez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa. Jak ustalili śledczy, jechał z nadmierną prędkością, niedostosowaną do trudnych warunków, panujących na drodze. Według aktu oskarżenia samochód miał nieodpowiednie ogumienie, a do tego był przeładowany o ponad pięć ton. Według śledczych jego kierowca nie zachował odstępu od forda sierry sygnalizującego skręt w prawo, zaczął hamować, stracił panowanie, zjechał na lewy pas i zderzył się z autobusem.
Przypomnijmy. W grudniu 2009 roku w Hajdaszku w powiecie pińczowskim cysterna prowadzona przez 26-letniego dziś kierowcę zderzyła się z autobusem prywatnej firmy przewozowej. W katastrofie zginęli 33-letni kierowca autobusu i 53-letnia pasażerka. 21 pozostałych pasażerów zostało rannych. Jeden z nich po wypadku jest kaleką. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Wczoraj sąd przesłuchał ostatnich świadków i biegłych z zakresu ruchu drogowego.
- Siedziałam w trzecim albo czwartym rzędzie za kierowcą - opowiadała 24-letnia pasażerka autobusu, który w grudniu w Hajdaszku zderzył się z ciężarówką. - Pamiętam, że w pewnym momencie autobus zaczął gwałtownie hamować. Prawdopodobnie po zderzeniu straciłam przytomność, bo nie potrafię powiedzieć, co było dalej - relacjonowała.
Jeden z biegłych zeznawał tak: - Z analizy materiału wynika, że główną przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości i techniki jazdy przez kierującego ciężarówką do warunków drogowych. Prędkość pojazdu przekraczała dozwoloną (70 kilometrów na godzinę - przyp. red.) i wynosiła około 90 kilometrów na godzinę. Oskarżony poruszał się z taką prędkością, mimo że miał świadomość trudnych warunków drogowych. Samochód miał obniżoną przyczepność, bo jezdnia była śliska - mówił biegły.
Jego zdaniem kierowca ciężarówki za późno zaczął hamować. - Kiedy oskarżony spostrzegł, że jadący przed nim samochód osobowy zwalnia, powinien przewidzieć, że należy dostosować prędkość swojego pojazdu do manewrów samochodu poprzedzającego, a sam przyznał, że samochód ten widział z odległości co najmniej 200 metrów - twierdził i dodawał: - Gdyby nie skręcił w lewo, najprawdopodobniej uderzyłby w samochód, który jechał przed nim. Zebrany materiał nie wskazuje, aby kierowca autobusu w jakikolwiek sposób przyczynił się do wypadku.
Biegły zwrócił także uwagę na ogumienie i ładunek przewożony przez oskarżonego. - Manewrowanie pojazdem utrudniał nieprawidłowy stan opon i ilość przewożonego ładunku. Samochód był przeciążony, a to utrudniło i wydłużyło drogę hamowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?