Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trujący amoniak wywieziony razem z ziemią? Awantura w Skorzeszycach

Michał NOSAL
Dawid Łukasik
Śmierdząca sprawa w gminie Górno koło Kielc. Ktoś wyrzucił tu trujące odpady. Mieszkańcy skarżą się na przykry zapach i boją o swoje zdrowie.

[galeria_glowna]
Kilka ciężarówek śmierdzącej szarej substancji, najprawdopodobniej pochodnej amoniaku, ktoś przywiózł w środę na działkę przy drodze w Skorzeszycach w powiecie kieleckim. Wieczorem na miejscu pracowali strażacy i policjanci, zaalarmowano służby sanitarne.

- Około południa zaczęłam dostawać sygnały od mieszkańców skarżących się na przykry zapach dobiegający z jednej z działek - opowiada Renata Mochocka, sołtys Skorzeszyc.

Źródłem smrodu były hałdy szarej, przypominającej cement substancji, wysypane na nieogrodzonej posesji przy głównej trasie, gdzie właściciel chce wyrównać grunt. Od strony drogi ustawiona jest tablica "Przyjmę ziemię gruz".

Pani sołtys zaalarmowała wójta gminy Górno, ten przekazał sygnał służbom ratunkowym. Na miejsce przyjechali strażacy ochotnicy z Woli Jachowej a z Kielc wóz rozpoznania chemicznego. Z relacji świadków wynikało, że na działkę wysypano koło południa cztery wywrotki tajemniczej substancji. Jedna z nich została rozgarnięta koparką.

- Ci co to przywieźli i rozgarniali sami uciekali, tak śmierdziało. Dlatego część została rozsypana na drodze. Teraz wiatr roznosi ten smród, w domach są małe dzieci, a my nie wiemy co to jest - opowiadał wieczorem jeden z mieszkańców miejscowości.

Pierwsze testy przeprowadzone przez strażaków wykazały, że to najprawdopodobniej pochodne amoniaku.
- Ze względu na wysokie stężenie substancji, która może atakować drogi oddechowe a w skrajnych przypadkach prowadzić do poparzenia, utworzona została stumetrowa strefa bezpieczeństwa. W dwóch domach znajdujących się najbliżej, na szczęście nikt nie mieszka - tłumaczył dowodzący akcji strażaków kapitan Marek Dyk.

Do policjantów strażacy zwrócili się o ustalenie kto i skąd przywiózł tajemniczą substancję. Właściciel działki, na której się ona znalazła tłumaczył, że o zajściu dowiedział się będąc we Wrocławiu. Mówił: - Nogi się pode mną ugięły, kiedy zadzwonił policjant i opowiedział co się stało. Ja nic nie zrobiłem. Też jestem ofiarą. Jakiś człowiek zadzwonił do mnie, zapytał, czy może przywieźć gruz. Powiedziałem, że tak, po to jest to miejsce. Przekazałem już jego numer policjantom.

Pewne jest, że trujące odpady muszą zostać usunięte, pozostaje jednak pytanie, kto sfinansuje kosztowaną operację utylizacji i kto odpowiada za wysypanie trucizny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie