MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trwa koszmar zwolnionych pracownic kuchni szpitala w Czerwonej Górze [WIDEO]

Paulina BARAN [email protected]
W dramatycznej sytuacji jest 56 - letnia kucharka Halina Bakalarz, która do tej pory była jedynym żywicielem rodziny. – Mąż nie pracuje, a ja muszę jakoś utrzymać mieszkanie. Skąd mam wziąć na to pieniądze – pytała. – Teraz nie mogę dostać zasiłku dla bezrobotnych, ani szukać nowej pracy. Nie wiem, co będzie dalej – płakała.
W dramatycznej sytuacji jest 56 - letnia kucharka Halina Bakalarz, która do tej pory była jedynym żywicielem rodziny. – Mąż nie pracuje, a ja muszę jakoś utrzymać mieszkanie. Skąd mam wziąć na to pieniądze – pytała. – Teraz nie mogę dostać zasiłku dla bezrobotnych, ani szukać nowej pracy. Nie wiem, co będzie dalej – płakała. Dawid Łukasik
Koszmar zwolnionych pracownic kuchni szpitala w Czerwonej Górze pod Kielcami trawa już trzy tygodnie i niestety nic nie wskazuje na to, żeby miał się szybko zakończyć

Dramatyczne sceny rozgrywają się w szpitalu w Czerwonej Górze koło Kielc. Zwolnione przed trzema tygodniami kucharki płaczą z bezradności i niemocy. Kobiety popadają w depresję, co najgorsze może dojść do sytuacji, że od kwietnia nie będą miały już opłacanego ubezpieczenia i za każdą poradę lekarska będą musiały płacić z własnej kieszeni.

Tymczasem kontrola dokumentów szpitala w Czerwonej Górze już się zakończyła. Na finiszu jest także sprawdzanie dokumentacji firmy Vendi, która była bezpośrednim pracodawcą kucharek. Niestety może okazać się, że sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd w związku z czym koszmar kobiet będzie trwał jeszcze wiele miesięcy. Do czasu wyjaśnienia sprawy nie dostaną one ani grosza.

1 marca, 25 pracownic kuchni szpitala w Czerwonej Górze straciło pracę. Kobiety do tej pory nie dostały wypowiedzeń ani świadectw pracy, bo wypiera się ich zarówno szpital jak i prywatna firma Vendi, która była ich bezpośrednim pracodawcą.

-Nam już niewiele brakuje do tego, żebyśmy na piechotę poszły do psychiatryka w Morawicy. Przychodzimy na szpitalne korytarze już trzeci tydzień. Siedzimy przy stoliku, a wszyscy patrzą na nas jak na wariatki. Proszę nam powiedzieć, ile możemy trwać w takiej niemocy. Przecież to nas dobija. Czy ktoś sobie zdaje sprawę, że kończą nam się pieniądze i nie mamy za co żyć? Co my w tym wszystkim jesteśmy winne? My tylko chcemy odzyskać nasze dokumenty - mówiła kucharka Krystyna Gajda, która samotnie wychowuje córkę.

Kobieta jest zrozpaczona. Boi się, że od kwietnia nie będzie miała ubezpieczenia. - Prezes Vendi powiedział, że nie będzie opłacał składek, bo już nie jesteśmy jego pracownicami -wyjaśnia.

Co będzie, jeżeli będę musiała iść do szpitala? Poza tym mam chore dziecko, które od dawna poddawane jest odczulaniu. Co mam terasz zrobić, skoro prywatnie szczepionka kosztuje 150 złotych? Mam przerwać leczenie, które daje bardzo dobre rezultaty - pyta załamana.

W dramatycznej sytuacji jest także 56 letnia kucharka Halina Bakalarz, która do tej pory była jedynym żywicielem rodziny. Nie sposób nawet opisać, w jakim dołku psychicznym była, kiedy z nami rozmawiała. Kobieta nie mogła wykrztusić słowa i ledwie powstrzymywała się od łez. - Mąż nie pracuje, a ja muszę jakoś utrzymać mieszkanie. Skąd mam wziąć na to pieniądze - pytała. - Teraz nie mogę dostać zasiłku dla bezrobotnych, ani szukać nowej pracy. Nie wiem, co będzie dalej - płakała.

O to, dlaczego kontrola tak długo trwa zapytaliśmy Jana Jóźwika, zastępcę Okręgowego Inspektora Pracy w Kielcach. Tłumaczył, że sprawa jest bardzo skomplikowana i inspektorzy z Kielc i Łodzi mają miesiąc na jej przeprowadzenie.

- Kontrolowane podmioty poinformowały pracownice, że nie są ich pracodawcami, przedstawiając swoje argumenty. Zgodnie z kodeksem pracy spory ze stosunku pracy rozstrzygają sądy pracy, a nie inspekcja pracy - poinformował Jan Jóźwik. -Sytuacja jest bulwersująca jednak musimy działać zgodnie z obowiązującymi procedurami - podkreślał.

Jan Jóźwik wyjaśnił także, że protokół z kontroli prowadzonej przez Okręgowy Inspektorat Pracy w Kielcach został już podpisany, natomiast trwa jeszcze kontrola w Łodzi. - Dopiero na podstawie wszystkich zebranych materiałów i wyjaśnień zostanie podjęta decyzja o dalszych działaniach. Jednym z nich jest możliwe wystąpienie do sądu pracy z powództwem o ustalenie istnienia stosunku pracy - stwierdził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie