MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trwa proces 65-letniego kielczanina oskarżonego o zabójstwo swojej sąsiadki

elzem
W środę zeznawali lekarz karetki pogotowia i policjant, którzy byli na miejscu tragedii

- Kobieta leżała na podłodze, była niekompletnie ubrana. Na twarzy miała liczne otarcia i zasinienia, z nosa wyciekała krew - opowiadał w sądzie lekarz z karetki pogotowia, który na początku marca ubiegłego roku został wezwany wraz z załogą do nieprzytomnej kobiety z mieszkania w jednym z wieżowców przy ulicy Słonecznej w Kielcach.

Dramat, którego dotyczy proces toczący się przed Sądem Okręgowym w Kielcach rozegrał się 9 marca 2014 roku. Wówczas to policja dostała informację od lekarza z karetki pogotowia o martwej kobiecie w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Słonecznej w Kielcach. Według medyka, ktoś przyczynił sie do śmierci kielczanki. Policjanci ustalili, że kilka godzin przed śmiercią kobiety była ona u sąsiadów kilka pięter wyżej, spożywano alkohol. W którymś momencie pomiędzy 65-letnim gospodarzem a odwiedzającą go kobietą wywiązała się awantura, mężczyzna miał pobić kobietę, kopać ją po twarzy i całym ciele. Wezwano męża nieprzytomnej, który sprowadził ją do mieszkania i położył na podłodze, sam zaś wyszedł na kilka godzin na spacer z psem. Gdy wrócił kobieta nie dawała znaków życia. O jej zabójstwo prokuratura oskarżyła 65-letniego sąsiada.

W środę przed sądem zeznawał lekarz karetki pogotowia, który zapamiętał, że po dojeździe pod wskazany adres w mieszkaniu zastali pijanego męża kobiety i ją samą leżącą na podłodze.

- Utkwiło mi w pamięci to, że kobieta miała na sobie tylko biustonosz, byle jak naciągnięte spodnie jeansowe i krzywo zapięty pasek. Leżała na podłodze, obok tapczanu. Na twarzy miała liczne otarcia naskórka i podbiegnięcia krwawe, z nosa wypływała stróżka krwi. Jej mąż twierdził, że po tym, jak sprowadził ją od sąsiadów, gdzie była libacja alkoholowa, położył ją i wyszedł z mieszkania. Wtedy kobieta miała jeszcze oddychać - opowiadał medyk i dodawał: - W mojej obecności mąż ofiary zadzwonił do jakiegoś mężczyzny i podniesionym głosem powiedział przez telefon: "widzicie co zrobiliście? Maryśka nie żyje".

Z kolei policjant, który tamtego dnia z patrolem przybył na miejsce wspominał, że po rozmowie z mężem ofiary wraz z innymi policjantami udali się do mieszkania, gdzie wcześniej była kobieta.

- Na podłodze, drzwiach i meblach były ślady krwi. Gospodarz i jego żona byli nietrzeźwi. Potwierdzili, że pili wcześniej alkohol z sąsiadką, ale nie wiedzą, co jej się stało - opowiadał policjant.
65-letniemu oskarżonemu o zabójstwo może grozić nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie