Senator Krzysztof Słoń od ponad trzydziestu lat organizuje wyjazdy wakacyjno-rekolekcyjne dla niepełnosprawnych
Skąd taki właśnie pomysł na spędzanie wolnego, wakacyjnego i urlopowego czasu? - W naszej diecezji wszystko zaczęło się od wczasorekolekcji zorganizowanych po raz pierwszy w 1980 roku przez Sługę Bożego księdza Wojciecha Piwowarczyka, który sam, mając wtedy blisko 80 lat, powołał duszpasterstwo osób niepełnosprawnych i chorych oraz zainicjował budowę domu dla niepełnosprawnych w Piekoszowie. Wtedy nam, zaangażowanym w duszpasterstwie akademickim studentom z WSP i Politechniki Świętokrzyskiej bardzo się ta charytatywna idea spodobała – wspomina senator Krzysztof Słoń.
Początki wczasorekolekcji były trudne
Od tamtego momentu ruszyła organizacja regularnych spotkań i wakacyjnych wyjazdów dla niepełnosprawnych i chorych.
- Czasy były trudne, integracja w Polsce w powijakach. Należało przecierać nowe szlaki. Pierwsze turnusy w Szewnej, Zielenicach, na plebani w Sułoszowie, warunki spartańskie, ale nasz entuzjazm i zadowolenie niepełnosprawnych rekompensowały wszystkie niedostatki – zaznacza senator Krzysztof Słoń. - Potem z błogosławieństwem biskupa Mieczysława Jaworskiego, z grupą zapaleńców i z pomocą kieleckiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i Caritasu zacząłem organizować wczasorekolekcje w Pińczowie, w domkach kempingowych nad zalewem. Msze święte w plenerze. Wszystkie możliwe bariery architektoniczne. Żadnych podjazdów, toalety i prysznice wspólne w podwórzu. Posiłki przygotowywaliśmy we własnym zakresie w świetlicy na polu namiotowym. Totalna partyzantka. Ale kilkudziesięciu niepełnosprawnych co roku czekało na ten czas z utęsknieniem. My, opiekunowie, też. Co ciekawe właśnie te wyjazdy, w trudnych przecież warunkach, wszyscy bardzo dobrze wspominamy. Co roku w czasie turnusu organizowaliśmy jakąś ciekawą wycieczkę. Byliśmy w Zakopanem, nad Morskim Okiem, na spływie Dunajcem, nad Soliną w Bieszczadach, jechaliśmy tamtejszą kolejką wąskotorową Odwiedziliśmy Częstochowę, Niepokalanów, Kraków i Łańcut. Niezapomniane przeżycia. Dla naszych „wózkowiczów” niemożliwe stawało się możliwe. Do tej pory się zastanawiam, jak to wszystko się udało logistycznie poukładać – mówi senator Krzysztof Słoń.
Wycieczki w góry na wózkach inwalidzkich? Żaden problem!
Od 2000 roku, gdy turnusy można było organizować wyłącznie w ośrodkach przystosowanych dla osób niepełnosprawnych, grupa zaczęła jeździć do innych miejscowości.
- Raz było Zakopane. Ośrodek na stoku Gubałówki. Pięknie, chociaż z wózkami w górach ciężko. Wszyscy wspominamy wycieczki w cudowne tatrzańskie doliny i kolejną wyprawę nad Morskie Oko. Potem jeździliśmy już tylko do miejscowości nadmorskich. W niektórych byliśmy tylko raz, do innych wracaliśmy częściej. Znamy jak własną kieszeń Sarbinowo, Międzywodzie, Niechorze, Mielno, Dziwnów, Gdańsk-Sobieszewo, Mrzeżyno. W czasie tych nadmorskich turnusów też zapewnialiśmy dodatkowe atrakcje: festiwal w Sopocie, koncert finałowy „Lata Z Radiem” w Gdyni, FAMA w Świnoujściu, zlot żaglowców w Szczecinie, Międzyzdroje, zabytki Kołobrzegu, Gdańska, Westerplatte, rejs na Hel oraz wiele innych ciekawych przedsięwzięć – wymienia senator Krzysztof Słoń.
Oczywiście oprócz atrakcji wczasowych, podczas wczasorekolekcji nie zapomina się o duchu rekolekcyjnym wyjazdów. - Tak jak nas nauczył ojciec Piwowarczyk, wciąż jest codzienna Msza Święta, koronka do Miłosierdzia Bożego, wspólne modlitwy na początek i koniec dnia. Niepełnosprawni bardzo sobie zawsze chwalą obecność i posługę duchową naszego turnusowego kapelana. To wszystko pozwala doładować akumulatory na cały rok – potwierdza senator Krzysztof Słoń.

Wspaniali wolontariusze to podstawa udanego wyjazdu
Każdy dwutygodniowy wyjazd z niepełnosprawnymi na wczasorekolekcje to wypełniony aktywnie czas. - Jest rehabilitacja, wspólne spacery, zakupy, plażowanie, spotkania w kawiarni, wieczorki pogodne i taneczne, spotkania przy ognisku z gitarą i śpiewem, wspólne podziwianie zachodów słońca na plaży i wiele innych zwykłych i niezwykłych wydarzeń, które się później ciepło wspomina. I zawsze pytania: co z przyszłym rokiem? Ja odpowiadam, że jeśli tylko starczy zdrowia i sił, a przede wszystkim, jak znajdę grupę gotowych na wyjazd, oddanych wolontariuszy, to czemu nie. Dobrzy, serdeczni i bezinteresowni opiekunowie to podstawa udanego wyjazdu. Mamy kilka małżeństw wśród opiekunów, a w tym roku para naszych wolontariuszy postanowiła wziąć ślub właśnie na turnusie. Mieliśmy piękne, wspólnotowe wesele, z tortem, tańcami i śpiewem – mówi senator Krzysztof Słoń.

Senator zaznacza, dla niego turnusy to zawsze totalna zmiana tego, co robi na co dzień. - To taka totalna odskocznia. I chociaż nie jest łatwo być opiekunem, nie wyobrażam sobie inaczej spędzać urlop. I nie przeszkadza mi to, czy pełnię taką czy inną funkcję. Wiem, że gdybym zaprzestał organizowania tych turnusów, zawiódłbym bardzo wielu ludzi. Wciąż odczuwam ogromną satysfakcję i sprawia mi frajdę widok uśmiechniętych i wdzięcznych za takie konkretne działanie ludzi. Do tego jeszcze turnusy wczasorekolekcyjne naszego stowarzyszenia spotykają się zawsze z życzliwą pomocą ludzi i instytucji. To też daje mi pozytywną energię do działania – zapewnia senator Krzysztof Słoń.


W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?