MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tylko u nas! Bogdan Wenta zdradza, dlaczego "idzie" w politykę

Dorota KUŁAGA
Dawid Łukasik
Słynny trener Bogdan Wenta opowiedział nam o ważnej zmianie w życiu, którą podjął razem z rodziną, o udziale w olimpiadach historycznych, zwiedzaniu Brukseli i konieczności "odkurzenia" garniturów.

W poniedziałek czat z Bogdanem Wentą

Bogdan Wenta w poniedziałek będzie gościem na czacie portalu ECHODNIA.EU. Przez godzinę będzie odpowiadał na pytania naszych internautów. Początek czatu w poniedziałek 3 marca o godzinie 10.

Bogdan Wenta

Bogdan Wenta

Urodził się 19 listopada 1961 roku w Swarożynie. Były zawodnik Wybrzeża Gdańsk, Bidasoa Irun, Barcelony, Nettelstedt i Flensburg-Handewitt, wystąpił w siedmiu finałach europejskich pucharów, uważany jest za jednego z najwybitniejszych zawodników w historii polskiej piłki ręcznej. Przez 5,5 roku był szkoleniowcem Vive Targi Kielce, doprowadzając ten zespół do największych sukcesów w historii. Pod jego wodzą sukcesy osiągała też reprezentacja Polski - zdobyła srebrny i brązowy medal na mistrzostwach świata. Ma żonę Iwonę, która jest ceniona instruktorką fitness, i syna Tomasza. Hobby - gra w golfa, czytanie książek, między innymi historycznych.

W sporcie, i jako zawodnik, i jako trener piłki ręcznej, osiągnął wiele sukcesów. Nie tylko w Polsce, ale również na arenie międzynarodowej - z Vive Targi Kielce w Lidze Mistrzów, a z reprezentacją na mistrzostwach świata. Doszedł jednak do wniosku, że czas na nowe wyzwanie - będzie kandydował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Dorota Kułaga: * Przez ponad 30 lat był pan związany ze sportem, z piłką ręczną. Teraz próbuje sił w polityce. Można powiedzieć, że zanosi się na rewolucję w życiu...
Bogdan Wenta: - Zgadza się. To duża zmiana w moim życiu. Zmiana bardzo szybka. Jeszcze na wierzchu leżą kasety z meczami rywali w Lidze Mistrzów, których trzeba było rozpracowywać. Przez kilkanaście ostatnich lat to był dla mnie chleb powszedni, teraz to się zmieniło. Muszę przyznać, że jak przestałem być trenerem zespołu Vive Targi Kielce, to zacząłem sobie zadawać pytanie, w jakim kierunku pójdę, co z naszą przyszłością? Brałem pod uwagę różne możliwości. Pojawiła się propozycja kandydowania do Parlamentu Europejskiego z listu Platformy Obywatelskiej. Zgodziłem się. Uważam, że jest to dla mnie ciekawe wyzwanie. Zresztą w mojej pracy kilka razy zdarzały się już takie przełomy. Zawsze mówiłem, że gdy jako trener podpisujesz kontrakt, w tym samym dniu podpisujesz też swoje zwolnienie. Tak to jest w tej branży. Dlatego ta ostatnia sytuacja, odejście z zespołu Vive Targi Kielce, nie była dla mnie nowością. Zawsze starałem się mieć jakiś plan B. Wiadomo, że ta decyzja była uzależniona od rodziny, ale żona i syn również byli za tym, żebym podjął się tego wyzwania. Cały czas mnie wspierają. Zdajemy sobie sprawę, że przekraczamy wiele barier. Przez to kandydowanie staję się osobą jeszcze bardziej publiczną, jeszcze bardziej jestem narażony na oceny innych. Z tym trzeba się umieć skonfrontować.

* Nie żal rozstawać się z zawodem trenera? W końcu jest pan szkoleniowcem cenionym w Polsce i za granicą, pewnie nie brakowało propozycji pracy w tej roli.
- Owszem, były różne propozycje, i w zawodzie trenera i menedżera, ale ja już nie chciałem przeprowadzać się do innego miasta, czy kraju. Miałem dość życia na walizkach. Przyszedł taki moment w życiu, że potrzebowałem nowego bodźca do działania. Ktoś powiedział, że koniec mojej pracy w roli trenera Vive Targi Kielce to jest mój koniec. Nie, to jest początek nowego rozdziału w moim życiu. Poza tym potrzebuję stabilizacji. Nie jest tajemnicą, że kończymy budowę domu w Dominach koło Kielc. Z żoną pochodzimy z innych regionów Polski, ale tutaj mieszkamy ponad pięć lat, bardzo dobrze się tu czujemy, przywiązaliśmy się do Kielc i całego regionu. Z tym miastem wiążemy swoją przyszłość. Mamy tu wielu znajomych, przyjaciół. Tu jest nasze gniazdo, do którego zawsze z radością będę wracał.

* Nie tylko pan musiał podjąć decyzję, w którym kierunku teraz pójść. Ważną decyzja czeka także syna Tomka, który zdaje maturę i wybiera się na studia.
- U nas jest to rok ważnych decyzji. Rodzina jest najważniejsza. To jest nasza siła. Zawsze nas to cementowało, jak byliśmy w Hiszpanii, czy w Niemczech. I było fajnie, bo byliśmy razem z Iwonką. Jak dołączył Tomek, było jeszcze fajniej. Teraz to już pełnoletni mężczyzna. Też stoi przed wyborem. Najpierw matura, później studia, chciałby się dostać na medycynę. Ma swoje marzenia i mam nadzieję, że uda mu się je zrealizować. Będziemy go wspierać.

* Zaczęły się już przygotowania do wyborów. Jest taka adrenalina, jak przed meczami o najwyższą stawkę?
- Może nie adrenalina, ale w pewnym stopniu trema. Trzeba wyjść do ludzi, rozmawiać, przekonywać do swoich argumentów. To są na pewno inne relacje niż te z zawodnikami, czy kibicami, które miałem w ostatnich latach. Poznaję nowe sytuacje, potrzeby różnych środowisk. Pewne rzeczy są dla mnie nowe, ale jestem otwarty na zdobywanie wiedzy. Zresztą wychodzę z założenia, że człowiek uczy się przez całe życie.

* To teraz w waszym domu nie dominują już chyba kanały sportowe, tylko informacyjne, debaty polityczne?
- Jeden telewizor mamy w kuchni, tam od rana lecą serwisy informacyjne. Tak było zawsze, bo interesowało nas to, co dzieje się w Polsce i na świecie. Chętnie też śledzimy programy kulinarne.

Żona o mężu

Żona o mężu

Iwona Wenta, żona Bogdana Wenty: - W tym roku z Bogdanem będziemy obchodzić trzydziestą rocznicę ślubu. I można powiedzieć, że zanosi się u nas na ważną zmianę w życiu. Kandydowanie w wyborach do Europarlamentu to nowe, ciekawe wyzwanie. Gdyby Bogdan czuł, że mu to nie pasuje, źle się czuje w tej roli, to by tego wyzwania nie podjął, bo nie można robić czegoś wbrew sobie. Gdy pojawiła się ta propozycja, i ja, i syn Tomek byliśmy jak najbardziej za. To będzie dla męża nowy bodziec do działania. Jestem przekonana, że świetnie nadaje się do tej roli i może zrobić dużo dobrego dla naszego kraju i regionu.

* Miał pan już okazję zwiedzić Brukselę? Tam odbywa się większość obrad Parlamentu Europejskiego, tam też są biura poselskie.
- Zwiedzałem Brukselę z Wieśkiem Goliatem, znany piłkarzem ręcznym, który na stałe mieszka w Belgii. Byłem też tam prywatnie. Kilka razy tam lądowałem, więc dobrze znam lotnisko. Mam nadzieję, że będzie okazja lepiej poznać Brukselę i Strasburg, gdzie swoją siedzibę ma Parlament Europejski.

* Widzi się pan w roli polityka?
- Niedawno usłyszałem, że polityk to osoba o wyższej wrażliwości. Moja żona uważa, że spełniam ten warunek. Myślę, że mogę zrobić wiele dobrego dla naszego kraju i regionu. Oczywiście, najlepiej znam się na sporcie, na szeroko pojętej kulturze fizycznej, na zdrowym trybie życia. Jest jeszcze dużo do zrobienia w tej kwestii. Wiadomo, że im bardziej jesteśmy aktywni fizycznie, tym bardziej dopisuje nam zdrowie, lepiej funkcjonujemy. Jeśli zostanę wybrany, a wierzę, że tak się stanie, to właśnie chciałbym się zająć tymi sprawami. Myślę, że moim atutem jest też bardzo dobra znajomość kilku języków - niemieckiego, hiszpańskiego i rosyjskiego oraz dobra angielskiego, ale cały czas pracuję nad tym, żeby była jeszcze lepsza. A wybory można rzeczywiście porównać do ważnego meczu. Trzeba się solidnie przygotować, mieć dużo atutów, żeby wygrać.

* W polityce wskazana jest między innymi dobra znajomość historii. Lubił pan ten przedmiot w szkole?
- Tak, nawet startowałem w olimpiadach wojewódzkich w szkole podstawowej. I z historii, i z geografii. Ale wiadomo, że wtedy podręczniki do historii były zupełnie inne niż teraz. To były inne czasy. Pamiętam, że w Technikum Budowy Okrętów w Gdańsku, do którego chodziłem, krążyła książka o Katyniu. W nocy czytałem, ponieważ rano trzeba było oddać, żeby kolejne osoby przeczytały. Tak samo było z "Archipelagiem Gułag" Aleksandra Sołżenicyna.

* Na koniec zapytam o zmianę wizerunku. Do tej pory trener Wenta preferował styl sportowy, teraz bardziej potrzebne są marynarki, koszule, czy nawet garnitury...
- Takie ubrania zostały teraz "odkurzone" (śmiech), bo nie były zbyt często używane. To jest rola mojej żony, ona troszczy się o mój wizerunek. Wiem, że lubi, gdy zakładam marynarkę i koszulę, koniecznie białą. Ale będzie też miejsce na styl sportowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie