Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uroczysta promocja "Dzienników" w Muzeum Narodowym w Kielcach. Żeromski po raz pierwszy bez cenzury. Zobacz zdjęcia

Lidia Cichocka
Wideo
od 16 lat
Pierwszy raz bez cenzury politycznej i obyczajowej, po 60 latach od ostatniego wydania, ukazał się tom „Dzienników” Stefana Żeromskiego. Uroczysta promocja odbyła się w Muzeum Narodowym. Zobaczcie zdjęcia.

„Dzienniki” opracowują profesor doktor habilitowany Zdzisław Jerzy Adamczyk oraz doktor habilitowana Beata Utkowska, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Robią to we dwoje, by pracować szybciej tłumaczył profesor Adamczyk. - Jedna osoba przygotowałaby tom w ciągu 4 – 5 lat, a my chcemy wydać 3 tomy w 4 lata.

Obecne wydanie różni się od dotychczasowych. Tekst diariusza jest znacznie pełniejszy, włączono bowiem dwa tomiki odnalezione już po roku 1970, przywraca także fragmenty wykreślone z wydań wcześniejszych.

„Dzienniki” wydawane były dwukrotnie w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, za każdym razem cenzurowane z powodów politycznych i obyczajowych. PRL-owska cenzura nie mogła pozwolić, by Żeromski o Rosjanach wyrażał się per kacapy, mongoły, moskale, a to często używane przez niego określenia, zwłaszcza gdy przebywał na Podlasiu i widział prześladowania jakich doświadczali mieszkańcy od Rosjan.

Wydanie pierwsze „obyczajowymi” wykreśleniami zostało wprost zmasakrowane; wydanie drugie – poważnie okaleczone, a „Dzienniki” to bardzo barwny obraz życia i obyczajów. Autor bez skrępowania pisze o swych podbojach miłosnych i spotkaniach z prostytutkami notując nawet kwoty jakie im płacił. - Trzeba jednak pamiętać, że korzystanie z usług prostytutek było wtedy czymś zwyczajnym – podkreślał profesor Adamczyk. - Takie były czasy. Szerzyły się choroby weneryczne, Żeromski także chorował. On zaraził swoją ukochaną Helenę Radziszewską, a ona męża.

Niezwykle ciekawa jest sfera obyczajowa, gdzie nie cenzurowano tekstu w najnowszym wydaniu. W latach pięćdziesiątych żyły Anna Żeromska i Monika Żeromska, które wprowadziły „cenzurę rodzinną”. Ówcześni wydawcy cięli teksty zasłaniając się dobrem rodziny i rzekomym zastrzeżeniem Stefana Żeromskiego, że „Dzienników” nie można wydawać przed upływem 50 lat od jego śmierci. Nikt nie potwierdził takiej woli Żeromskiego, wręcz przeciwnie, pisarz chętnie użyczał swoje notatki innym. Fragmenty swoich zapisków wypożyczył nawet nieznajomemu krakowskiemu studentowi, który pisał pracę naukową na ich temat pod okiem profesora Ignacego Chrzanowskiego.

– Wycinano wszystkie zapisy, które ocierały się o sprawy seksu i erotyki, a tych spraw w życiu Żeromskiego było bardzo dużo. W pierwszym wydaniu wycięto kilkadziesiąt stron dotyczących spraw erotycznych, ucinano zapisy dotyczące konsekwencji przygód miłosnych, czyli chorób wenerycznych z którymi zmagał się pisarz - mówi profesor Beata Utkowska.

Profesor Adamczyk podkreśla, że niecenzurowane „Dzienniki” są doskonałym obrazem epoki. – Ile tam było pruderii, ile kłamstw. Żeromski korzystał z usług prostytutek, co było zjawiskiem powszechnym w jego czasach. Studenci i starsi gimnazjaliści korzystali z usług prostytutek. Oktawia Żeromska w jednym z listów narzekała na wychowanie młodzieży. Napisała, że kiedy któryś z jej braci kończył 16 lat, to ojciec prowadził go do domu publicznego – opowiada profesor Adamczyk. Nie są to suche notatki z doznań miłosnych – Jest coś fascynującego w tym, jak Żeromski opowiada o swoich doświadczeniach erotycznych, a zwłaszcza o Helenie Radziszewskiej (młodzieńcza miłość Żeromskiego, młodsza siostra macochy Stefana – red.). Spotykają się regularnie, a w tym czasie Żeromski urządza sobie orgie ze szwaczkami. On ze swoich przygód seksualnych wychodzi nieskazitelny – mówi profesor Adamczyk.

Nie ma też nic w tym dziwnego, że na kartach „Dzienników” płomienne wyznania do jedynej miłości sąsiadują z notkami o korzystaniu z usług kobiet upadłych, w tamtej obyczajowości jedno drugiego nie wykluczało.

Z pewnością przytoczenie pełnego tekstu jest ogromną zaletą nowego wydania, ale nie jedyną. Tekst Żeromskiego skonfrontowany został z autografem dzienników i poprawiony, opatrzony także nieporównanie bogatszymi objaśnieniami. - Chcieliśmy osadzić to, o czym pisał Żeromski w kontekście, pokazać środowisko w jakim się obracał. W „Dziennikach” pojawia się 2 000 nazwisk, tylko w I tomie występuje ok. 200 jego kolegów. Chcieliśmy wszystkich przedstawić by zobaczyć pokolenie. Dlatego oprócz dat pojawiają się imiona rodziców, ich status, a także dalsze losy. Ustalaliśmy kto poszedł do seminarium, kto został lekarzem lub adwokatem i w efekcie stworzyliśmy herbarz świętokrzyskiej inteligencji.

Doktor Utkowska podkreślała, że ich praca, w porównaniu z pracą Jerzego Kądzieli, który przygotował dwa poprzednie wydania, była łatwiejsza. - Co prawda nie mogliśmy wziąć do ręki „Dzienników”, zostały nam one okazane w skarbcu, ale dysponowaliśmy skanami, które na monitorze można powiększać, kontrastować. Dzięki temu udało się wyłapać błędy popełnione przez poprzednika, które weszły już do obiegu. Żeromskiemu Kądziela przypisał sentencję: „Po mowie jest na świecie potęgą największą milczenie” a to nie jest jego tekst. Podobnie źle odczytał słowo kalwinista, tworząc kahornistę i takie słowo funkcjonuje, powstała nawet teoria skąd ono się wzięło i co znaczy.

Pierwszy tom „Dzienników” jest najbardziej kielecki – Żeromski zaczął pisać diariusz 19 V 1882 roku, gdy był uczniem piątej klasy gimnazjum. Pisał niemal każdego dnia rejestrując to co robił, czuł, myślał, zapis ten jest tak cenny, bo autentyczny.

Kolejny tam „Dzienników” zapowiadany jest na przyszły rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie