W Tarnobrzegu podliczają faktury mające wykazać ile na bankiety, obiady i inne poczęstunki wydały w ubiegłym roku władze miasta. Oczywiście z publicznych pieniędzy.
Trudu zadał urzędnikom radny opozycji Norbert Mastalerz. Interesuje go także, czy magistrat wydał najważniejszym urzędnikom służbowe karty kredytowe. Ostatnio głośna była sprawa kontroli w stołecznym ratuszu, po której zarzucono byłej ekipie rządzącej nadmierne wydatki reprezentacyjne.
Jedno jest pewne: Tarnobrzeg to nie Warszawa i tu urzędnicy magistratu nie mają służbowych kart kredytowych, które rozliczałoby miasto. - Prezydent zarabia tyle, że stać go na kolację z gościem w restauracji - mówi Paweł Antończyk.
Trzy bankiety i delegacja
Władze hołdują za to tradycji spotkań okolicznościowych, na które przybywa zwykle kilkaset osób z różnych środowisk. Do zastawionego stołu samorządowcy zapraszają trzy razy w roku: w styczniu po spotkaniu opłatkowym, listopadowym święcie i dorocznej, uroczystej sesji rady miasta.
- Na organizację bankietów wydaliśmy łącznie 15 tysięcy złotych - informuje Antończyk. Słyszymy też, że doliczyć do tego inne tak zwane wydatki reprezentacyjne wszystko zamknęłoby się w kwocie mniejszej niż 20 tysięcy. Bo 3 tysiące złotych wydał urząd na podjęcie francuskiej delegacji. Na wieńce i wiązanki kwiatów ponad tysiąc złotych.
Jedzą tylko zagraniczni
Jak w innych miastach? W Mielcu oszczędniej. Władze nie mają zwyczaju wydawania okolicznościowych bankietów. - Poczęstunek jest dopuszczalny tylko i wyłącznie, kiedy przyjeżdżają do nas zagraniczne delegacje - mówi rzecznik Marzanna Madejska-Patyk. Reprezentacyjne wydatki urzędu wyniosły w 2007 roku mniej niż 8 tysięcy złotych. Na około 6 tysięcy opiewają w sumie faktury za ugoszczenie dwóch delegacji oraz dofinansowanie poczęstunku dla seniorów. Za kolejne 2 tysiące urząd kupił kwiaty.
Kawa z własnej diety
Urzędnicy w Stalowej Woli mówią o restrykcyjnej polityce. Często zdarza się, że prezydent miasta płaci za służbowe kolacje z własnej kieszeni i pilnuje swoich współpracowników, by robili to samo.
- Podam przykład. Mam na biurku nierozliczonych 20 rachunków. Za wszystkie zapłacę ze swojej diety chociaż wtedy reprezentowałem urząd za granicą. Prezydenta nie interesuje, czy z gościem we Lwowie wypiłem kawę służbowo czy nie - mówi Bartosz Kopyto, rzecznik prezydenta. Jeśli chodzi o koszt okazyjnych poczęstunków urzędnicy nie liczyli faktur, ale są gotowi podać kwotę za kilka dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?