W Górnie chcą łączyć szkoły. Polityczna zemsta?

Przemysław Łysak, wójt gminy Górno:
- To uchwały intencyjne, które otwierają całą procedurę. Nie likwidujemy szkół, tylko łączymy, dla dzieci nie ma żadnych zagrożeń, nie będzie zwolnień nauczycieli. Utworzenie zespołów szkół to kosmetyka, a bardzo usprawni to funkcjonowanie jednostek.

W piątek na sesji Rady Gminy Górno głosowane będą dwa projekty uchwał intencyjnych w sprawie zamiaru utworzenia Zespołu Szkół w Krajnie i Bęczkowie od 1 września 2011 roku. W ich skład wejdą miejscowe podstawówki i gimnazja. Wszystkie placówki funkcjonują w tych samych budynkach, korzystają ze wspólnych stołówek i sal gimnastycznych, ale mają osobne wejścia i swoje dyrekcje.

W uzasadnieniu do projektu uchwały czytamy, że za połączeniem szkół przemawiają argumenty natury organizacyjnej: powołanie jednej dyrekcji, większa odpowiedzialność za decyzje, integracja kadry pedagogicznej, łatwiejsze ułożenie planu lekcji, wspólne rady szkolne i uroczystości, efektywniejsze wykorzystanie sprzętu dydaktycznego.

DUŻE ZASKOCZENIE

Środowisko szkolne o tych zamiarach dowiedziało się przypadkiem. - Wójt i przewodniczący rady gminy działają za plecami społeczności i w tajemnicy przed mieszkańcami. Decyzje podejmowano w pośpiechu, podczas ferii zimowych, bez powiadomienia dyrektorów, nauczycieli, rodziców. To "zamach" na szkołę - mówi matka jednego z uczniów podstawówki w Krajnie.

Zaskoczony decyzją jest Andrzej Michalski, dyrektor podstawówki w Krajnie. - Mnie i nauczycieli nikt nie pytał o zdanie. Władza chce wykorzystać element zaskoczenia, są ferie, nikogo w szkole nie ma, więc trudno zebrać siły i walczyć o swoje - twierdzi. Podobnie Zofia Pałyga, dyrektorka Gimnazjum w Bęczkowie. - Nie dostałam zawiadomienia. Ale taka decyzja powinna być konsultowana w szerokim gronie - uważa.

W takiej samej sytuacji znalazł się Emil Machul, przewodniczący Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki RG Górno. O projekcie uchwały dowiedział się tydzień temu. - To powinno przejść przez nasze ręce przed sesją. Odkąd pracuję w komisji, takie rzeczy jak teraz nie miały miejsca - mówi Machul.

INTENCJE POLITYCZNE?

Nasz inny rozmówca (prosi o anonimowość) zwraca uwagę na polityczny aspekt sprawy. - W Bęczkowie i Krajnie wójt Łysak znacznie przegrał wybory z poprzednim wójtem. Tu nie ma przypadku, że wziął się za te szkoły. Przecież dyrektorem podstawówki w Krajnie jest mąż byłej wicewójt, a gimnazjum w Bęczkowie siostra byłego wójta. To polityczna zemsta - ocenia.

Stanowczo zaprzecza temu wójt Przemysław Łysak. Mówi, że to nie w jego stylu. - Podchodzenie do sprawy tak, że ktoś jest politykiem tej czy innej formacji, nie ma dla mnie znaczenia. Jestem bezpartyjny - podkreśla. - O zmianach w oświacie były rozmowy na komisji, radni wiedzieli o tym, dyskutowało się o tym na zebraniach przedwyborczych. Jest taka potrzeba i jeżeli radni tego nie przegłosują, to ktoś weźmie za to odpowiedzialność - zaznacza Łysak.

Wersję wójta tylko w części potwierdza Barbara Raczyńska, kierowniczka Samorządowego Zespołu Obsługi Szkół w Górnie. To ona pracowała nad projektem uchwały. - Na komisji nie było rozmów, ale na zebraniach przedwyborczych temat był omawiany - przyznaje.

- To skandal, że komisja radnych ma mniejsze znaczenie dla obecnej władzy niż spotkanie wyborcze - komentuje Emil Machul.