MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W sobotę Nida Pińczów zagra w Ćmińsku z Lubrzanką Kajetanów. Przełamie się?

Bartłomiej Bitner
- Liczymy na dobry wynik w najbliższym meczu – mówi Cezary Ruszkowski, trener Towarzystwa Sportowego 1946 Nida Pińczów. I choć w obecnej sytuacji, między innymi kadrowej, takim dla pińczowskich piłkarzy będzie remis, to wraz ze szkoleniowcem liczą na zwycięstwo. Będzie jednak o nie ciężko, bo Lubrzanka Kajetanów w roli gospodarza jest trudnym rywalem.

Nida przystąpi do tego spotkania po dwóch meczach rozegranych w ciągu tygodnia. W minioną sobotę w 23 kolejce IV ligi świętokrzyskiej zremisowała u siebie z Hetmanem Włoszczowa 1:1, a w środę w ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu okręgu świętokrzyskiego przegrała w gościach z Olimpią-Pogonią Staszów 1:2 i odpadła z rozgrywek.

- Z Hetmanem podzieliliśmy się punktami trochę pechowo. Tak naprawdę przegraliśmy ten mecz. Rywale przez 80 minut grali w dziesiątkę i mimo to zdołali nam strzelić gola – mówi Cezary Ruszkowski.

W meczu pucharowym trener pińczowian oszczędził najważniejszych zawodników w drużynie. Łukasz Mika, Karol Dudzik i Piotr Gajda zagrali tylko 45 minut, a Piotr Piwowar znalazł się poza składem. – Dlatego wynik z ekipą ze Staszowa nie może dziwić. Prowadziliśmy po karnym w 20 minucie Łukasza Miki, ale jeszcze przed przerwą straciliśmy gola, a potem opadliśmy z sił i przegraliśmy – dodaje trener.

Choć w każdym meczu gra się o zwycięstwo, w środę można było odnieść wrażenie, że Nida do doprowadzenia remisu (i następnie dalszej walki o wyeliminowanie rywala) podchodzi… z dystansem. Owszem, niedługo przed końcem gry po strzale jednego z naszych zawodników piłka trafiła w słupek, ale gdyby wpadła do siatki i utrzymał się po 90 minutach remis, do rozstrzygnięcia spotkania potrzebna byłaby dogrywka. To wiązałoby się dodatkowym półgodzinnym graniem, co w perspektywie najbliższego ligowego spotkania mogłoby się okazać zabójcze.

Nie ma co ukrywać, że sytuacja w tabeli jest dla Nidy bardzo zła. Drużyna z Pińczowa w obecnych rozgrywkach zanotowała fatalną passę 10 porażek z rzędu, a na wygraną czeka – uwaga – od 4 września, kiedy u siebie pokonała Lubrzankę Kajetanów 1:0. Teraz wszyscy w obozie pińczowian chcieliby, aby historia zatoczyła koło i ponownie udało się odnieść z nią zwycięstwo.

- Liczymy na dobry wynik. Jesteśmy sportowo źli po ostatnim ligowym spotkaniu i chcemy tę złość wyładować na boisku, oczywiście stwarzając jak najwięcej okazji bramkowych i zdobywając gole. Na sobotę gotowy jest cały skład z wyjątkiem Artura Karaska, który po kontuzji powinien wrócić do gry w przyszłym tygodniu. Mamy nadzieję na wywiezienie z Ćmińska, bo tam Lubrzanka rozgrywa mecze w roli gospodarza, korzystnego wyniku. Może wreszcie trochę szczęście nam pomoże, którego ostatnio nam brakuje – uważa Cezary Ruszkowski.

Lubrzanka będzie jednak trudnym rywalem. Nie jest co prawda czwartoligowym hegemonem (zajmuje w tabeli 13 miejsce z 24 punktami, zaś Nida okupuje przedostatnią, 17 lokatę z dorobkiem 15 oczek), ale tanio skóry nie sprzeda. Poza tym jako gospodarz sprawia rywalom spore problemy. – Wiemy, że łatwo nie będzie, ale w żadnym meczu łatwo nie ma. Musimy jednak zacząć porządnie punktować, żeby gonić stawkę. W końcu ligowych meczów nie zostało już zbyt wiele – zaznacza trener pińczowian.

Nida z Lubrzanką Kajetanów w Ćmińsku (gmina Miedziana Góra) zagra w sobotę, 15 kwietnia, o godzinie 14.

ZOBACZ KONIECZNIE: Rafał Jackiewicz - mistrz świata w ... czyszczeniu blach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie