W świętokrzyskim mężczyźni po alkoholu w chłodną noc narażali swoje życie

Pierwsze z tych zdarzeń rozegrało się w miejscowości Słupcza w gminie Dwikozy. Około godziny 20 do pogotowia zadzwonił mężczyzna, bo przy drodze znalazł nieprzytomnego człowieka.

- Karetka zabrała go do szpitala. Ustaliliśmy, że nieprzytomny to 25-latek, w organizmie miał ponad pięć promili alkoholu – mówi Jacek Kulita, oficer prasowy sandomierskiej policji.

– Dzięki wzorowej postawie człowieka, który nie przeszedł obojętnie obok leżącego przy drodze, udało się ocalić 25-latkowi życie.

Historia druga miała swój początek około godziny 2 nocą z czwartku na piątek. Do dyżurnego pińczowskiej policji zatelefonował mężczyzna, jak się potem okazało 23-latek z Kazimierzy Wielkiej. Mówił, że był w Pińczowie na imprezie, nie ma jak wrócić do domu, na dworze jest zimno, więc prosił policję o odwiezienie go.

- Dyżurny wyjaśnił mężczyźnie, że policja nie jest firmą transportową, zasugerował mu, by skorzystał z innej formy transportu – wyjaśnia Damian Stefaniec, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Pińczowie.

Godzinę później ten sam młody człowiek znowu zadzwonił do pińczowskich stróżów prawa. Mówił, że wraca do domu pieszo (z Pińczowa do Kazimierzy jest ponad 50 kilometrów), na dworze jest zimno, on niedawno miał chore zatoki. Znów prosił o odwiezienie.

- Ponieważ istniało niebezpieczeństwo, że rzeczywiście wędrówka nocą może być niebezpieczna dla zgłaszającego, dyżurny wysłał do niego patrol – dodaje Damian Stefaniec.

– Okazało się, że mężczyzna w organizmie ma około promila alkoholu, został więc odwieziony do wytrzeźwienia do Komendy Powiatowej Policji w Busku-Zdroju.

Noc 23-latek spędził w cieple. A gdy wytrzeźwieje, jego kłopoty dopiero się zaczną. Nie dość, że zostanie obciążony kosztami „odpoczynku” w celi w komendzie, to jeszcze prawdopodobnie przyjdzie mu ponieść konsekwencje nieuzasadnionego wezwania policji.