W szpitalu wojewódzkim w Kielcach działa tylko jedna kasa. Rodzice małych pacjentów interweniują

Kasy trzeba szukać w innym budynku

- Syn złamał rękę. Podczas pobytu w nowej siedzibie szpitala dziecięcego chciałam skserować jego dokumentację medyczną. Nie było z tym problemu, dokumenty skopiowano na miejscu, jednak zanim je otrzymaliśmy, musieliśmy wnieść opłatę 3 złote 20 groszy. Okazało się, że w budynku, w którym mieszczą się oddziały dziecięce, nie ma kasy. Na cały ogromny szpital jest tylko jedna, w budynku głównym szpitala - mówi kielczanka. - Musieliśmy wyjść, przeciskać się między samochodami, zejść po schodach i szukać kasy, która dodatkowo nie jest dobrze oznakowana. Ja mogłam to zrobić - syn jest nastolatkiem, złamana ręka też nie była przeszkodą. Co jednak mają zrobić matki z malutkimi, chorymi dziećmi? Muszą wychodzić na zewnątrz, dodatkowo narażać maluchy na niekorzystną pogodę - zauważa nasza czytelniczka i sugeruje, że w Świętokrzyskim Centrum Pediatrii, które jest częścią Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, ale zajmuje odrębny budynek, także powinna znajdować się kasa.

- To absurd, by z opłatą biegać po całym miasteczku medycznym lecznicy. Druga kasa przyda się zwłaszcza teraz, gdy opiekunowie muszą płacić także za pobyt przy dziecku - mówi kielczanka.

Być może będzie drugi punkt kasowy

Sytuację przedstawiliśmy rzeczniczce prasowej szpitala na kieleckim Czarnowie, Annie Mazur-Kałuży. - Kasa Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, w której można uiścić gotówką opłaty związane z pobytem w naszej placówce mieści się na parterze budynku głównego - informuje rzeczniczka.

Wyjaśnia, że dyrektor lecznicy rozważa możliwość uruchomienia w budynkach szpitala dodatkowego, drugiego punktu, gdzie pacjenci będą mogli regulować należności.

- Pacjenci, opiekunowie dzieci mają też możliwość, w uzasadnionych przypadkach, czyli gdy nie ma możliwości dotarcia do kasy, między innymi w święta, weekendy, dokonać płatności przelewem na konto szpitala. Jego numer można otrzymać na oddziałach.