MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walka o czerwony tron

Jarosław SKRZYDŁO

Podjazdowa wojna przed wyborami świętokrzyskiego "barona" Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Kto się liczy w stawce, kto się wycofa, kto będzie liderem?

Przed jutrzejszymi wyborami "barona" w świętokrzyskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej trwają targi i zakulisowe gry, zresztą ponoć niezbyt czyste. Trudno się dziwić, bo ten kto zasiądzie na najważniejszym partyjnym stołku w regionie, będzie prawdziwym władcą mogącym swoim wiernym szeregowcom dać najdroższy na rynku towar, czyli pracę. Do obsadzenia może być... kilkadziesiąt stanowisk w administracji publicznej. Walka zapowiada się bezpardonowo, bo chrapkę na funkcję szefa miało aż sześciu kandydatów. Miało, bo w ostatniej chwili wycofał się Robert Siejka. Kto jeszcze, pewnie za obiecane łupy, odejdzie z gry i poprze rywala?

Można się zastanawiać, czy wybory świętokrzyskiego "barona" Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli szefa partii w regionie mogą jeszcze elektryzować, skoro formacja ma teraz niewielkie społeczne poparcie i co rusz wstrząsana jest gigantycznymi aferami. Jednak mogą, bo jakby nie patrzeć Sojusz to formacja rządząca, a baron - przynajmniej przez rok, do czasu wyborów parlamentarnych - będzie rządził i dzielił w województwie, oczywiście głównie dziesiątkami stanowisk. Rok to zawsze coś, choćby na zdobycie większych układów, bo po wyborach miotła prawicy skutecznie wszystkich, ważnych dziś działaczy, wymiecie. Nic więc dziwnego, że chętnych do posady jest aż nadto, start w wyborach zapowiada obecnie pięciu kandydatów. Każdy ma swoje...

Plusy i minusy

Andrzej Szejna, młody, ambitny polityk z Końskich. W swej karierze zdobył już bardzo wiele. Czego się nie tknie, to mu się udaje. Był wiceministrem gospodarki. Jest jednym z czterech polityków Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którym udało się dostać do europarlamentu, co we wspólnym okręgu wyborczym z wielką Małopolską i jej kandydatami, zakrawało na cud. A jednak... Wyborczy sukces Szejny może jednak się odbić czkawką w wyborach na "barona". Wielu działaczy chce, aby szefem został ktoś, kto jest cały czas na miejscu, a nie w Strasburgu.

Henryk Milcarz, obecnie wiceprzewodniczący partii w regionie i szef Sojuszu w powiecie kieleckim ziemskim. Nie jest on typem politykiera, który dla własnych korzyści może zejść na "złą drogę". Opanowany i spokojny, może być kimś w rodzaju negocjatora. To może być plus i minus, bo trudno uwierzyć, że jest on w stanie uderzyć twardo pięścią w stół i zdecydowanie potrząsnąć działaczami, gdy zajdzie taka potrzeba.

Włodzimierz Stępień, także obecny wiceszef Sojuszu w Świętokrzyskiem, były prezydent Kielc, dyrektor oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg. Umie zarządzać i ma smykałkę menedżera. Jednak w ostatnich głosowaniach poparcia, choćby na miejskim zjeździe partii, uzyskiwał kiepskie wyniki. Ewidentną wpadką jest brak należytej pielęgnacji koalicji z Unią Pracy w kieleckiej Radzie Miasta, której radni przeszli na stronę prawicowego prezydenta, podczas gdy Stępień jest szefem klubu radnych Sojuszu...

Bożena Kizińska, za przewodnictwa w partii Henryka Długosza była sekretarzem wojewódzkim. Posłanka na Sejm. Nie działa w świetle fleszy. Uparta i pracowita. Działając w sejmowych komisjach realizuje konsekwentnie jeden z sztandarowych punktów programu Sojuszu - równouprawnienia. Zaangażowana w działalność na rzecz walki z rakiem piersi. W swoich wypowiedziach jednak prezentuje typową poprawność polityczną, której cechą jest absolutny brak wyrazistości i przebojowości.

Dariusz Pęczkowicz, lider Federacji Młodych Socjaldemokratów w regionie. Gdyby w wyborach prezydenckich w 2002 roku Włodzimierz Stępień pokonał Wojciecha Lubawskiego, Pęczkowicz byłby radnym miejskim. Jest młody i kompletnie politycznie niedoświadczony. Słowem zbyt młody i z niebyt liczącym się w tej partii zapleczem.

Łupy do podziału

Raczej niemożliwe jest, by w wyborach wystartowali wszyscy wymienieni kandydaci. Niektórzy z nich zgłosili tylko wyborcze aspiracje, by partia nie zapomniała, że istnieją, inni tylko po to, by pozostać w wyborczej grze. Najprawdopodobniej na placu boju pozostanie tylko dwóch, góra trzech "zawodników", reszta oficjalnie bądź mniej oficjalnie opowie się za kandydaturą rywala, oczywiście niebezinteresownie. Za taki gest można liczyć na partyjne łupy, czyli na przykład funkcję wiceprzewodniczącego partii w regionie i mieć wpływ decyzyjny na to co dzieje się w partii. Kandydat, który odpuścił wyborczą walkę zawsze może powiedzieć szefowi: "Nie rób kolego szopek, rządzisz przecież dlatego, że ja cię poparłem". Kto się więc wycofa? Na razie zrobił to Robert Siejka, obecnie wiceszef partii w Kielcach, młody działacz, nie bojący się formułować zdecydowanych poglądów, często krytycznych wobec poobijanego świecznika centrali partii. Zapewne po wyborach obejmie funkcję wiceszefa partii w regionie. Siejka jednak zrezygnował z walki o przewodnictwo, dlaczego? - Nie będę kandydował, bo ostatnie tygodnie pokazały, że w partii nadal liczą się tylko układy. Nie zamierzam brać udziału w wyścigu do stanowiska z ludźmi, dla których funkcja lidera jest tylko jako etapem do uzyskania wysokiego miejsca na liście wyborczej do Sejmu. Działaczy w Kielcach nie było stać na wytypowanie jednego kandydata, a mnie nie udało się przekonać delegatów do mojej wizji partii - oficjalnie komentuje decyzję Robert Siejka.

Wiemy, że w ostatnich dniach trwają konsultacje z delegatami na zjazd wojewódzki z wszystkich powiatów. Wysyłani są emisariusze kandydatów, którzy przekonują do swojego człowieka. Doszły nas sygnały, że działają zdecydowanie. Niekiedy obiecują, niekiedy straszą... Są też rozmowy między samymi kandydatami. Trwa gorączkowe liczenie ewentualnych głosów poparcia. Jeden z wysoko postawionych działaczy powiedział nam, że "sytuacja jest dynamiczna". Niewątpliwie. Wszyscy kandydaci, z którymi rozmawialiśmy mówili, że zależy im na dobru partii i uczciwej dla niej pracy. Pewnie tak, ale tak naprawdę polityk żyje z wyborów i koneksji, a wygrane wybory dają władzę i koneksje...

Kto jest w grze?

Z pewnością Andrzej Szejna. On jest zdecydowany na grę. Jego kontrkandydaci, z którymi rozmawialiśmy, mówili, że jest mocny jeden rywal. Nazwisko nie padało, ale jasne jest, że na myśli mają właśnie Szejnę. Ale zdeterminowana też jest posłanka Bożena Kizińska. - Nie będę się wycofywać, nie po to się zgłaszałam - mówi. Kolejny mocny kandydat to Henryk Milcarz. - Nie traktuję Andrzeja Szejny jako rywala. To poważna kandydatura, jednak w mojej ocenie podjął się on niezwykle ważnej misji w Parlamencie Europejskim na rzecz naszego regionu. Nie da się jedną nogą być tu i tam. Kandyduję po to, by wygrać. Włodzimierz Stępień: - Jeśli będzie jeden mocny kandydat, który będzie miał największe poparcie, większe ode mnie, to moje kandydowanie nie ma sensu. Od początku to mówiłem. Nie wykluczam poparcia innych kandydatów. Tym niemniej jestem oczywiście się w stanie poddać ocenie delegatów na zjazd wojewódzki. Dariusz Pęczkowicz: - Nie zamierzam się wycofywać. Mógłbym to zrobić tylko w przypadku, gdyby okazało się, że ludzie, którzy zadeklarowali mi poparcie, zmienili zdanie. Nie mam sygnałów, że tak się stało.

Jedna, czy dwie tury?

Wydaje się, że największą szansę na zwycięstwo w wyborach ma Andrzej Szejna, z pewnością sukces w eurowyborach sprawił, że będzie mógł on liczyć na głosy delegatów z wszystkich organizacji powiatowych partii w regionie. Czy ma wystarczającą siłę, by wygrać już w pierwszej turze? To zależy głównie od tego kto będzie kontrkandydatem. Włodzimierz Stępień najpewniej zdecyduje się wycofać i poprze Szejnę. Dariusz Pęczkowicz wiele nie zwojuje, to kandydatura raczej egzotyczna. Start w wyborach może jedynie utrwalić jego nazwisko, takie pierwsze polityczne szlify... Na placu boju pozostają jeszcze Bożena Kizińska i Henryk Milcarz. Kizińska raczej nie może liczyć na głosy delegatów z Kielc, z tej struktury przeszła do Jędrzejowa, a i stamtąd, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, delegaci raczej zamierzają typować Szejnę. Posłanka może pewnie liczyć na część głosów działaczy ze Staszowa. To się może okazać za mało. Niewykluczone więc, że Kizińska zdecyduje się wycofać w ostatniej chwili, wówczas zapewne poprze Henryka Milcarza. Właśnie on wydaje się być najpoważniejszym kontrkandydatem Andrzeja Szejny. Może on zebrać głosy tych delegatów, którzy uważają, że szefem partii w regionie powinien być ktoś, kto cały czas będzie urzędował na miejscu.

Istotne jest jeszcze to, kogo po swojej absencji zdecyduje się poprzeć Robert Siejka. Głosy, które mógłby zdobyć znacząco przechylają wyborczą szalę. - Jeśli w ogóle zdecyduję się kogoś poprzeć, to może być to tylko taka osoba, która zapewni choćby w części realizację zgłaszanych przeze mnie postulatów. Chodzi głównie o wprowadzenie w partii czytelnych reguł i procedur podejmowania decyzji oraz oceny osób, które sprawują funkcje. Słowem chodzi o zmiany istotne, a nie kosmetyczne - mówi Robert Siejka. Czy jest zatem taki kandydat? - Dziś nie wiem. Zapewne zdecyduję o tym, po wysłuchaniu autoprezentacji kandydatów na zjeździe. Na moją decyzję wpłynie też to, jakie zaplecze konkretni kandydaci zamierzają stworzyć wokół własnej osoby - dodaje.

Królik z kapelusza

Czy będzie czarny koń, czyli osoba, której kandydatura zostanie zgłoszona już na zjeździe wojewódzkim tuż przed wyborami? To raczej mało prawdopodobne, ale niewykluczone. Być może w takiej roli wystąpi obecny sekretarz wojewódzki Sławomir Kopyciński, doszły nas informacje, że ruchy w tym kierunku wykonuje były "baron", poseł Henryk Długosz, który mówi o Kopycińskim, że to jego wychowanek. Jeśli wyrok sądu w procesie starachowickim będzie dla posła uniewinniający, Długosz szybko wróci do partii, pewnie od razu na samą górę. Dlatego najlepszym rozwiązaniem dla Długosza będzie, jeśli "baronem" zostanie jego zaufany człowiek, który będzie słuchał jego dyrektyw. To jednak tylko hipoteza. Wyniki wyborów poznamy w sobotę. Relacja ze zjazdu wojewódzkiego Sojuszu w poniedziałkowym "Echu Dnia".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie