Wandale nagminnie tłuką lustra drogowe w podkieleckich Domaszowicach

- Ustawienie nowego lustra to pierwsza, najważniejsza potrzeba. Ono poprawia widoczność na tym ostrym zakręcie. Bez niego tylko patrzeć, aż zdarzy się nieszczęście. Już nie raz na tym zakręcie były wypadki - podkreślali mieszkańcy podkieleckich Domaszowic, kiedy odwiedziliśmy ich w związku z naszą akcją "Jak tu się mieszka?".

Sprawę stłuczonego lustra na zakręcie w Domaszowicach zgłosiliśmy w Urzędzie Gminy Masłów. - To lustro jest przy drodze powiatowej, a uzupełnianie wszelkich urządzeń przy drogach powiatowych leży po stronie powiatu kieleckiego. Zgłosimy konieczność wymiany lustra - zapowiada Roch Bahyrycz, zastępca wójta gminy Masłów.

Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Kielcach Jerzy Komorniczak tłumaczy, że dewastacje luster przy drogach w powiecie kieleckim, to ogromny problem. - W Domaszowicach kłopot jest nie tylko przy zgłoszonym zakręcie, ale i przy drodze za kościołem. Zaraz po tym, jak założymy lustro, jest ono dewastowane. Jak nie jest zbite w ciągu miesiąca, to jest cud. Podobnie jest w całym powiecie kieleckim - tłumaczy dyrektor Komorniczak. Zaznacza, że jedno lustro kosztuje tysiąc złotych. - Nie mamy pieniędzy na to, aby wciąż je wymieniać - stwierdza.

Zapewnia jednak, że postara się rozwiązać problem. - Zwrócę się do wójta Masłowa, razem pomyślimy nad tym, jak zapobiec dewastacjom luster, jak je utrzymać po założeniu nowych. Być może policja mogłaby pomóc? Ktoś musi objąć te lustra opieką, bo inaczej zakładanie nowych, to wyrzucanie pieniędzy w błoto - kwituje Komorniczak.