Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warsztat Jerzego Cieślika z Ambrożowa w gminie Pawłów spłonął doszczętnie. To dorobek jego życia. Możesz pomóc! Zobacz film i zdjęcia

Anna Gwóźdź
Anna Gwóźdź
Wideo
od 16 lat
Dobytek, na który pracowali ponad trzydzieści lat uleciał z dymem... W czwartek, dziewiątego lutego na chwilę przed piętnastą w hali warsztatowej Józefa Cieślika z Ambrożowa wybuchł pożar. Ogień strawił cały zakład i sprzęty, pozbawiając mężczyznę źródła utrzymania. Jerzy wraz żoną Barbarą proszą o pomoc w odbudowie hali - potrzebne są materiały budowlane i wsparcie finansowe. Zobacz film i zdjęcia.

Potrzebna pomoc dla cenionego przez mieszkańców gminy Pawłów Jerzego Cieślika. Doszczętnie spłonęła jego hala warsztatowa

Państwo Jerzy i Barbara Cieślik z miejscowości Ambrożów w gminie Pawłów w powiecie starachowickim potrzebują naszej pomocy! W swoim zakładzie Jerzy Cieślik prowadził działalność budowlaną - świadczył usługi remontowe i transportowe kruszców. Płomienie pożaru, który dziewiątego lutego wybuchł w warsztacie były tak silne, że z hali pozostał tylko szkielet, a ze sprzętów, których Jerzy używał do pracy - zgliszcza. Na to, by rozwijać swój warsztat para pracowała wspólnie trzydzieści lat.

W hali mieszkaniec Ambrożowa trzymał niezbędne maszyny, narzędzia, sprzęty i części zamienne do utrzymania sprawności pojazdów.

- To była chwila nieuwagi, spawając zaprószyliśmy ogień. Wybuchły butle: tlenowa i acetylenowa. Wykonywaliśmy codzienną pracę, a w sekundę wszystko poszło z iskrą - mówi Jerzy Cieślik. - Wyglądało to strasznie. Spłonęło praktycznie wszystko. Nie sposób nawet wymienić co konkretnie - tego było tak dużo... Chociażby narzędzia - węże, części do koparek, silniki. Spłonęło też auto dostawcze, które remontowałem do prowadzenia swojej działalności - dodaje.

Warsztat Jerzego Cieślika z Ambrożowa w gminie Pawłów spłonął doszczętnie. To dorobek jego życia. Możesz pomóc! Zobacz film i zdjęcia
Kamil Bielaszewski

"Widoku zniszczeń nie zapomnę nigdy"

- Pracowaliśmy na to wszystko wspólnie przez całe nasze małżeństwo, czyli przez trzydzieści trzy lata - podkreśla Barbara Cieślik. - Ciułaliśmy jak jaskółki. Widoku zniszczeń nie zapomnę nigdy. Ja byłam wtedy w domu, zobaczyłam dym i wybiegłam przerażona. Mąż był w szoku. Ratował swoje maszyny, w pewnym momencie poparzył sobie dłoń. Na dachu była zamontowana fotowoltaika, za którą jeszcze spłacamy raty. Straty wyceniamy na pół miliona złotych - opisuje kobieta.

Zanim przyjechała straż pożarna, Jerzy Cieślik próbował sam ocalić to, co znajdowało się przed zakładem. Szczególnie cenne były samochody budowlane. - Z wnętrza hali nie dałbym rady nic wyciągnąć. Temperatura była tak wysoka, że w ogóle nie było możliwości wejścia do środka - mówi poszkodowany.

Nadciągających z pomocą strażaków przewrócił kolejny wybuch ognia. Oprócz piętnastu zastępów służby pożarniczej na miejsce przybiegli też mieszkańcy, którzy chcieli pomóc rodzinie ratować jej majątek. - Pomogli pozabierać auta z podwórka, zrobić przejazd dla straży, wspierali nas w każdym momencie - dodaje pani Cieślik.

- Każde, nawet symboliczne wsparcie w postaci poklepania po plecach było wtedy nieocenione. Dawało nam to energię, siłę do działania i do tego, by się nie załamywać. Chcemy bardzo podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w naszą sprawę. Dzięki wam mamy nadzieję - podkreśla Jerzy.

Jerzemu i Barbarze Cieślikom można pomóc. Jest zbiórka finansowa!

Każde wsparcie dla Jerzego i Barbary Cieślików jest na wagę złota. Pomóc rodzinie można finansowo - na przykład wpłacając pieniądze na zrzutce.pl lub przekazując im materiały budowlane do odbudowy utraconego warsztatu. Stworzenie od podstaw nowej hali potrwa kilka lat, ta spalona nie nadaje się już do niczego. To zupełnie ograniczy wymianę sprzętów, narzędzi i pojazdów wykorzystywanych w firmie.

Do pożaru doszło w czwartek, dziewiątego lutego. Na chwilę przed godziną piętnastą zapłonęła iskra podczas spawania...
Do pożaru doszło w czwartek, dziewiątego lutego. Na chwilę przed godziną piętnastą zapłonęła iskra podczas spawania... archiwum

- Jesteśmy wdzięczni Opatrzności, że nikomu nic się nie stało - mówi Barbara. - Wiemy też, że okoliczna społeczność bardzo nam pomaga - mieszkańcy wsi zebrali dla nas pieniądze, sołtysi będą też zbierać na nas datki, wójt gminy Pawłów, Marek Wojtas obiecał umorzyć nam podatki, które płacimy do gminy. Radna Powiatu Agnieszka Kuś mocno zaangażowała się w akcję pomocy dla nas... Jest jeszcze bardzo wielu radnych, nie chcemy wymieniać ich wszystkich z nazwiska, bo boimy się, że kogoś pominiemy, ale każdy z nich pomaga. To dzięki sercu ludzi jeszcze się trzymamy - dodaje małżeństwo.

Zamieszczamy kontakt do Józefa Cieślika. Jeżeli ktoś chciałby pomóc, może zgłaszać się pod jego numer telefonu:
606 236 025 lub pisać na adres mailowy: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie