Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż wierzą, że Michał wróci...

Anna ŚLEDZIŃSKA [email protected]
Po tragedii ostrowiecka młodzież zorganizowała Biały Marsz Przeciwko Przemocy.
Po tragedii ostrowiecka młodzież zorganizowała Biały Marsz Przeciwko Przemocy. A. Śledzińska
Eugeniusz Waresiak mówi, że jego 19-letni syn nie zginął przez przypadek. Zapowiada, że o prawdę będzie walczył w sądzie do końca.

Zdarzenie, którego okoliczności wciąż wzbudzają w mieście kontrowersje rozegrało się na schodach przy ulicy Kościelnej w Ostrowcu - 17 maja późnym wieczorem.

Z policyjnych relacji wynikało, że za wracającą z koncertu czteroosobową grupą młodzieży szedł 19- letni Michał. W grupie znajdowała się dziewczyna, którą był zainteresowany i właśnie na tle tej znajomości doszło do kłótni.

- Nie rozumiem dlaczego z nimi poszedł, ale z relacji jednej z koleżanek wiem, że to dziewczyna go namówiła - mówi Eugeniusz Waresiak. - Michał nie znał tych chłopaków, znał tylko ją, bo mieszka niedaleko. Dzień przed śmiercią byli na ognisku razem z grupą znajomych. Czy byli parą? Nie wiem, Michał nigdy nie mówił, że ma dziewczynę. O wszystkich mówił "koleżanki".

Prawdę o tym, co stało się na granitowych schodach znają tylko uczestnicy zajścia. Z relacji i zeznań, jakie sprawcy pobicia złożyli na policji wynikało, że 19-latek zaczepiał grupę. Wtedy trzech 16-latków kilkakrotnie go uderzyło.

BEZ SZANS NA RATUNEK

- Nie zapomnę tego dnia - mówi ojciec chłopaka. - Michał wyszedł z domu około godziny 16.30. Powiedział gdzie wychodzi. Nie dzwoniliśmy, bo to przecież był dorosły chłopak. Zawsze wracał ostatnim autobusem, a jeśli nie, to dzwonił żeby żona wyjechała po niego i kolegów. Wtedy też miał wrócić z kolegą. Około godziny 23 zadzwonił telefon. Ktoś powiedział, żebyśmy przyjechali, bo nasz syn leży pobity w "wąskiej uliczce". Jak najszybciej pojechaliśmy o szpitala, ale tam lekarze tylko pokręcili głowami, że nic nie da się zrobić. Próbowali go ratować, ale on już tam, na miejscu, był martwy.

Według rodziców Michała zajścia nie sprowokował on, ale koleżanka, z którą chciał porozmawiać.
- Kolega Michała zeznał, że początkowo mieli wracać razem, ale potem podeszła do niego znajoma i powiedziała, że Michał wróci z tamtą dziewczyną. Dlatego go nie szukał. Nie jest prawdą, że to Michał był agresywny, mamy na to świadków. On nie zaczepiał, zresztą tych chłopaków przecież nie znał.

OJCIEC: TO ZABÓJSTWO

Sekcja zwłok wykazała, że 19-latek zmarł na skutek rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych, które mogły powstać na skutek urazów zadanych narzędziami twardymi, tępymi lub tępokrawędzistymi. Miał też obrażenia świadczące o tym, że został uderzony w szczękę i siniaki na nogach. Badanie wykazało również obecność alkoholu we krwi.

- Nawet jeśli pił piwo, to przecież był dorosły - mówi ojciec Michała. - Każdy, kto go znał wie, że nie nadużywał alkoholu, nie upijał się. Nigdy nie był agresywny, zawsze uśmiechnięty i wesoły. Mój syn szanował ludzi, tak został wychowany. Nie mieliśmy z nim nigdy problemów, nie zaczepiał i nie prowokował bójek.

Do bójki o zakończeniu najtragiczniejszym z możliwych jednak doszło. Wiadomo, że nastolatkowie pobili Michała Waresiaka. Kwestią do ustalenia pozostaje jak mocno i czy zamierzali zrobić mu krzywdę.

- Świadek zeznał, że widział idącą grupę i jak Michał upadł na kolana, a potem się przewrócił - opowiada Eugeniusz Waresiak. - Został czymś mocno uderzony, miał pękniętą prawą stronę kości skroniowej i złamaną podstawę czaszki. Czy upadając na kolana a potem na chodnik można uderzyć aż tak mocno? Zakopali go na śmierć, roztrzaskali głowę. Dla mnie to zabójstwo, a nie wypadek. W przypadek bym uwierzył, gdyby Michała pobili, a on umarłby po kilku dniach. Został skopany i zostawiony na pewną śmierć. Nie zainteresowali się w jakim jest stanie, tylko odeszli.

Sprawców zatrzymano bardzo szybko, bo jeszcze tej samej nocy. Mają po 16 lat, byli uczniami ostatniej klasy gimnazjum i pierwszej liceum. Dwaj z nich czynnie uprawiali sport - boks i piłkę wodną. Do 17 maja byli zwykłymi dziećmi ze zwykłych domów. Do pobicia przyznali się od razu, a w zeznaniach dokładnie opisali kto, ile razy i jakie ciosy zadał. Zdarzenie opisała również koleżanka Michała, jego uczestniczka i świadek w sprawie.

SPRAWCY ZWOLNIENI DO DOMÓW

W kilka dni po zdarzeniu postawiono im zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym i na dwa miesiące osadzono w schroniskach dla nieletnich. W sierpniu odbyła się pierwsza rozprawa w Sądzie Rodzinnym i Nieletnich, w czasie której sędzia zdecydował o zwolnieniu całej trójki do domów i zastosowaniu wobec nieletnich środka tymczasowego w postaci dozoru kuratora. Decyzję zaskarżyła Prokuratura Rejonowa, ale Sąd Okręgowy ją podtrzymał.

- Prokurator powinien się zajmować tą sprawą od początku - mówi ojciec Michała. - My w sądzie nie możemy nic, tylko słuchać. A oni wychodzą z sali uśmiechnięci. Nie usłyszeliśmy zwykłego "przepraszam" ani od nich, ani od ich rodziców. Słyszeliśmy za to pogróżki, żebyśmy się nie upominali o Michała. Zaraz po jego śmierci przyjeżdżała pod nasz dom młodzież, rozkręcali muzykę, straszyli nam rodzinę. Ja się śmierci nie boję, będą walczył o sprawiedliwy wyrok. Mam prawo bronić syna i będę to robił. To nie było zwykłe, przypadkowe pobicie. Nie wierzę, że Michał zaczepiał trzech nieznajomych chłopaków. A im skąd nagle wpadło do głowy, żeby pobić nieznajomego? Co, albo kto ich do tego skłonił?

Kolejna rozprawa w ostrowieckim sądzie została wyznaczona na 8 października. Podobnie jak poprzednie będzie się odbywać z wyłączeniem jawności.

Policja i wymiar sprawiedliwości. Czy decyzje podejmowane w tej sprawie po śmierci Michała były właściwe? Wypowiedz się na naszym forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie