MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wenta: - Dziękuję kibicom, którzy przyjechali do Płocka. To zwycięstwo dla nich i bez nich by go nie było

Elżbieta ŚWIĘCKA
Vive Targi Kielce wydarły mistrzostwo Polski po thrillerze. Trener Bogdan Wenta cieszy się z tytułu i czeka na Final Four.

- W przyszłym tygodniu mamy coś ważnego. Dlatego bardzo chcieliśmy wygrać - mówił po bardzo emocjonującym, piątkowym spotkaniu z Wisłą Płock trener Vive Targi Kielce - Bogdan Wenta. Jak ocenia ostatnie spotkanie, które dało kielczanom dziesiąte mistrzostwo Polski?

Elżbieta Święcka: Jak Pan ocenia tegoroczne mecze z Wisłą Płock o mistrzostwo Polski?

- Te mecze różnie wyglądały, ale wynik to 3:0. To spotkanie było na pewno trudne w sferze mentalnej. Na pewno był to brzydki mecz. Rozpoczęliśmy bardzo dobrze, potem kilka niewykorzystanych sytuacji, kilka decyzji, które były dla nas dziwne... Zespół przeciwnika wchodził w grę. Utrzymywaliśmy przewagę, ale goście doszli nas na remis. Potem z obu stron nie ważne było, co się gra, Miałem już tylu podpowiadaczy, którzy wychodzili na boisko i robili coś innego, niż mówili wcześniej. Ale po stronie Płocka było chyba podobnie. Najważniejsze, że Sławek Szmal zachował zimną krew. W pewnym momencie nieco zwątpiłem, bo Marcin Wichary kasował kontry. Ale wreszcie przebiliśmy się i dowieźliśmy to, co trzeba było. To są play-offy. Można się cieszyć ze zwycięstwa nawet jedną bramką. Bardzo chcieliśmy wygrać w trzecim meczu, bo przed nami Final Four Ligi Mistrzów. Jutro mamy jeden dzień na odpoczynek, w niedzielę będzie regeneracja, trening, a w poniedziałek musimy się wziąć do roboty. W czwartek jesteśmy już w Kolonii.

Prowadziliśmy już 9:3 i nagle Płock zaczął odrabiać straty. Czy to brak koncentracji?

- Nie sądzę. Jak przeanalizujemy mecz, pewnie znajdziemy jakieś przyczyny. Z ławki widać, że jeśli rzuca się na kontakcie, to jest decyzja - karny albo nie. Nie ma, więc grasz dalej. Czy sytuacja, w której widzisz, że były kroki. To są takie spotkania, w których emocje biorą górę. Widziałem, że niektórzy zawodnicy bardzo mocno weszli w mecz. Tomek Rosiński w ogóle nie mógł znaleźć rytmu. Wiele sytuacji nie było odgwizdywanych. Na przykład dwie z Rastko Stojkoviciem, kiedy miał przy sobie trzech obrońców w kole. Jeśli to nie jest zauważane, następuje pewna irytacja w grze. Ale uważam, że mimo wszystko daliśmy radę obroną. Dobrze zagrał Sławek Szmal. W końcówce zabrakło kontrataku. Płock też narzucił nam swoje warunki, starał się, jak mógł. Na pewno było dużo emocji, ale jak obejrzymy mecz po kilku dniach zobaczymy, że było więcej spokojnych szans.

Klasą sam dla siebie znów okazał się Michał Jurecki.

- Tak, ale był taki moment, kiedy go zdjąłem - wyglądał, jakby miał wybuchnąć. Za bardzo chciał. Ale miał chwilę, żeby odetchnąć i wtedy zrobił to, co zrobił. Mieliśmy trochę problemów. Uros Zorman jest podziębiony, Krzysiek Lijewski ma problemy z palcem i to było widać w jego grze, osłabł troszeczkę. Może powinienem wcześniej robić częstsze zmiany z Grześkiem Tkaczykiem.

Warto chyba było grać dla takich kibiców?

- Jak najbardziej. To jest nasza siła. Ta hala też jest fajna, wiemy, co tu o nas myślą. To na nas już nie wpływa. Serdecznie dziękuję ludziom, którzy przyjechali na mecz do Płocka. To zwycięstwo jest dla nich i bez nich by go nie było.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie