Wisła Sandomierz - Wisła II Kraków 2:3 (2:1)
Bramki: 1:0 Maciej Stróżak 6, 2:0 Mateusz Lampart 28, 2:1 Witalij Bałaszow 43, 2:2 Bałaszow 46, 2:3 Bałaszow 90+1.
Wisła: Zolech 5 - Korona 5, Zimoląg 5, Kolbusz 5 Ż, Chorab 4 (70. Bażant 1) - Lampart 6 Ż, Sudy 5, Burzyński 5, Górny 4 Ż (60. Szustak 2) - Szepeta 5 (69. Michalski 2), Stróżak 6 (84. Kwiecień nie klas.).
Wisła II: Zając - Janur, Witek Ż, Żemło Ż, Kujawa - Bałaszow, Crivellaro Ż, Górczyński, Mordec - Marszalik (64. Porębski), Wójcik (76. Dziubas).
Sędziował: Damian Gawęcki z Kielc. Widzów: 400.
Mecz zaczął się dobrze dla Wisły. W 6 minucie Mateusz Lampart podał do Macieja Stróżaka. Ten przyjął piłkę, uderzył z lewej nogi w długi róg i było 1:0. Przed przerwą drugą bramkę dla Wisły zdobył Lampart - uderzeniem głową po dośrodkowaniu Daniela Choraba. I jak się później okazało, były to miłe złego początki...
Później sprawę w swoje ręce wziął Witalij Bałaszow, 25-letni ukraiński pomocnik, który jest w kadrze pierwszego zespołu „Białej Gwiazdy”. W 43 minucie uderzył z rzutu wolnego z 18 metrów - piłka wpadła w okienko. W 46 minucie popisał się indywidualną akcją, strzelił w krótki róg i doprowadził do wyrównania. Trzeci cios zadał w doliczonym czasie gry. Gospodarze wykonywali rzut wolny. Strzelał Jakub Kwiecień, ale bramkarz Wisły II popisał się udaną interwencja i po chwili dalekim podaniem uruchomił Bałaszowa. Ten uderzył z kilkunastu metrów, zaskakując Zolecha. Za chwilę utonął w objęciach kolegów, ponieważ zapewnił swojej drużynie wyjazdowe trzy punkty.
-Przez pierwsze 30 minut graliśmy dobrze taktycznie. Broniliśmy się, odbieraliśmy piłkę, wyprowadzaliśmy kontrataki. W końcówce pierwszej połowy Bałaszow pięknym strzałem z rzutu wolnego zdobył pierwszą bramkę. Zaraz po przerwie ten sam zawodnik potwierdził, że jest bardzo szybki. Wygrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem i wyrównał. Po przerwie goście mieli optyczną przewagę, mogli podwyższyć wynik, ale nie wykorzystali rzutu karnego, piłka poszybowała nad poprzeczką. My odgryzaliśmy się kontrami. W poprzeczkę trafił Kolbusz, po strzale Stróżaka nasi zawodnicy sygnalizowali, że obrońca zatrzymał piłkę ręką, ale sędzia nie podyktował karnego. W ostatniej akcji postawiliśmy wszystko na jedna kartę. Po rzucie wolnym goście wyprowadzili kontratak i Bałaszow wykorzystał sytuację sam na sam. Byliśmy w niebie, wylądowaliśmy w piekle - skomentował trener Wisły Sandomierz Jarosław Pacholarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?