MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Właściciele Zaczarowanego Ogrodu w Śladkowie Małym szukają nowego miejsca na życie

Lidia CICHOCKA
Barbara i Tadeusz Buczyńsy, właściciele Zaczarowanego ogrodu w Śladkowie Małym szukają nowego miejsca na życie. - Mieszkanie przy tak ruchliwej drodze bardzo nam dokuczyło - mówią.

Buczyńscy pojawili się w Śladkowie trzy lata temu. Wokół przyczepy kampingowej na poboczu drogi Kielce - Busko szybko wyrósł ogród zaludniony przez baśniowe postacie. Za jego zwiedzanie Buczyńscy nie chcą nic poza wpisem do pamiątkowej księgi. - Cieszy nas to, że dajemy innym radość - mówią. Mieszkają w przyczepie, po wodę chodzą do sąsiadów, ale nie narzekają na trudne warunki. - Nam jest tak dobrze, bo jesteśmy u siebie - mówią.

HAŁAS NIE DO ZNIESIENIA

Buczyńscy cieszą się powszechną sympatią, księga gości w której wpisują się zwiedzający ich ogród jest gruba od wpisów: ambasadorowie, biznesmeni, parlamentarzyści, artyści, zwykli ludzie przystają z zainteresowaniem przy ich ogrodzie.

- Tylko, że przy tej drodze się nie da żyć. Taki ruch, hałas - mówi pani Barbara, a mąż jej przytakuje. - Zaczęliśmy szukać innego miejsca. Żeby ludzi było dużo, bo przecież chcemy pokazywać to, co robimy.

PRÓBOWAŁ POMÓC, ALE...

- Proponowałem przeniesienie się w inne miejsce, zamieszkanie w gospodarstwie agroturystycznym - mówi Jarosław Zatorski, burmistrz Chmielnika, który docenia pozytywną rolę artystów. Wie, że zwracają uwagę przejeżdżających ruchliwą trasą do Buska, docenia ich rolę w promowaniu gminy (piszą o nich gazety, zagląda telewizja) i dlatego pomaga. - Gmina daje na materiały, z których wykonywane są figury, nie są to duże kwoty, ale raz na jakiś czas kilkaset złotych. Płacimy też za prąd, wydaliśmy folderki, na których prezentujemy ten ogród, zgodziliśmy się na korzystanie z tej działki.

Burmistrz mówi, że państwo Buczyńscy są artystami i to tłumaczy ich przywiązanie do koczowniczego stylu życia. Nie obraził się, kiedy Buczyńscy na jakiś czas zniknęli, a potem wrócili. Jedną zimę spędzili bowiem w Pierzchnicy w Domu Opieki Rodzinnej.

WCIĄŻ ODMAWIAJĄ

Buczyńscy udali się do Urzędu Marszałkowskiego. Jacek Kowalczyk dyrektor departamentu promocji i kultury obiecał im pomóc. Okazało się jednak to nie łatwe. - Ja nie mogę nikomu nic kazać, wspólnie zastanawialiśmy się nad różnymi lokalizacjami - mówi.

Państwo Buczyńscy nie chcieli na przykład zamieszkać w Piotrowicach nieopodal szkoły, gdzie warunki życia i eksponowania swoich prac w ogromnym ogrodzie mieliby nieporównywalnie lepsze niż w obecnym miejscu. - Powiedzieli nie, to trudno, ja ich siłą nie zatrzymam - mówi burmistrz Chmielnika. Odpadł pomysł zadomowienia się koło ruin zamku w Bodzentynie, czy koło skansenu w Tokarni, kolejna wskazana lokalizacja w Samsonowie przy ruinach pieca nie zyskała aprobaty miejscowych radnych.

MOŻE POD ŚWIĘTYM KRZYŻEM

- Najlepiej byłoby im pod Świętym Krzyżem, gdzie gmina Bieliny buduje wioskę średniowieczną, ale to jeszcze nie ten etap. Gmina musi skończyć to co zaczęła - mówi Jacek Kowalczyk i rozgląda się nadal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie