Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolimy nie palić. Jesteśmy zadowoleni z zakazu

Luiza BURAS-SOKÓŁ
Większość Polaków popiera zakaz palenia w miejscach publicznych - tak wynika z ostatnich badań.

Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu, obowiązująca od listopada ubiegłego roku, budziła wiele kontrowersji. Dyskusja toczyła się zwłaszcza na temat niepalenia w klubach i restauracjach. Wygląda jednak na to, że po kilku miesiącach obostrzeń Polacy… są z niej zadowoleni.

Już po pierwszych tygodniach obowiązywania ustawy dało się słyszeć głosy, że może ona mieć dwojakie skutki - albo faktycznie więcej osób zdecyduje się rozstać z nałogiem, albo na wprowadzeniu zakazu stracą właściciele barów i restauracji. Po ostatnich wynikach badań Centrum Badania Opinii Społecznej wnioskować można, że społeczeństwo, choć powoli, przekonuje się do nowych zasad. Zdecydowana większość, bo aż 82 procent, popiera zakaz palenia w miejscach publicznych. W stosunku do poprzedniego roku liczba ta wzrosła o 8 procent.

DZIĘKUJĘ, NIE PALĘ

Zdania podzielone są wśród młodych osób, stałych bywalców klubów i pubów. - Taki zakaz to spore utrudnienie, zwłaszcza zimą, gdy trzeba wychodzić na zewnątrz lokalu, żeby zapalić - tłumaczy Konrad, nałogowy palacz. Jednak jego żona Magda zauważa, że tym sposobem wychodzi się rzadziej i pali się mniej. - Czasem po prostu nikomu nie chce się ruszyć od stolika. Zresztą kto wie, czy ulicą nie będzie szedł patrol straży i nie uzna, że palenie przed klubem też zasługuje na mandat - mówi i dodaje, że wielu jej znajomych zaraz po wejściu ustawy w życie zadeklarowało chęć rozstania się z nałogiem, zaś większość, nawet ci palący, popiera nowe przepisy.

Faktycznie, Straż Miejska ma w swych zadaniach patrolowanie miejsc pod kątem przestrzegania przez ludzi ustawy o zakazie palenia. - To jeszcze za krótki okres odkąd obowiązuje ustawa, by wykazać, czy się przyjęła. Strażnicy wystawiają mandaty, najczęściej 50 złotych, mogą jednak ukarać grzywną w wysokości nawet 500 złotych - wyjaśnia Władysław Kozieł, komendant kieleckiej Straży Miejskiej, sam niepalący od 14 lat. Czy to groźba kary pieniężnej odstrasza ludzi od "dymka"? - To także kwestia towarzyska. Odkąd wszedł zakaz palenia w pomieszczeniach, część naszych pracowników zrezygnowało z papierosów, innym nie chce się wychodzić na zewnątrz samemu i także ograniczają palenie - z uśmiechem relacjonuje komendant Kozieł.

NIE PRZY JEDZENIU

Różnie z zakazem radzą sobie kluby i lokale gastronomiczne, które potencjalnie miały być największymi przegranymi po wprowadzeniu zmian. Badania przeprowadzane regularnie przez CBOS pokazują, że to właśnie w tych miejscach Polacy coraz mniej chętnie widzieliby papierosy. O ile w 2010 roku zakaz palenia w restauracjach popierało 67 procent pytanych, o tyle w tym roku liczba ta wzrosła do 78. Podobnie jest w przypadku klubów. Jeszcze w 2010 roku paleniu tam sprzeciwiało się 57 procent ankietowanych, dziś już 70.

- U nas w klubie wydzieliliśmy specjalne pomieszczenie pełniące funkcję palarni. Jest ono wyciszone i dobrze wentylowane. Pomysł był strzałem w dziesiątkę - stwierdza Karol Majewski, manager klubu UltraViolet w Kielcach. - Zadowoleni są zarówno klienci palący, jak i ci, którzy nie lubią dymu tytoniowego. Dzięki temu nie spadła liczba odwiedzających nas osób - zauważa.
Całkowity zakaz palenia wprowadził w Ristorante Venezia Jarosław Baliński. - Zauważyłem spadek ilości gości, głównie kobiet. Ale sam nie palę i popieram te obostrzenia - deklaruje i dodaje: - Rozmawiam także z palącymi ludźmi, którzy przychodzą do restauracji. Oni sami zauważają, że wolą wytrzymać tę godzinę bez papierosa, bo, ich zdaniem, jakoś tak nie wypada palić przy jedzeniu.

POLACY WIEDZĄ I PRZESTRZEGAJĄ

Rękę na pulsie palaczy stale trzyma Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kielcach, która ma za zadanie sprawdzać, czy przestrzegane są zapisy nowej ustawy. - Tylko w maju przeprowadziliśmy na terenie województwa świętokrzyskiego 658 kontroli w różnego rodzaju zakładach. Sprawdzane były zakłady opieki zdrowotnej, placówki oświatowe, domy pomocy społecznej, uczelnie, zakłady pracy, obiekty sportowe, a także lokale gastronomiczno-użytkowe. W żadnym z nich nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu - informuje Anna Stańczak, zastępca dyrektora WSSE w Kielcach. - Polacy wiedzą, że obowiązują takie przepisy i raczej ich przestrzegają - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie