Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze z Gdańska pomagają powodzianom z Sandomierza

Małgorzata PŁAZA
Ksiądz Krzysztof Sagan pracuje razem z podopiecznymi.
Ksiądz Krzysztof Sagan pracuje razem z podopiecznymi. Zdjęcia Małgorzata Płaza
Grupa wolontariuszy z Gdańska pomaga powodzianom z Sandomierza. Tegoroczni maturzyści zdają tu drugi egzamin - życiowy.

Akcję pomocy dla powodzian zorganizowała Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Pierwsza 37-osobowa grupa wolontariuszy z Trójmiasta przyjechała do Sandomierza trzy tygodnie temu, tworzyli ją głównie maturzyści. Druga przyjechała w ostatnią niedzielę. To 30 młodych ludzi: maturzyści (niektórzy przyjechali po raz drugi), ale także klerycy z gdańskiego seminarium oraz młodzież, która po prostu odpowiedziała na apel Caritas.

ODPOWIEDZIELI NA APEL

Akcja, mówi jej inicjator ksiądz Krzysztof Sagan z gdańskiej Caritas, została zorganizowana z dwóch powodów: - Pierwszy jest prozaiczny: nam również ktoś pomagał. Kiedyś w Gdańsku w ciągu jednego dnia spadł ogromny deszcz, wiele rodzin zostało zalanych - wspomina ksiądz. - Wtedy to głównie południe Polski pospieszyło nam na pomoc. Chcemy zatem oddać to, co ktoś niegdyś nam dał. Drugi powód jest śmieszny: gdy siedziałem na kawie u znajomych, powiedzieli, że ich syn - maturzysta bardzo się nudzi po zdanych egzaminach.
Pierwszy apel o pomoc skierowany był właśnie do maturzystów. - Zdaliście już egzaminy szkolne, teraz zdajcie życiowy - apelowali organizatorzy akcji.
- Łatwo dostać świadectwo, ale tak naprawdę świadectwo powinno o czymś świadczyć. Można mieć super stopnie, jednak pozostaje pytanie: czy jest się rzeczywiście dojrzałym człowiekiem? - mówi ksiądz Sagan.

POKALECZONE RĘCE TO NIC

W jaki sposób młodzi ludzie zdają w Sandomierzu egzamin z dojrzałości? Pół dnia spędzają u rodzin. Sprzątają w ich domach, wynoszą zniszczone rzeczy - meble, ubrania. Potem pracują na terenie Caritas przy ulicy Trześniowskiej.
Sandomierska Caritas została dotkliwie poszkodowana podczas powodzi: woda zniszczyła schronisko dla bezdomnych i szkołę dla dzieci niepełnosprawnych, funkcjonującą w ramach ośrodka Radość Życia. Z zadbanych ładnych budynków zostały właściwie tylko mury. Trzeba było wyrzucić nie tylko wyposażenie, ale także zniszczone okna i drzwi, skuć elewację zewnętrzną i tynki w środku.
Wolontariusze odbijają między innymi styropian ocieplający budynek szkoły. - Był to piękny ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych. Szkoda, żeby budynek długo stał pusty. Powinien żyć - mówi ksiądz Sagan, zabierają się do pracy.
Wśród pracujących jest 21-letni Michał Napłoszek. Chłopak od kilku lat jest wolontariuszem w gdańskiej Caritas. Do Sandomierza przyjechał po raz drugi. - Wtedy było gorzej. Była woda i potworne błoto - mówi Michał.
Przy sprzątaniu pracują również dziewczyny. Są wśród nich 16-letnia Aleksandra Skokowska i rok młodsza Marta Szymerkowska.
Zapytane, czy jest ciężko, dziewczyny odpowiadają z uśmiechem: - Jesteśmy harcerkami. Mamy za sobą wiele obozów harcerskich, gdzie naprawdę jest ciężko. Taka robota to dla nas nic nadzwyczajnego. Pokaleczone ręce? To nic. Ludzie przeżywają większe problemy.

OGROM TRAGEDII

Młodzi ludzie są poruszeni tym, co zobaczyli w Sandomierzu. Wszyscy podkreślają, że relacje w telewizji nie pokazują rozmiaru zniszczeń i ogromu tragedii. - Żeby zobaczyć, jak wygląda to naprawdę, trzeba przyjechać. Relacje w telewizji nie odzwierciedlają całej tragedii - mówi Aleksandra Skokowska. - Jest dużo gorzej. Pierwsze wrażenie to był szok. Porażające jest dosłownie wszystko: zawalone budynki, wystawione meble, smród, szarość.
- U pewnej starszej pani musiałyśmy wyrzuć dosłownie wszystko, co było w domu, łącznie z ubraniami - dodaje dziewczyna.
Okazuje się, mówi młodzież, że nie wysiłek fizyczny, muł czy fetor są najgorsze. Najtrudniejsze bywa zmierzenie się z tragediami ludzi. - Nie wiemy, co mamy mówić ludziom, jak z nimi rozmawiać. Bo co powiedzieć? Że będzie dobrze, skoro ktoś stracił wszystko - mówi Marta.
- Nigdy takiego nieszczęścia nie widziałyśmy - dodaje.

Aleksandra (z lewej) i Marta zdecydowały się na wyjazd do Sandomierza w ostatniej chwili. Nie żałują. Cieszą się, że mogą pomóc innym.
(fot. Zdjęcia Małgorzata Płaza )

SPONTANICZNE DECYZJE

Dlaczego przyjechali do Sandomierza? Michał mówi, że w wolnym czasie często pomaga innym. - Może kiedyś my będziemy potrzebować pomocy - odpowiada chłopak.
- Słyszałyśmy o powodzi w Sandomierzu. Znajoma powiedziała nam o możliwości pomocy powodzianom. Stwierdziłyśmy, że skoro oceny w szkole są już wystawione, możemy jechać - mówi Aleksandra.
Marta dodaje, że była to zupełnie spontaniczna decyzja, podjęta na kilka godzin przed wyjazdem. - Nie wiedziałyśmy zupełnie, co nas czeka - dodaje nastolatka.
Ksiądz Krzysztof Sagan nie wyklucza, że do Sandomierza przyjedzie kolejna grupa młodzieży. Będzie to uzależnione od potrzeb tu, na miejscu.
Archidiecezja gdańska pomaga Sandomierzowi również w inny sposób - kieruje tu transporty z darami i organizuje zbiórki pieniędzy dla powodzian.
Jak podkreśla ksiądz Sagan, tamtejsza Caritas wybrała Sandomierz ze względu na ogromną skalę zniszczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie