Historia zaczęła się w czerwcu 2021 roku. Porzucony przez matkę, ściganą przez sforę bezpańskich psów, koziołek leżał na chodniku przy bazie komunikacji miejskiej. Tam znalazła go jedna ze starachowiczanek i zawiadomiła doktora Dariusza Białonia. Następne dziewięć miesięcy spędził na prywatnej działce doktora i jego żony.
- Gdy koziołek trafił do nas miał 4 - 6 tygodni - mówi doktor Białoń. - Takiego zwierzaka trudno jest odchować. Musiał być karmiony z butelki specjalnym mlekiem. Świetnie w tej roli spisała się moja żona. Zwierzak musiał być karmiony w ten sposób co dwie godziny. W tym czasie nie było mowy, żeby gdzieś wyjechać. Jak zwierzątko zostało trochę odchowane, mogło jeść trawę i siano.
Teraz nadszedł czas aby zwierzę trafiło ponownie do lasu, więc zawiozłem go do Koła. Mają tam specjalny ośrodek, położony częściowo w lesie, aby zwierzęta znów zdziczały. Nikt tam nie wchodzi, zwierzęta żyją tam same. Przez dziewięć miesięcy koziołek zdążył się przyzwyczaić do ludzi, do psów, a to bardzo niedobrze. W Kole dla małych zwierząt wieszają butelki z mlekiem na drzewach, aby tylko uniknąć kontaktu z człowiekiem. Powrót do natury może potrwać kilka miesięcy, ale jest szansa, że zwierzę nabierze znów instynktu samozachowawczego. Jeśli się to uda, zostanie wypuszczone do lasu.
Doktor Białoń apeluje do mieszkańców, by nie dotykali dzikich zwierząt. - Zbliża się sezon "na sarenki". Gdy spotkacie w lesie takie małe zwierzątko nie zabierajcie go. To była sytuacja wyjątkowa, bo koziołek został porzucony - tłumaczy.
Zobacz zdjęcia z powrotu koziołka na wolność
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?