Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycinka albo powódź w Sandomierzu

Małgorzata PŁAZA [email protected]
Topole i wiklina ważniejsze od bezpieczeństwa sandomierzan? Spór o drzewa rosnące w chronionym obszarze na międzywalu.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach nie zgadza się na wycinkę drzew w międzywalu Wisły w Sandomierzu. Dla bezpieczeństwa powodziowego oczyszczenie terenu ma kolosalne znaczenie. Burmistrz zapowiada, że jeśli pozwolenia nie będzie, zorganizuje pikietę pod ministerstwem środowiska i kancelarią premiera.

Choć od powodzi minęło już ponad pół roku i choć wiadomo, że oczyszczenie terenu jest konieczne ze względów bezpieczeństwa, drzew nie można usunąć. - To kpina - podsumowuje decyzje "ekologów" Jerzy Borowski, burmistrz Sandomierza.

OCHRONA ŚRODOWISKA ODMAWIA

O zgodę na wycinkę drzew Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie Zarząd Zlewni Wisły Sandomierskiej, odpowiedzialny za międzywale, wystąpił wkrótce po powodzi, gdy woda opadła i można było przystąpić do prac.

- Zrobiliśmy inwentaryzację drzew, które mogą stanowić zagrożenie i zwróciliśmy się z wnioskiem o zgodę na wycinkę. Dyrekcja Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie wystąpiła o uzgodnienie decyzji do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Stamtąd przyszła odmowa - informuje Witold Bielecki, dyrektor Zarządu Zlewni Wisły Sandomierskiej.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej odwołał się od decyzji do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Odpowiedzi jeszcze nie ma.

NATURA POD SZCZEGÓLNĄ OCHRONĄ

Międzywale porastają przede wszystkim topole i wiklina. Nie można ich wyciąć, ponieważ - jak wyjaśnia Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach - teren ten leży w granicach proponowanego obszaru chronionego Natura 2000.

Dyrekcja cytuje w swojej decyzji opinie zawarte w wydawnictwach ministerstwa środowiska. Według jednej z nich potencjalne zagrożenie dla istniejących stanowisk przyrodniczych stanowi stosowanie artykułu prawa wodnego, który mówi o tym, że "na obszarach zagrożonych powodzią, w szczególności na międzywalu, może być nakazane usunięcie drzew i krzewów". W innym cytowanym wydawnictwie wśród głównych zagrożeń dla środowiska przyrodniczego wymienia się "zniszczenia siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunków na etapie budowy wału - zagrożenie likwidacji cennych siedlisk przyrodniczych pozostających na obszarze zalewowym w ramach tak zwanego porządkowania międzywala".

"Wobec braku możliwości wykluczenia potencjalnego znaczącego oddziaływania na obszar Natura 2000 tutejszy Organ ma obowiązek kierować się zasadą przezorności" - tak uzasadnia odmowę Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

- Ekolodzy się bawią, a mieszkańcy cierpią - komentuje sprawę burmistrz Jerzy Borowski.

SPECJALIŚCI NIE MAJĄ WĄTPLIWOŚCI

- Budowa coraz wyższych wałów nic nie da, jeśli teren międzywala nie zostanie oczyszczony - stwierdza Jacenty Czajka, kierownik sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.

Zdaniem specjalistów, gdyby nie drzewa, do przerwania wału w Koćmierzowie, tym samym do zalania prawobrzeżnego Sandomierza, mogłoby nie dojść. Stanisław Naprawa z warszawskiej firmy Geostaff w artykule zawartym w publikacji, wydanej po warszawskiej konferencji "Powódź 2010", powołuje się na dane z Zawichostu, porównanie sytuacji z 1997 i tego roku.

"Na obszarach międzywala porośniętych drzewami i krzewami woda ulega spiętrzeniu lokalnemu, występuje wówczas znaczny wzrost stanu wody w porównaniu do koryta bez porostu. Porost powoduje coraz częściej przelewanie się wody nad koroną obwałowań" - to fragment opracowania.
Autor artykułu pisze wprost: "Bezwarunkowo należy przeprowadzić wycinkę drzew i krzewów, co jest warunkiem podstawowym bezawaryjnej pracy obwałowań". Dalej specjalista podkreśla: "Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że utrzymywanie w międzywalu Wisły i innych rzek gospodarowania według programu Natura 2000 prowadzi do katastrofy, udokumentowane wpływy prowadzenia nierozumnych działań powinny być w trybie pilnym zaniechane, a międzywale oczyszczone".

BĘDZIE PIKIETA?

Sprawą interesuje się również zarejestrowane niedawno Stowarzyszenie "Bezpieczna Wisła".
- Oczyszczenie międzywala jest bezsprzecznie priorytetowym zadaniem. Chcielibyśmy spotkać się ze wszystkimi stronami tej sprawy, przedyskutować ją i wysłuchać wszystkich argumentów. Być może uda się wypracować porozumienie - mówi Katarzyna Zych - Sławińska, prezes stowarzyszenia.

Jerzy Borowski zaznacza: - Sandomierz jest miastem proekologicznym, dbającym o środowisko naturalne, ale dobro lisów czy ptaków nie może być ważniejsze od bezpieczeństwa mieszkańców.
Burmistrz dodaje, że jeśli drzewa nie zostaną wycięte, miliony złotych wydane na odbudowę prawobrzeżnego Sandomierza mogą pójść na marne.

- Jeśli nie będzie zgody na wycinkę drzew, zorganizujemy pikietę w Warszawie pod ministerstwem środowiska, a być może również kancelarią premiera. Do akcji na pewno przyłączą się mieszkańcy innych zalanych terenów, między innymi Tarnobrzega i gminy Gorzyce. Będziemy się domagać, aby specjaliści od ochrony środowiska przestali wreszcie z nas kpić.

Sandomierz może również liczyć na wsparcie Związku Miast Nadwiślańskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie