Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoka porażka Vive Targi Kielce z Orlenem Wisłą Płock (zdjęcia)

PK, esw
Pierwsza porażka piłkarzy ręcznych Vive Targi Kielce w sezonie. 32:25 mistrzów Polski pokonał pretendent, Orlen Wisła Płock, która została samodzielnym liderem, odskakując kielczanom na dwa punkty.

[galeria_glowna]
Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce. Relacja live - zobacz zapis

Bohaterem zwycięzców był chorwacki bramkarz Marin Sego, nieudany był debiut w kieleckiej bramce innego Chorwata, Venio Loserta.

Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce 32:25 (16:16)

Vive Targi Kielce: Szmal (7 obron 1-20 i 47-60), Losert (3 obrony, 20-47) - Strlek 7, Jachlewski 1 - Jurecki 4, Tkaczyk 1 - Zorman 3, Rosiński - Lijewski 2, Buntić 1 - Cupić 5 (3), Olafsson - Musa, Stojković 1 (1), Grabarczyk.

Orlen Wisła: Sego (20 obron, 1-60), Wichary (1 obrona, na dwa karne) - Nikcević 4, Wiśniewski 3 - Nenadić 7, Twardo, Ilyes - Eklemović 2, Kubisztal 3 - Kavas 2, Paczkowski 1 - Ghionea 6 (1) - Toromanović 4.

Karne. Orlen Wisła Płock: 2/2. Vive Targi Kielce: 6/4 (jeden rzut Cupicia obronił Wichary, drugi trafił w słupek). Kary. Orlen Wisła Płock: 8 minut (Ilyes 4, Kavas, Wiśniewski po 2). Vive Targi Kielce: 6 minut (Grabarczyk 4, Stojković 2). Sędziowali: P. Kaszubski, P. Wojdyr (Gdańsk). Widzów: 5500.

Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 4:2, 4:3, 5:3, 5:4, 6:4, 6:5, 7:5, 7:8, 8:8, 8:9, 10:9, 10:10, 11:10, 11:12, 14:12, 14:14, 15:14, 15:15, 16:15, 16:16 - 17:16, 17:17, 18:17, 18:18, 19:18, 19:19, 21:19, 21:21, 27:21, 27:22, 27:23, 31:23, 31:25, 32:25.

Absolutnie zasłużone, wysokie zwycięstwo płocczan z mistrzami Polski, którzy w Orlen Arenie, szczególnie w drugiej połowie, zagrali dużo poniżej swoich możliwości. Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, czyli żaden z zespołów nie przegra w rundzie zasadniczej meczu z inną drużyną, kielczanie, aby zająć pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej, w rewanżu z Orlen Wisłą będą musieli odrobić siedmiobramkową stratę.

KIBICE BYLI OPTYMISTAMI

W Płocku przywitało nas swojskie "Je…ć Kielce, je…ć" zaśpiewane przez …piłkarzy nożnych Wisły (jednej z drużyn młodzieżowych), którzy właśnie wychodzili z treningu, gdy parkowaliśmy w pobliżu ich stadionu. 300 kibiców z Kielc, którzy okupowali wszystkie stacje benzynowe na 250-kilometrowej drodze do Płocka, kipiało optymizmem i zastanawiało się, czy kielczanie wygrają w Orlen Arenie różnicą pięciu, dziesięciu, czy piętnastu bramek. Ich idole w żaden sposób nie spełnili tych marzeń.

HIT NA …BAŁKANACH

Na mecz na szczycie PGNiG Superligi ostrzyli sobie zęby nie tylko kibice w Kielcach i Płocku, nie tylko w Polsce, ale i na … Bałkanach, bo nigdy w historii polskich "świętych wojen" w obu drużynach nie zagrało tylu zawodników z tamtego rejonu Europy. I oni byli głównymi aktorami przede wszystkim pierwszej połowy spotkania. W Orlen Wiśle - chorwacki bramkarz Marin Sego (aż 20 obron w całym spotkaniu, najlepszy zawodnik na boisku) oraz Serbowie - lewy rozgrywający Petar Nenadić i lewoskrzydłowy Ivan Nikcević. Wsparcie płockiemu atakowi dawał również bośniacki kołowy Muhamed Toromanović. W kieleckim zespole na wysokim procencie skuteczności funkcjonowały właściwie tylko chorwackie skrzydła - Ivan Cupić, a przede wszystkim Manuel Strlek.

NA CZAS, NA MIEJSCE, NA PEWNO

Bolączką naszego zespołu od pierwszych minut była gra w obronie. Nie było oporu w jej centralnej strefie, na całej szerokości brakowało agresji, adrenaliny, piany na ustach, ciosu łokciem, zderzenia organizmów. Kielecka obrona przy tej z Płocka to było majenie obrazu na Zielone Świątki versus pierwszy film z Terminatorem.

Dzięki temu Nenadić trafiał praktycznie bezkarnie, piłki adresowane na szósty metr trafiały, jak w reklamie firmy kurierskiej: zawsze na czas, na miejsce i na pewno. W tej sytuacji Sławomir Szmal i debiutujący w kieleckim zespole Chorwat Venio Losert (bronił między 20 a 47 minutą) byli bez szans. Różnica jakości gry bramkarzy z obu stron była jednak dramatyczna. Dopiero kilka piłek odbitych przez Szmala w końcówce spotkania (bo do tego momentu na rękach kielczan wylądowały ledwie cztery piłki) naciągnęło procent skuteczności naszych golkiperów na … no właśnie, na co najwyżej słaby.

Pierwsza połowa była zacięta, prowadzenie się zmieniało. W 14 minucie po golu Bostjana Kavasa gospodarze wygrywali 7:5, ale seria błędów kosztowała ich trzy bramki stracone z rzędu. W 21 minucie "nafciarze" znów objęli dwubramkowe prowadzenie - 14:12, ale goście szybko zniwelowali tę stratę. Chwilę wcześniej na boisku pojawili się Losert, Urosa Zormana zmienił Tomasz Rosiński (było to dość zaskakujące, bo Słoweniec radził sobie nieźle, a "Rosa" był sumie bezproduktywny), a za Krzysztofa Lijewskiego - Denis Buntić.

CO SIĘ DAŁO - DO SKRZYDŁOWYCH

Co się dało, nasi zawodnicy odgrywali do skrzydeł i był to dobry pomysł, bo Strlek i Cupić byli nieomylni. Remis do przerwy zapowiadał emocje w drugiej połowie, choć szkoda, że nasi zawodnicy w pierwszej połowie nie skończyli kilku kontrataków, gubiąc piłkę, bądź przegrywając pojedynki z Sego.

Emocje się tylko zapowiadały, bo po zmianie stron kielczanie nie prowadzili ani raz. Do nietypowej sytuacji doszło w 33 minucie - Sego obronił karnego wykonywanego przez Cupicia, ale tuż przed jego rzutem miejscowi kibice rzucili na boisko serpentynę i sędziowie nakazali powtórkę, która była już skuteczna.

Od 40 minuty wicemistrzowie Polski zaczęli budować przewagę. Grali przede wszystkim zdecydowanie lepiej w obronie, zmuszali naszych rozgrywających do rzutów z ryzykownych pozycji, a na to tylko czekał Sego i ryzyko się nie opłacało.

BEZ SENSU, BEZ POMYSŁU, BEZ SKUTKU

Nasz atak pozycyjny był jakiś taki pokraczny, nieporadny, nie potrafił zdobyć bramki pomiędzy 33 a 49 minutą (w tym przedziale padły tylko cztery bramki dla naszego zespołu - dwie Cupicia z karnych i dwie Strleka z kontr), a od stanu 21:21 nasi zawodnicy przez osiem minut w ogóle nie zdobył bramki. Cały czas grająca równo i skutecznie Orlen Wisła nie mogła tego nie wykorzystać - w 49 minucie było 27:21 i praktycznie po meczu. Kielczanie próbowali jeszcze podwyższonej obrony z wysuniętym Mateuszem Jachlewskim, ale efekt był żaden. Mało tego, w 53 minucie płocczanie wygrywali już różnicą ośmiu bramek (31:23), a kielczanie miotali się po boisku bez sensu, bez pomysłu, bez werwy i przede wszystkim bez skutku. Tylko niechlujnej grze Orlen Wisły w ostatnich minutach drużyna trenera Bogdana Wenty może zawdzięczać to, że zdołała minimalnie zmniejszyć straty.

W środę, 14 listopada, o godzinie 18.30 Vive Targi Kielce rozegra w Hali Legionów awansem ligowy mecz z Czuwajem Przemyśl, a w niedzielę, 18 listopada wznowi rozgrywki Ligi Mistrzów wyjazdowym spotkaniem z Metalurgiem Skopje.

(fot. Witold Bakalarz)

PO MECZU POWIEDZIELI

Rastko Stojković, Vive Targi Kielce: - W następnym meczu musimy zagrać lepiej. Płock był tym razem lepszy. Mogę im tylko pogratulować tego zwycięstwa. To jest sport. Czasami wygrasz, czasami przegrasz. Trudno odpowiedzieć, czego zabrakło w tym spotkaniu. Trzeba na to popatrzeć z chłodną głową, a nie oceniać na gorąco.

Grzegorz Tkaczyk, Vive Targi Kielce: - Zagraliśmy słabe spotkanie, zarówno w obronie, jak i w ataku. Byliśmy dzisiaj nieskuteczni. Zrobiliśmy mistrza świata z bramkarza Wisły. Przerwa na kadrę trochę nas rozbiła i dzisiaj to było widać. Jest nad czym pracować, kolejne ciężkie spotkania są przed nami. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Płock był dzisiaj lepszy i wygrał zasłużenie. Sego zagrał kapitalne zawody, bronił dużo sytuacji sam na sam i myślę, że to był klucz do tego, że wygrali gospodarze.
Michał Jurecki, Vive Targi Kielce: - Całe spotkanie w naszym wykonaniu wyglądało podobnie, bo od początku graliśmy słabo w ataku i obronie. Główną postacią w drużynie z Płocka był ich bramkarz, Marin Sego. Wybronił dużo stuprocentowych sytuacji i później stanęliśmy. W tym meczu zdecydowała dyspozycja dnia. Nasza gra w obronie nie była taka, jak byśmy chcieli i nie graliśmy zespołowo. Mamy dużo do poprawy przed meczem w Macedonii.

Sławomir Szmal, Vive Targi Kielce: - W pierwszej połowie graliśmy za mało agresywnie w obronie. Drużyna z Płocka grała agresywnie przez całe spotkanie. Popełniliśmy sporo błędów, których w takich meczach nie można popełniać.

<>Marcin Wichary, Orlen Wisła Płock: - Zagraliśmy dzisiaj idealne zawody. Czasami nie trzeba bronić wszystkich piłek, tylko te najważniejsze. Praktycznie nikt na nas przed tym spotkaniem nie stawiał. Wiadomo było, jaki jest skład Kielc, a jaki nasz. Ale to my, w przeciwieństwie do Kielc byliśmy drużyną i bardziej nam zależało na wyniku.

Adam Wiśniewski, Orlen Wisła Płock: - Twarda gra i bardzo dobra postawa Sego w bramce były chyba receptą na Kielce. Dzisiaj Vive nie funkcjonowało jak drużyny, były problemy w obronie i ataku. Wykorzystaliśmy przewagę i odeszliśmy chyba na dwie, trzy bramki. Potem staraliśmy się kontrolować mecz. Staraliśmy się pokazać, że możemy z Vive nawiązać walkę.

Michał Kubisztal, Orlen Wisła Płock: - Udało nam się uciec na kilka bramek i dowieźć to do końca. Świadczy to o tym, że idziemy w dobrym kierunku. Są to tylko dwa punkty. Zdajemy sobie sprawę, że to zwycięstwo daje pewną przewagę psychologiczną, ale najważniejsze mecze czekają nas w play-offach i to dopiero one zadecydują o ostatecznym zwycięstwie. Doping w naszej hali bardzo nas uskrzydlił, a w bramce świetnie spisał się Sego. Każdy dołożył do tego wyniku swoją cegiełkę.

Nikola Eklemović, Orlen Wisła Płock: - Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobre zawody, ale trzeba pamiętać, że to dopiero jeden mecz. Musimy cały czas patrzeć do przodu. Przed nami wiele ważnych spotkań. Musimy pracować jak do tej pory. Wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze.

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce: - Gratulacje dla drużyny Płocka. W przeciągu całego spotkania byli lepszą drużyną i w pierwszych 10 minutach drugiej połowy ułożyła sobie grę tak, że pozwoliło jej to wygrać z taką przewagą. Wygrał zespół, który pokazał więcej zadziorności w grze i determinacji. My chyba za bardzo uwierzyliśmy, że jesteśmy faworytami. A same nazwiska nie grają. To spotkanie było dla nas trudne. Płock był lepszy w każdym aspekcie, począwszy od bramki, a na ataku skończywszy.

Lars Walhter, trener Wisły: - Jestem bardzo dumny ze swojej drużyny. Mieliśmy pewne problemy w obronie w pierwszych 10 minutach, Potem zaczęliśmy grać ciaśniej w obronie i gra wyglądała lepiej. Dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu, więc nie było żadnych niespodzianek. Moi zawodnicy doskonale wiedzieli, co mają robić i wykazali się boiskową mądrością. Najważniejsze, to że wygrała drużyna przy wspaniałym wsparciu kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie