Samorządy z niecierpliwością czekają na przyjęcie nowej ustawy, wprowadzającej "podatek śmieciowy".
W Ostrowcu nie trzeba wcale jechać na kraniec miasta, by natrafić na sterty porzuconych śmieci. Wystarczy spacer do najbliższego, choćby niewielkiego zagajnika, byle oddalonego od posesji przynajmniej o kilkadziesiąt metrów. Sterty pozostałości po remontach, wyrzuconych sprzętów domowych bądź na przykład setki jednorazowych pieluch to codzienny widok. I nie ma mocnego na tych, którzy te śmieci wywożą.
WSZYSCY BĘDĄ PŁACIĆ
W Sejmie trwają prace nad nową ustawą, która, zdaniem samorządowców, zrewolucjonizuje rynek śmieciowy. Jej najważniejszy zapis to nakaz wprowadzenia w każdej gminie lokalnego "podatku śmieciowego". O podobne rozwiązanie dopominano się od lat, jednak do tej pory, aby podatek wprowadzić, należało zorganizować referendum i zapytać o zdanie mieszkańców. Nie miało to większego sensu dla jednej gminy, w sytuacji gdy ościenne samorządy takiego podatku nie miały.
- Projekt ustawy przewiduje, że każda z gmin będzie musiała ogłosić przetarg na zebranie, odwiezienie i składowanie odpadów na wysypisku - wyjaśnia wiceprezydent Ostrowca Jarosław Górczyński. - To będzie korzystne, bo nie będzie już dyskusji, że ktoś wywozi jeden kosz, a inny pół kosza śmieci. Wszyscy będziemy zobowiązani płacić, więc nikomu nie będzie się opłacało gdzieś wywozić i podrzucać śmieci. Tym samym powinny zniknąć dzikie wysypiska, które są plagą, szczególnie na osiedlach peryferyjnych.
ZAŚMIECAMY WŁASNE MIASTO
Dzikie wysypiska w Ostrowcu powstają wzdłuż ulic Bałtowskiej, Siennieńskiej, Iłżeckiej. Stale ten problem pojawia się na ulicy Stalowej i słuszne są zdania mieszkańców, że śmieci na pewno nie podrzucają tam lokatorzy bloków, którzy opłaty za wywóz mają wliczone w czynszu. Ostrowczanie chętnie zrzucają natomiast winę na mieszkańców ościennych gmin. W części zapewne mają rację, ale głównymi sprawcami zanieczyszczeń są jednak sami mieszkańcy miasta - właściciele prywatnych posesji, rozliczani za każdy legalnie wywieziony worek śmieci.
W skali roku gmina Ostrowiec wydaje na usuwanie dzikich wysypisk około 150 tysięcy złotych. Obecnie jest już łatwiej - osoby, które powinny posiadać umowy na wywóz śmieci są zewidencjonowane w specjalnym programie komputerowym.
- Program "Eko-kosz" pozwala na identyfikację nieruchomości i umów zawartych z firmami działającymi w mieście - mówi Jarosław Górczyński. - Posesja jest weryfikowana czy ma zawartą umowę na wywóz stałych nieczystości, z kim i w jakiej częstotliwości. Jesteśmy w stanie sprawdzić to już praktycznie na wszystkich ulicach.
Wraz z wiosną rozpoczęła się również akcja Straży Miejskiej, która jak co roku kontroluje mieszkańców i sprawdza, czy dotychczasowe umowy zostały przedłużone.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?