Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakończyła się przedostatnia rozprawa przeciwko prezydentowi Starachowic. Prokurator żąda więzienia

Monika Nosowicz-Kaczorowska [email protected]
Wyrażam skruchę z powodu mojego postępowania. Było nierozsądne, ale nie przestępcze – powiedział w ostatnim słowie prezydent Starachowic Wojciech B.
Wyrażam skruchę z powodu mojego postępowania. Było nierozsądne, ale nie przestępcze – powiedział w ostatnim słowie prezydent Starachowic Wojciech B. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Zakończyła się przedostatnia rozprawa przeciwko Wojciechowi B., prezydentowi Starachowic, Justynie Z., urzędniczce Urzędu Miejskiego i Marianowi S., przedsiębiorcy z gminy Pawłów.

Prokurator oskarża

W czwartek przed sądem wygłoszone zostały mowy końcowe. Prokurator stwierdziła, że w świetle zgromadzonych dowodów oskarżeni dopuścili się czynów, które są opisane w akcie oskarżenia. Po długiej przemowie zaproponowała kary dla oskarżonych: 4,5 roku więzienia, 100 tysięcy złotych grzywny zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 8 lat dla Wojciecha B., dwa lata i dwa miesiące pozbawienia wolności dla Justyny Z. oraz dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 40 tysięcy złotych grzywny dla Mariana S.

Obrońcy: niewinni

Przez kilka godzin kolejno przemawiali obrońcy oskarżonych, którzy stwierdzili, że ich klienci są niewinni. Obrońcy starali się dowieść, że zeznań głównych świadków oskarżenia, byłych prezesów nie można traktować jako wiarygodnych, bo w wielu miejscach są niespójne oraz że czynów zarzucanych oskarżonym nie można traktować jako przestępstw. Zdaniem adwokatów byli prezesi Zakładu Energetyki Cieplnej rozkręcili całą sprawę, ponieważ obawiali się, że wyjdą na jaw ich niegospodarności, których mieli dopuścić się w miejskiej spółce ZEC.

Obrońcy Wojciecha B. podkreślali, że prezydent nie brał łapówek, tylko otrzymywał dobrowolne datki od obu prezesów ZEC na organizację imprez, dostawał prezenty imieninowe oraz pieniądze na kampanię wyborczą. Prezesi pozostałych spółek oraz kierownicy jednostek samorządowych zaprzeczyli w trakcie śledztwa że dawali pieniądze prezydentowi czy dzielili się z nim nagrodami. Adwokaci kwestionowali też fakt, że prezydent i urzędniczka usiłowali wpłynąć na świadka oskarżenia, aby zmienił zeznania. Jako dowód przytaczali nagraną przez Wojciecha B. rozmowę z prezesem ZEC Norbertem G., w której nie padło bezpośrednie żądanie, aby ten napisał oświadczenie, że odstępuje od zeznań złożonych w prokuraturze. Dodatkowo ponownie podważyli zeznania świadka Norberta G. konfrontując nagranie z gabinetu prezydenta z jego zeznaniami, kiedy twierdził, że w gabinecie prezydenta był nakłaniany do pisania oświadczenia.

Obrońca Mariana S. mówił, że przekazanie przez przedsiębiorcę pieniędzy na kampanię wyborczą Wojciecha B. nie było korupcją bo pieniądze nie były wręczone w zamian za uzyskanie jakieś korzyści. Podobnie adwokaci Justyny Z. mówili, że ich klientka jest niewinna, ponieważ jeśli nawet przekazała pieniądze od prezesa ZECu prezydentowi Starachowic, to nie wiedziała co jest w kopercie, a nie ma przestępstwa bez świadomości jego popełnienia. Jeśli chodzi o próbę zmuszenia świadka do zmiany zeznań mecenas Jerzy Siwonia stwierdził, że była to prowokacja świadka Norberta G. zmierzająca do tego, aby wypuszczony z aresztu prezydent ponownie trafił za kratki, a organy ścigania "dały się uwieść i wciągnąć w jego grę". Zdaniem mecenasa Norbert G. próbował w ten sposób zachować swoje stanowisko prezesa ZEC-u.

Oskarżeni się nie przyznają

Głos zabrali też oskarżeni. Urzędniczka i przedsiębiorca stwierdzili krótko, że proszą o uniewinnienie. Dłużej przemawiał Wojciech B. Powiedział między innymi, że przyznał się do brania pieniędzy w krakowskiej prokuraturze, ponieważ prokuratorzy obiecali mu, że dostanie wyrok w zawieszeniu.

- Oskarżenia świadków są nieprawdziwe, nie pokrywają się z faktami. Ja nie żądałem pieniędzy, a prezes Sz. sam występował z propozycjami sponsorowania imprez miejskich. Ja jasno mówiłem sponsorom na co są przeznaczane pieniądze. Teraz prezesi ZEC chcą uciec od odpowiedzialności za za swoje przestępcze działania. Wyrażam skruchę z powodu mojego postępowania. Było nieroztropne, ale nie przestępcze. Chciałem spełnić wszystkie obietnice wyborcze. Były miejskie imprezy, przyjmowaliśmy zagraniczne delegacje, a nikogo nie obchodziło skąd wziąć na to pieniądze. Byłem dobrze oceniany przez mieszkańców miasta, o czym świadczy wynik w wyborach samorządowych oraz wynik referendum (w sprawie odwołania prezydenta - przyp. red.). Jeśli chodzi o zarzut mataczenia jest to zaaranżowana prowokacja. Nie było prób zmian zeznań świadka z mojej strony. To trudna sytuacja dla mnie i mojej rodziny. Wnoszę o uniewinnienie - powiedział Wojciech B.

Wyrok w sprawie ma zapaść za tydzień, 31 stycznia w starachowickim sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie