Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniane osiedla

Jarosław Skrzydło
Marian Kopeć z Posłowic pokazuje dziesiątki pism do miejskich władz. Dotyczą budowy kanalizacji, rowów odwadniających, budowy przyzwoitej drogi wraz z chodnikami
Marian Kopeć z Posłowic pokazuje dziesiątki pism do miejskich władz. Dotyczą budowy kanalizacji, rowów odwadniających, budowy przyzwoitej drogi wraz z chodnikami Ł. Zarzycki
W Dyminach, Połowicach i Sitkówce poważnych inwestycji nie było od lat.

- Ani tu żyć, ani umierać, bo nawet cmentarza nie ma - mówił Marian Kopeć, mieszkaniec Posłowic. Mieszkańcy tego osiedla, a także Dymin i Sitkówki podczas naszego dyżuru mówili, że chcą się odłączyć od Kielc.

Wczoraj pojechaliśmy na kieleckie osiedla "za górami". Mieszkańcy urokliwie położonych u podnóża pasma Posłowickiego - Dymin, Sitkówki i Posłowic na władzach miasta nie pozostawili suchej nitki.

Podkreślali, że są to dzielnice zapomniane, w których nie wykonano żadnych poważnych inwestycji od dziesięcioleci. Jeśli już coś się robi, to - jak mówili mieszkańcy osiedli - prowizorki. Ich uwagi sprowadzały się do kilku kwestii.

Po pierwsze wieloletnich zaniedbań infrastrukturalnych, głównie braku kanalizacji i bezpiecznych dróg. Po drugie uciążliwego ruchu ciężarówek, których kierowcy nie respektują zakazów, a policja nie jest w stanie ich wyegzekwować. Po trzecie podkreślali brak jakiegokolwiek zainteresowania miejskich władz ich codziennymi problemami

DZIECI TONĄ W BŁOCIE

- Brak jest chodników, którymi dzieci mogłyby chodzić bezpiecznie do szkoły. Chodzą poboczem. Normą jest to, że po deszczu dzieci wracają do domu i wyglądają jak nieszczęście, bo ochlapały je ciężarówki wodą, która stoi w koleinach - mówiła Marianna Kowalska, mieszkanka Posłowic.

Wtórowała jej Krystyna Głogowska: - Nie ma kanalizacji, gazu. Na Posłowickiej i ulicy Leśnówka cały czas jeżdżą ciężarówki wypełnione piachem czy kruszywem. Nikogo nie interesuje, że wprowadzono zakaz ruchu dla aut powyżej 10 ton. Nawet przed chwilą jechała policja, machaliśmy im, że jadą ciężarówki, by coś zrobili, a policjanci się tylko uśmiechnęli przez szybę radiowozu. Z roku na rok obiecuje się nam kanalizację, przebudowę drogi, ale nic się nie dzieje. Ludzie na wsiach mają piękne chodniki, "burzówkę" i drogi. A my mamy drogi w stanie katastrofalnym, chodników wcale i rowy zarośnięte chaszczami - tłumaczyła wzburzona.

WYCZEKANY KANAŁ NIE DLA WSZYSTKICH?

- Woda z pól zalewa posesje, jak się idzie do urzędu, by interweniować, to odsyłają od jednego do drugiego. Pytamy, gdzie są nasze podatki? - denerwowała się Zofia Kowal.

- Trzy lata staramy się o to, by zrobiono dwustumetrowy rów odwadniający w Posłowicach, bo zalewa posesje. W zarządzie dróg odpowiedzieli, że zrobią w tym roku, ale kto w to uwierzy - mówił Marian Kopeć. Dorzucił jeszcze kilka konkretnych uwag.

- Mówią, że w latach 2008-2013 ma być budowana w naszych dzielnicach kanalizacja. Chcemy jednak wyraźnie powiedzieć, że wielu mieszkańców i tak z niej nie będzie mogło korzystać ponieważ w miejscach, gdzie są przyłącza do posesji, są duże spadki terenu. Co więc ci ludzie będą musieli zrobić? Zamontować sobie prywatną pompownię za kilka tysięcy złotych? - pytał Marian Kopeć.

TE ŚWIATŁA TO PROWIZORKA

Wskazał też na inny problem - sygnalizację świetlną u zbiegu ulic Ściegiennego, Leśniówka i Kalinowej. Te światła zamontowano zresztą po wielokrotnych i wieloletnich interwencjach mieszkańców. Jednak ich zdaniem są one prowizorką.

- Światła powinny być zawieszone na wysięgnikach nad drogą, a nie tak jak teraz na słupkach przy jezdni. Są one kompletnie niewidoczne, zwłaszcza w słoneczny dzień. Umieszczone są zbyt nisko, przez co zasłaniają je ciężarówki, wiele aut przejeżdża na czerwonym, dochodzi do wielu stłuczek - wskazywał Marian Kopeć.

Roman Wójcik podkreślał z kolei, że zarząd dróg powinien połączyć godziwą drogą ulice Kalinową i Przyłogi, gdyż to skróciłoby drogę dojazdu mieszkańcom do domów o kilkaset metrów.

Ku naszemu zdziwieniu do naszego stolika, przy którym pełniliśmy dyżur, przyjechał także wójt sąsiadującej z Kielcami gminy Sitkówka-Nowiny Stanisław Barycki. Jest on mieszkańcem Sitkówki, czyli osiedla położonego na terenie Kielc.

- Przyjechałem tu jako mieszkaniec ulicy Chorzowskiej, by wskazać na problemy mieszkających tam ludzi - mówił. - Chodnik pokryty jest błotem, po opadach deszczu młodzież musi chodzić środkiem drogi, którą jeżdżą samochody. Była wprawdzie wizytacja urzędnika z Kielc, ale na tym sprawa się zakończyła. Jest ponadto fragment ulicy, do którego miasto się nie przyznaje i nie chce nim administrować. Mieszkam tu od 1969 roku i mogę powiedzieć, że przez te lata niewiele się zrobiło. Każda inwestycja była z inicjatywy mieszkańców i to oni ponosili jej koszty. Ze strony miasta nie widać żadnej woli współpracy - komentował Stanisław Barycki.

CHCĄ SIĘ ODŁĄCZYĆ

- Niech pan napisze wyraźnie. Dyminy chcą się odłączyć od Kielc do Morawicy, a Sitkówka i Posłowice chcą należeć do Nowin. Mamy dość bycia mieszkańcami drugiej kategorii - skwitował Marian Kopeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie