To była jedna z tych spraw, zamknięcie której świętokrzyscy policjanci postawili sobie za punkt honoru. Chodziło bowiem o bezczelną ucieczkę spod ich kurateli w grudniu 2007 roku.
Brawurowa ucieczka z celi
11 grudnia 2007 roku do Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kamiennej z Aresztu Śledczego dowieziono pięciu mężczyzn, by tu oczekiwali na sądową rozprawę. Nie doczekali się - pokonali siatkę na oknie, przepiłowali kratę i uciekli. Natychmiast rozpoczęła się obława, w której codziennie brało udział kilkuset policjantów. W ciągu kilku dni od chwili ucieczki czterech uciekinierów udało się zatrzymać. Z powrotem trafili za kraty, a sąd, który we wrześniu 2011 roku wydawał wyrok za samouwolnienie się i kradzież samochodu, był bardzo surowy. Mężczyźni zostali skazani na kary od 4 do 6,6 lat więzienia.
Na wolności wciąż przebywał piąty uciekinier, wówczas 27-latek, któremu do odsiadki z 3,5, roku pozbawienia wolności za włamania, pozostało już niewiele, a mimo to zdecydował się na taki krok. Dziś policjanci mówią, że najprawdopodobniej najpierw ukrył się w lesie, a potem od razu wyjechał za granicę, dlatego tak trudno było go zatrzymać.
Trzy listy gończe i Europejski Nakaz Aresztowania
I faktycznie, poszukiwania trwały 13 lat. Za mężczyzną rozesłano trzy listy gończe i europejski nakaz aresztowania. Do odsiadki miał nie tylko pozostałość tamtej kary, ale jeszcze cztery lata w innej sprawie oraz potencjalny wyrok za samouwolenienie się. W poszukiwania włączył się Interpol i Europejska Sieć Współdziałania Poszukiwań Celowych.
Przez ostatnie dwa lata krąg wokół zbiega się zacieśniał, udało się ustalić, że mężczyzna najprawdopodobniej jest we Włoszech w rejonie Neapolu. W mediach społecznościowych wśród jego znajomych policjanci natknęli się na jego zdjęcia. Był też ponoć „klientem” tamtejszej pomocy społecznej. Co najmniej kilkakrotnie człowiek ten był w rękach włoskiej policji, ale zwykle podawał fałszywe dane, legitymował się nie swoimi dokumentami.
- Mężczyzna często zmieniał wygląd, miejsce zamieszkania, próbował ciągle się przemieszczać tak, by nikt nie wpadł na jego trop – opowiada nadkomisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. Świętokrzyscy kryminalni pojechali do włoskiego miasteczka, jak mówią, zebrali ważne ślady, ale samego zbiega już tam nie było.
Materiał identyfikacyjny bez wątpliwości
Po raz kolejny w ręce europejskiej policji wpadł w styczniu tego roku w rejonie holenderskiego miasta Tilburg. Został zatrzymany, bo tamtejsi funkcjonariusze podejrzewali go o przemyt papierosów. Tym razem nie udało mu się, jak to we Włoszech bywało, wyjść na wolność, nim polscy policjanci potwierdzą jego tożsamość.
- Przysłany przez polską policję materiał identyfikacyjny nie pozostawiał wątpliwości, że to poszukiwany 40-letni mieszkaniec województwa świętokrzyskiego – dodaje oficer.
Mężczyzna trafi do celi w Holandii, by tam czekać na odwiezienie do Polski. 21 maja specjalnym transportem, razem z dziewięcioma innymi przestępcami poszukiwanymi przez polską Temidę, został przywieziony do kraju. Do odsiadki ma jeszcze to, co zostało mu z tamtego wyroku i cztery lata z kolejnego. Trafił do więzienia na warszawskiej Białołęce, by tam czekać na proces.
- Ta sprawa jest kolejnym dowodem na to, że policjanci nigdy nie odpuszczają. Nieważne, ile lat minęło, jeśli ktoś popełnił przestępstwo, nie może spać spokojnie. Prędzej czy później go znajdziemy i sprawimy, że zapłaci za to, czego się dopuścił – dodaje nadkomisarz Kamil Tokarski.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?