Po godzinie 3 w nocy z soboty na niedzielę policjanci dostali sygnał z Sielpi. Dzwoniący alarmowali, że ich 51-letni sąsiad mający kłopoty ze zdrowiem, krótko po północy wyszedł z domu w las i do tej pory nie wrócił. Na miejsce zaginięcia mężczyzny przyjechał policyjny przewodnik psa starszy sierżant Leszek Myszkowski z koneckiej policji ze swą podopieczną Dorą.
- Minusowa temperatura i opady deszczu ze śniegiem powodowały, że życie 51-latka było zagrożone. Liczyła się każda minuta. Dora niemal natychmiast podjęła trop - opowiada Krzysztof Gaca, oficer prasowy koneckiej policji.
Dora szła śladem przez blisko siedem kilometrów. Po około trzech godzinach doprowadziła swego pana do przemoczonego i wyziębionego 51-latka.
- Policjanci okryli mężczyznę kurtką, a po tym jak ogrzał się w radiowozie, został przekazany załodze karetki - mówi Krzysztof Gaca.
Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu znaleziono w naszym województwie ciała dwóch mężczyzn, których śmierć - jak podejrzewają policjanci - mogła być wynikiem wychłodzenia organizmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?