- Na szczęście wróciłem żywy z wojny w Afganistanie - mówi Waldemar Machała, profesor anestezjologii, od 2005 roku współpracujący ze szpitalem w Czerwonej Górze. - Po powrocie koledzy ze szpitala dopytują się jak wyglądała moja praca na wojnie. A było bardzo ciężko, każdego dnia można było stracić życie.
Znany anestezjolog, który także z wielkim zaangażowaniem szkoli świętokrzyskich lekarzy mówi, że pobyt w Afganistanie pozwolił mu zdobyć cenne doświadczenia i nowe umiejętności. - Przez siedem miesięcy pracowałem w bardzo dobrze zorganizowanym, aczkolwiek mieszczącym się w kontenerach szpitalu polowym w Ghazni, na terenie polskiego kontyngentu wojskowego - opowiada.
- Byli w nim zatrudnieni głównie anestezjolodzy i chirurdzy, mieściło się też ambulatorium. Trafiali do nas ciężko ranni polscy żołnierze, policjanci, afgańska ludność cywilna i bardzo dużo poranionych dzieci, przeważnie ofiary partyzanckich działań wojennych. Wykonywaliśmy mnóstwo operacji, a skomplikowane przypadki np. neurochirurgiczne odsyłaliśmy do szpitala amerykańskiego. W ciągu półtorej godziny ranni docierali tam śmigłowcem. Znacznej części pacjentów udało się pomóc, ale gdy rany były zbyt rozległe, a organizm osłabiony głodem zdarzały się zgony. Każda śmierć to wielkie przeżycie. Na szczęście nad zdrowiem psychicznym zarówno żołnierzy, jak i personelu szpitala cały czas czuwa tam zespół psychologów.
Nie narzekają na wojnę
Prof. Machała mówi, że żyli w ciągłym strachu, bo nie wiadomo było, co się wydarzy każdego dnia, na wojnie nie da się niczego przewidzieć. W bazie, gdzie mieszkali panował ciągły hałas, trudno było usnąć, bo samoloty albo lądowały, albo startowały, słychać było wybuchy bomb, a wezwani do szpitala mogli być o każdej porze, często w nocy.
- Te zagrożenia rekompensowała bardzo dobra atmosfera, panująca wśród personelu lekarskiego i pielęgniarskiego, pełna serdeczności, chęci pomocy i solidarności, której życzyłbym sobie u nas w kraju - podkreśla lekarz.
- Bardzo dużo można się było też nauczyć obcując z Afgańczykami. Mimo ogromnej biedy i bardzo ciężkich warunków życia, ciągłej niepewności, bo końca wojny nie widać są to ludzie pogodni, pokorni, nie narzekający na swój los, umiejący się cieszyć z najprostszych rzeczy. Nawet osoby z ogromnymi ranami postrzałowymi, pokiereszowani przez wybuchy bombowe, cierpiący, nigdy nie żalili się na to, że przyszło im mieszkać w takim kraju, gdzie nie mają podstawowych środków do życia. Po powrocie z wojny mówię każdemu, kto utyskuje na warunki panujące w Polsce, że powinien pojechać do Afganistanu, wtedy zobaczyłby, że tak naprawdę nie ma na co narzekać.
Błyskawiczne decyzje
- Leczenie oparzeń bojowych, skomplikowanych ran postrzałowych, z takimi przypadkami nie spotykamy się w Polsce, pozwoliło mi nauczyć się nowych rzeczy - mówi prof. Machała.
- Trzeba było błyskawicznie podejmować decyzje i polegać głównie na sobie, bo nie było tam zbyt wielu lekarzy innych specjalności. Dobry anestezjolog musi przede wszystkim mieć sporą wiedzę medyczną i być człowiekiem bardzo dobrze zorganizowanym, żeby znieczulenie podać o właściwej porze i odpowiedniej dawce, dostosowane do aktualnego stanu chorego.
- Teraz te moje umiejętności przekażę kieleckim lekarzom. Od lat zabiegam także o to, aby Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w szpitalu w Czerwonej Górze stał się ośrodkiem szkolenia anestezjologów z całej Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?