Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żółwik Kennedy'ego i… dwie różne skarpetki muzyka

Lid
Ulubiony gest Nigela: żółwik.
Ulubiony gest Nigela: żółwik. Fot. Lidia Cichocka
Pojawienie się Nigela Kennedy'ego na scenie poprzedziły ogromne huki. Koncert wymagał odpowiedniego nagłośnienia. Wreszcie wystąpił i choć jego występ podzielił słuchaczy, to swoją osobowością i sposobem bycia oczarował wszytskich.
Grałaś świetnie mówił młodej skrzypaczce Nigel Kennedy.
Grałaś świetnie mówił młodej skrzypaczce Nigel Kennedy. Fot. Lidia Cichocka

Grałaś świetnie mówił młodej skrzypaczce Nigel Kennedy.
(fot. Fot. Lidia Cichocka )

Od 7 rano na scenie buskiego domu kultury instalowano sprzęt na koncert Nigela Kennedy'ego. Istniała obawa, że gdy to wszystko ruszy siła dźwięku zrzuci widzów z krzeseł. Tak źle nie było aczkolwiek znany kompozytor Henry Kuźniak stwierdził: - Pamiętam bombardowania, przypomniały mi się one teraz i wiem, że po nich nie bolały mnie tak uszy. Dopiero jak je przytkałem mogłem normalnie słuchać.

PODZIELONE OCENY

Kompozytorowi i jego żonie Krystynie Jamroz, córce patronki festiwalu koncert podobał się, ale w ocenie wielu znawców jazzu muzyczna propozycja Nigela Kennedyego nie była zbyt bogata.
- Hukiem nadrabiał brak pomysłów i nieumiejętność improwizacji - mówiono.

Wszyscy byli natomiast zachwyceni perfekcjonizmem towarzyszących mu muzyków i samym Nigelem, który okazał się bardzo ciepły, serdecznym i zabawnym człowiekiem. Na obiad przyszedł w dwóch różnych skarpetkach, występował w mało wyjściowym podkoszulku, ale miał tyle wdzięku, że nawet, gdy mylił nazwiska swoich muzyków - bo po polsku mówi słabiutko - przyjmowano to z uśmiechem.

Chętnie rozmawiał z publicznością i kiedy po dwóch kawałkach stwierdził, że zastanawia się, co dalej, siedzący w pierwszym rzędzie gość z Australii, Stanisław Imosa zaproponował, by zagrali coś cygańskiego.

SPOTKANIE Z FANAMI

Ognisty czardasz został zagrany na pierwszy bis a Nigel ze skrzypcami zszedł między widzów grając solówki dla pań i całując je po rękach. Oddał też smyczek jednej z dziewczyn i był zdumiony, gdy ta zagrała tak sam dobrze jak on. Potem okazało się, że to Monika Agustyn biorąca udział w kursie skrzypcowym profesora Marcina Baranowskiego.

Po koncercie za kulisami stała długa kolejka fanów i Nigel, mimo zmęczenia każdemu wpisywał dedykację dopytując o imiona, chętnie pozował do zdjęć i robił żółwika - uderzenie pięścią o pięść. Wtedy okazało się, że kilka dziewczyn kocha Nigela, słucha na okrągło jego płyt, a pani Wanda nawet przyjechała z Chicago specjalnie na ten koncert.

Żona Agnieszka znosiła te wyznania ze spokojem, pilnowała jedynie, by Nigel mógł odpocząć, a zaprotestowała, gdy proszono go o podpisywania plakatów leżących na podłodze.
- Nie będzie się schylał, bo ma problemy z kręgosłupem. Proszę je podnieść - zaproponowała, bo Nigel tak jak wszyscy jego muzycy chętnie złożył podpis na plakatach do wylicytowania na charytatywnej aukcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie