Sprawa stada krów, które włóczyły się po polach i łąkach w poszukiwaniu jedzenia oraz głodujących świń bulwersuje mieszkańców Radoszyc od dawna.
RATUNEK NIE PIERWSZY RAZ
Na początku tego roku już raz ratowano zwierzęta - odebrano je właścicielowi właśnie z powodu braku warunków do ich trzymania. Także wtedy groziła im śmierć z głodu i zimna. Świniami i krowami zajęła się gmina umieszczając je w gospodarstwach. - Zapłaciliśmy za to 60 tysięcy złotych - mówi wójt Barbara Matysiak. - A sąd nie orzekł odebrania zwierząt, musieliśmy je oddać właścicielowi, chociaż warunki u niego nie poprawiły się.
Bo właściciel zwierząt nie ma pola, łąki, obory czy chlewu, w których mógłby trzymać zwierzęta. - Mówiliśmy o tym w sądzie - potwierdza Tadeusz Kulkiewicz, powiatowy lekarz weterynarii. - Nakładaliśmy na niego grzywny, ale ich nie płacił a komornik nie miał z czego ściągać należności.
POWTÓRKA Z DRAMATU
Od maja krowy znowu chodziły luzem po okolicznych polach. Sytuacja pogorszyła się, kiedy sąd zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące ich właściciela. Kilka tygodni temu trafił za kratki z powodu niezapłaconej grzywny. Zwierzętom znowu zaczęła grozić śmierć z powodu mrozu i głodu. - 12 listopada wysłałem zawiadomienie do pani wójt by gmina zabrała zwierzęta, potem poszło ponaglenie a w środę napisałem doniesienie do prokuratury o niewykonywaniu obowiązków przez wójta - mówi Kulkiewicz.
Barbara Matysiak nie chce zabrać zwierząt. Jednak we wtorek nad losem kilkunastu świń i kilkudziesięciu krów radził cały sztab. Udało się zagnać krowy do czegoś na kształt obory, początkowo nie chciały do niej wejść. - Zwierzęta są w zaskakująco dobrej kondycji - przyznaje Bogdan Konopka wojewódzki lekarz weterynarii, który w środę wizytował Radoszyce. - Obrosły sierścią i w tych warunkach powinny przetrwać najbliższe dni. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami załatwiło 1,5 tony paszy w firmie Ekoplon, strażacy dowożą wodę a zwierząt pilnują sąsiedzi.
SYTUACJA KRYZYSOWA
W środę w starostwie powołano sztab kryzysowy. Starosta miał być rozjemcą między wójtem a służbami weterynaryjnymi. Po kilku godzinach dyskusji nie osiągnięto porozumienia, wystosowano jedynie pismo do prezesa sądu w Końskich o zawieszenie wykonywania kary dla właściciela stad.
- To będzie trwać tygodniami a poza tym nic to nie da - ocenia skuteczność tego działania lekarz weterynarii.- Ten człowiek nie może hodować zwierząt, ale odebrać mu je może tylko sąd. To kolejna sprawa i znowu czekanie.
I właśnie dlatego podjął decyzję o uboju świń. Bo jeśli krowy mogą w prowizorycznych warunkach przetrwać ze świniami jest gorzej. - One nie są odporne na mróz - mówi Tadeusz Kulkiewcz. Spodziewam się, że właściciel poda mnie do sądu, ale alternatywą było czekanie aż umrą z powodu odmrożeń i właściciel zapłaci jeszcze za koszty utylizacji.
Żona gospodarza, chociaż wcześniej nie chciała otworzyć nawet bramy (policjanci zostali potraktowani wodą z wiadra), bez oporów zgodziła się wydać zwierzęta.
- Teraz gmina musi zdecydować czy odebrane już krowy przekaże do gospodarstw i poniesie koszty ich utrzymania czy odmówi a wtedy ja - mówi powiatowy lekarz weterynarii - odwołam się od tej decyzji chcąc zmusić gminę do wykonania obowiązku jakim jest opieka nad zwierzętami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?