Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwolnione pracownice Lidla zaprzeczają zarzutom. - Nie kradłyśmy! - mówią

Mateusz Bolechowski
Wyrzucone z pracy kobiety chcą zachować anonimowość. Twierdzą, że nie dopuściły się żadnego przestępstwa.
Wyrzucone z pracy kobiety chcą zachować anonimowość. Twierdzą, że nie dopuściły się żadnego przestępstwa. Mateusz Bolechowski
Dyscyplinarnie zwolnione kobiety z supermarketu Lidl w Skarżysku twierdzą, że nie dopuściły się żadnych nadużyć. Zamierzają walczyć w sądzie o zmianę kwalifikacji rozwiązania umów. Tylko u nas ich wersja wydarzeń.
Rafał Jaworczak, prawnik zajmujący się sprawą zwolnionych z Lidla, prezentuje gazetkę promującą wyprzedaż w sklepie w Skarżysku.

Rafał Jaworczak, prawnik zajmujący się sprawą zwolnionych z Lidla, prezentuje gazetkę promującą wyprzedaż w sklepie w Skarżysku.
Mateusz Bolechowski

Rafał Jaworczak, prawnik zajmujący się sprawą zwolnionych z Lidla, prezentuje gazetkę promującą wyprzedaż w sklepie w Skarżysku.

(fot. Mateusz Bolechowski)

W supermarkecie Lidl przy ulicy Niepodległości w Skarżysku - Kamiennej zatrudnionych było 16 osób. Kilka dni temu zwolniono 10 lub 11 z nich. - Firma Lidl Polska podjęła decyzję o dyscyplinarnym zwolnieniu dziesięciu pracowników sklepu Lidl przy alei Niepodległości w Skarżysku-Kamiennej, którym udowodniono zakup artykułów przemysłowych po celowo zaniżonych cenach, jak również przywłaszczenie towaru, co naraziło firmę Lidl na poważne straty finansowe.

Potwierdziły to zapisy z monitoringu sklepowego - poinformowała nas Anna Biskup z biura prasowego firmy. Policja potwierdza, że zajmuje się sprawą, choć dziś trudno mówić o stawianiu zarzutów. Z naszą redakcją skontaktowały się zwolnione pracownice. Przedstawiły nam swoją wersję zdarzeń.

CZYTAJ TEŻLidl oskarża i zwalnia - duża część załogi skarżyskiego supermarketu dyscyplinarnie zwolniona

Indor w Lidlu

11 kwietnia w sklepie przy Niepodległości rozpoczęła się wielka wyprzedaż. W gwarze pracowników nazywana "Indorem". Do Skarżyska przywieziono towar. - W dużej części wybrakowany, mimo to część z niego kierownik kazał nam odnieść do magazynu, potem trafiły na półki jako pełnowartościowy - mówi jedna z kobiet. Inne potwierdzają. W sklepie ustawiono 12 wielkich koszy z przecenionymi produktami. Dzień wcześniej, jak twierdzą, za zgodą szefa, pracownice trochę "pogrzebały" i wybrały interesujące je rzeczy. Potem schowały je na zapleczu, by następnego dnia kupić. - Było wiele podobnych promocji i zawsze się tak działo. Nasz szef też tak robił - przekonują byłe pracownice.

Według uznania

11 kwietnia miał się zepsuć system komputerowy, odczytujący kody z przecenionych towarów. Mimo to akcji nie odwołano, wcześniej w mieście pojawiły się gazetki promujące wyprzedaż. - Kazano nam nabijać towar pod innymi nazwami, na przykład jako żelki czy soki. Ceny, jeśli nie są ustalone, tak jak to było tym razem, kasjer nabijał według własnego uznania. To powszechna praktyka - wyjaśniają byłe pracownice Lidla. Jak twierdzą, nie robiły wielkich zakupów, najwyżej jeden koszyk. - "Indory" są po to, by pozbyć się niepełnowartościowych towarów, także dobrych, ale w zniszczonych opakowaniach. Dorzuca się do koszy tak zwane towary wartości zerowej. Dzięki tym sprzedażom inwentaryzacje wychodzą dobrze - mówią skarżyszczanki.

Jak nam powiedziały, w tym dniu w markecie nie było ochrony, a kierowniczka, formalnie na zwolnieniu, cały dzień miała spędzić w biurze, nie wychodząc na halę. Nieoficjalnie mówi się, że Lidl wycenił poniesioną w tym dniu stratę na około 10 tysięcy złotych.

Czarny czwartek

W czwartek, 12 kwietnia kobiety spokojnie przyszły do pracy. Zamiast do kas i magazynów, zostały wezwane do dyrektora regionalnego, który wręczał im wypowiedzenia. Jednej nie zdążył, bo zemdlała i odwieziono ją do szpitala. Kolejne, wiedząc, co się święci, poszły na zwolnienia. Wspólnie wynajęły adwokata. Jak mówią, zaproszono je na spotkanie z ważnymi osobami w firmie.

Nie doszło do niego, bo nie pozwolono w nim uczestniczyć mecenasowi. Teraz zamierzają walczyć o zmianę kwalifikacji zwolnienia, z dyscyplinarnego na "za porozumieniem stron". - Nikogo nie okradłyśmy. Najpierw próbuje się z nas zrobić złodziejki, teraz oszustki. A ludzie nas kojarzą z Lidlem, zaczepiają na ulicy, pytają, czy nie ma fajnych promocji - twierdzą pracownice.

O powrocie do firmy nie myślą. O ustosunkowanie się do niektórych kwestii poprosiliśmy biuro prasowe sieci Lidl. - Uprzejmie informujemy, że sprawa dotycząca skarżyskiego sklepu Lidl przy alei Niepodległości została przekazana policji, która w chwili obecnej prowadzi dochodzenie w sprawie. Dla dobra śledztwa dalszych informacji w tej kwestii nie udzielamy- poinformowała nas Anna Biskup.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie