Przypomnijmy. Pod koniec września z wnioskiem o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec Stanisława Arwaja do Sądu Okręgowego w Kielcach zwróciło się Oddziałowe Biuro Lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Szef tej jednostki Piotr Stawowy dowodził, iż złożone w 2010 roku oświadczenie lustracyjne przewodniczącego Rady Gminy Słupia Konecka budzi wątpliwości co do prawdziwości. Jak wynika bowiem z akt zgromadzonych w archiwum IPN, Arwaj w 1978 roku jako Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach zgodził się na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Przyjął pseudonim "Rak". Złożył także pisemną informację, w której zawarł informacje o niezadowoleniu studentów z powodu nie oddania do użytku stołówki. Podczas trzeciego spotkania z oficerem prowadzącym Arwaj odmówił dalszych rozmów i wyjechał z Kielc do rodzinnego domu.
W środę przed Sądem Okręgowym w Kielcach w swojej mowie końcowej Piotr Stawowy wniósł o stwierdzenie, iż złożone przez Stanisława Arwaja oświadczenie lustracyjne jest niezgodne z prawdą. Zdaniem prokuratora Arwaj podjął kontakt z organami bezpieczeństwa państwa. - Wyraził zgodę na współpracę i dał wyraz tej woli poprzez złożenie pierwszej informacji, która posiadała wartość operacyjną - przekonywał Stawowy. Zażądał orzeczenia wobec przewodniczącego Rady Gminy Słupia Konecka zakazu sprawowania funkcji publicznych na okres trzech lat.
Obrońca Arwaja, mecenas Stanisław Szufel wyraził odmienny pogląd. Jak argumentował adwokat, wszystkie dowody świadczą o tym, iż lustrowany złożył prawdziwe oświadczenie.
- Jako młody człowiek przyszedł do większego miasta i zastał sytuację, w której ktoś do niego się melduje jako oficer kontrwywiadu. Rozmawiał z nim o rzeczach powszechnie znanych. Potwierdził to, co inni wcześniej mówili. Nie była to żadna informacja operacyjna dotycząca na przykład tego, że na uczelni znajduje się element antysocjalistyczny - mówił Stanisław Szufel. Podkreślił, że to Arwaj doprowadził do zerwania kontaktów z oficerem esbecji.
- Incydent, jaki miał miejsce w marcu 1978 roku, trudno nazwać współpracą ze służbami PRL. Chodzi o jedną notatkę, która napisana była pod presją funkcjonariusza - uzupełnił Stanisław Arwaj.
Po krótkiej przerwie sąd ogłosił, iż przewodniczący Rady Gminy Słupia Konecka złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Jak uzasadnił sędzia Krzysztof Sajtyna, postępowanie Stanisława Arwaja nie spełniało przesłanek współpracy.
- Nie wystarczy samo wyrażenie woli, ale faktyczne działania, które urzeczywistniają podjętą współpracę. Czy jedno spotkanie może być uznane za współpracę? Przekazane informacje nie były zdobywane na zlecenie funkcjonariusza, a późniejsze działania lustrowanego świadczą o braku zgody na współpracę z SB - powiedział sędzia Sajtyna.
- Czuję ulgę - przyznał po rozprawie Stanisław Arwaj.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Piotr Stawowy nie poinformował, czy wniesie apelację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?