MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz bliżej do likwidacji osadników z toksycznymi odpadami przemysłowymi po Hucie Stalowa Wola

Zdzisław Surowaniec
Jeden z sześciu stawów osadowych na terenie huty wygląda niegroźnie, ale to uśpiona bomba ekologiczna.
Jeden z sześciu stawów osadowych na terenie huty wygląda niegroźnie, ale to uśpiona bomba ekologiczna. Zdzisław Surowaniec
Stalowa Wola ma tykające bomby ekologiczne. Są nimi stawy osadowe przy Hucie Stalowa Wola, z tysiącami metrów sześciennych niezwykle toksycznych odpadów chemicznych. Przedostanie się ich do podziemnego zbiornika z wodą pitną groziłoby katastrofą.

Od powstania huty w 1938 roku stare oleje, bezużyteczne paliwa i odpady z galwanizerni i malarni, rozpuszczalniki i czyściwa trafiały do nie zadaszonych dołów z wybetonowanymi dnami. Powstało sześć osadników. Dziś są utrapieniem. Zagrażają podziemnym wodom, bo szczególnie w szóstym zbiorniku beton zaczyna się kruszyć, niszczony przez warunki atmosferyczne. - W tych stawach jest cała tablica Mendelejewa - uważają spece od ochrony środowiska.

O ogromie pracy świadczy choćby to, że jeden staw zawiera 11,5 tysiąca metrów sześciennych toksycznych substancji. Koszt unieszkodliwienia zawartości stawów jest również ogromny, sięga ponad 18 miliona złotych. Projekt likwidacji osadników już jest. Wykonała go kielecka firma zajmująca się ekologią. Prace sfinansowała huta. Miasto w 2008 roku przeznaczyło 300 tysięcy złotych na tak zwane "studium wykonalności", niezbędne do starań o unijne fundusze.

Stawy osadowe odpadów poprodukcyjnych huty są zagrożeniem dla zbiornika podziemnej wody ciągnącego się od Stalowej Woli przez Nową Dębę do Rzeszowa. Są w odległości zaledwie trzech kilometrów od dwóch ujęć wody dla Stalowej Woli.

Jak się okazuje, zawartość pięciu stawów po kilkudziesięciu latach uległa już zestaleniu. Zostaną więc przykryte trzema warstwami ziemi, z których ostatnia, ze słabo przepuszczających wodę iłów krakowieckich, będzie mieć metr grubości. Przez trzydzieści lat zainstalowane tam czujniki będą mierzyć poziom zanieczyszczeń.

Najgorsza sytuacja jest z szóstym, najmłodszym osadnikiem. Wypompowanie i wywiezienie zawartości byłoby niezwykle kosztowne i niebezpieczne. Prawdopodobnie będą tam więc dodawane substancje chemiczne, które spowodują, że zawartość toksycznych substancji zżeluje się, zamieni w galaretę. Po zmniejszeniu objętości, "galareta" zostanie umieszczona w sarkofagu zwanym mogilnikiem. Sarkofag zostanie przysypany odpowiednio grubą warstwą cementu i ziemi, jak czarnobylska elektrownia.

W lutym tego roku prezydent Andrzej Szlęzak zdecydował o unieszkodliwieniu stawów i przygotował wniosek o dofinansowanie rekultywacji stawów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z programu "Ochrona powierzchni ziemi - bomby ekologiczne" oraz z unijnych funduszy. Po rekultywacji powstaną tereny do inwestowania, których miastu bardzo brakuje. Będzie tego ponad 25 hektarów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie