Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilkuset mieszkańców Grębowa walczy o zwrot pieniędzy za kanalizację

Klaudia TAJS, [email protected]
Stanisław Dul, który jako pierwszy pozwał gminę do sądu, ma nadzieję, że Sąd Najwyższy uzna jego racje i pozostałych mieszkańców, w konsekwencji czego odzyska swoje pieniądze.
Stanisław Dul, który jako pierwszy pozwał gminę do sądu, ma nadzieję, że Sąd Najwyższy uzna jego racje i pozostałych mieszkańców, w konsekwencji czego odzyska swoje pieniądze.
Do Sądu Najwyższego odwołują się mieszkańcy Grębowa, którzy uważają, że gmina bezprawnie pobrała od nich po 1500 złotych na przyłącza kanalizacyjne. Władze gminy tłumaczą, że pieniądze pobrano zgodnie z prawem, bo mieszkańcy podpisali umowy cywilnoprawne.

Renata Kazana, mieszkanka Grębowa, radna powiatu tarnobrzeskiego:

Renata Kazana, mieszkanka Grębowa, radna powiatu tarnobrzeskiego:

- Kończymy kompletowanie dokumentacji. Skarga o stwierdzenie zgodności z prawem prawomocnego wyroku, jaką mieszkańcy złożą do Sądu Najwyższego, wynika z naruszenia podstawowych zasad porządku prawnego. To poważna decyzja, dlatego solidnie się do niej przygotowujemy.

Pierwszy etap kanalizacji miejscowości Grębów ruszył w 1994 roku. Na wiejskim spotkaniu z mieszkańcami ustalono, że każde gospodarstwo za przyłącze zapłaci 1500 złotych. Kwota, jaka padła ze strony władz gminy, nieco zdziwiła mieszkańców, lecz ci zgodnie przyjęli, że tak musi być. Jednak z czasem coraz częściej pojawiało się pytanie, dlaczego 1500 złotych płacą wszyscy, skoro każde gospodarstwo dzieli od głównej sieci inna odległość. Zaczęto szukać osoby, która zdaniem mieszkańców wywindowała stawkę, lecz okazało się, że jej znalezienie będzie raczej trudne do ustalenia. - Do dziś nie ma uchwały Rady Gminy i zarządu rady sołeckiej, która uchwalałaby taką stawkę - przypomina Stanisław Dul, jeden z niezadowolonych mieszkańców.

DLACZEGO PŁACIMY?

Lata mijały, niezadowolenie tych mieszkańców, którzy zapłacili, rosło. W marcu ubiegłego roku Stanisław Dul, mając w ręce wyroki sądowe z innych gmin w Polsce, w których mieszkańcy postanowili odzyskać swoje pieniądze za przyłącza, pozwał gminę do sądu. - Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu uznał moje roszczenia i nakazał gminie zwrot kosztów wraz z odsetkami od 2003 roku - wspomina. - Wygrałem sprawę, bo było zbyt dużo niewiadomych. W sądzie, podczas mojej rozprawy przewodniczący komitetu kanalizacyjnego zeznał, że nie ma żadnych dokumentów. Do dziś nie wiadomo, kto zdecydował, że każdy z nas zapłaci po 1500 złotych. Komitet nie zbierał się. Ktoś coś ustalił "na gębę", a potem w sądzie nie było możliwości powołania się na te słowa.

SĄ UMOWY CYWILNOPRAWNE

Jednak gmina odwołała się od wyroku Sądu Rejonowego. Sąd Okręgowy uznał rację gminy. Zuzanna Paduch, wójt Grębowa, przyznaje, że kwotę za przyłącze w wysokości 1500 złotych ustalił wicewójt Grębowa, z zawodu geodeta. - W tamtych czasach była to stawka ogólnie przyjęta i stosowana przez inne samorządy - dodaje pani wójt. - Ponieważ odległości posesji od głównej sieci kanalizacyjnej były
różne, uśredniliśmy stawkę do jednej wysokości.

Wójt Grębowa odpiera zarzuty mieszkańców. Twierdzi, że nikt nie był przymuszany do wpłaty 1500 złotych za przyłącze. - Kto chciał płacić, ma teraz kanalizację, kto nie zapłacił, przyłącza nie ma - tłumaczy.- Ludzie mieli umowy cywilnoprawne, dlatego wiedzieli na co się decydują. Gmina ma prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, który jasno stwierdza, że nie będzie zwrotu pieniędzy za kanalizację.

DO SĄDU NAJWYŻSZEGO

Mieszkańcy z uzasadnieniem Sądu Okręgowego nie zgodzili się i opisali sprawę w piśmie, które wysłali do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ale na rozpatrzenie wniosku było już zbyt późno. - Pocieszające w tej sprawie jest to, że urzędnicy uznali, iż gmina nie miała prawa od nas pobierać pieniędzy za przyłącze kanalizacyjne - przypomina Renata Kazana, radna Grębowa w Radzie Powiatu tarnobrzeskiego, która wspiera mieszkańców. - Ale niestety, sprawa była już przedawniona, ponieważ urząd rozpatruje decyzje, które zapadły nie później niż rok wcześniej.

Jednak mieszkańcy nie złożyli broni. Przez kilka ostatnich tygodni kompletowali dokumentację, którą dołączą do skargi, jaką złożą w Sądzie Najwyższym. - To umowy z gminą oraz ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, a także uchwały Rady Gminy - wylicza Renata Kazana. - Dokumentacja jest już niemal kompletna, dlatego niebawem złożymy skargę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie