MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto zostanie prezydentem?

Wioletta WOJTKOWIAK, <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>; Zdzisław SUROWANIEC, <a href="mail

W Tarnobrzegu emocjonujący będzie pojedynek prezydenta Jana Dziubińskiego i Norberta Mastalerza. W Stalowej Woli po raz pierwszy w historii miasta pojawia się kandydat w spódnicy - Janina Sagatowska. Wszystko wskazuje na to, że w Mielcu o fotel będzie się ubiegał po raz czwarty Janusz Chodorowski.

Przedstawiając sylwetki kandydatów, podkreślamy, że najprawdopodobniej to nie koniec listy startujących do tego urzędu. W ciągu najbliższych dni lub tygodni pojawią się kolejne nazwiska.

Tarnobrzeg - kampania niczym dreszczowiec

Kampania kandydatów walczących o fotel prezydenta Tarnobrzega będzie niczym dreszczowiec, pełen zwrotów akcji. Czy emocjonujący będzie powtórny pojedynek prezydenta Jana Dziubińskiego i Norberta Mastalerza. Czy obejrzymy pokerową zagrywkę posła Prawa i Sprawiedliwości Dariusza Kłeczka? Jakiego asa w rękawie ma Platforma Obywatelska?

Dziubiński rządzi i dzieli

Prezydent Jan Dziubiński nie odda stanowiska bez walki. To na razie w Tarnobrzegu jedyny kandydat mający stuprocentowe poparcie swojego zaplecza Tarnobrzeskiego Porozumienia Prawicy, zrzeszającego około 200 działaczy lokalnych stowarzyszeń,

organizacji kościelnych, działaczy "Solidarności", Tarnobrzeskiego Towarzystwa Uwłaszczeniowego, radnych. Jako prezydent miasta, osoba bardzo, wpływowa Dziubiński nie musi siebie promować. Na co dzień podejmuje decyzje popularne i kontrowersyjne, ale dotychczas zjednywał sobie wyborców zrównoważonym rozwojem, dba o inwestowanie w centrum miasta i osiedlach rolniczych. Złośliwi mówią, że właśnie w osiedlach miał największe poparcie w poprzednich wyborach.

Sukcesem nazywa, że od początku jego rządów Tarnobrzeg przeobraża się, pięknieje. - Powstała wyższa szkoła zawodowa, towarzystwo budownictwa społecznego oddaje blok za blokiem, odremontowaliśmy wiślane wały, tak że powódź nam nie grozi - wylicza prezydent.

Z drugiej strony trapi go brak inwestorów, to że strefa ekonomiczna nie jest tak prężna jak w Stalowej Woli i Mielcu, że nie ma wizji, jak ma wyglądać otoczenie zbiornika w Machowie. Do najważniejszych planów zalicza budowę obwodnicy, pozyskiwanie unijnych dotacji na inwestycje, rozbudowę zaplecza sportowego szkół. Jego ponowny start budzi jednak silne emocje. Chociaż chlubi się najwartościowszą inwestycją w dziejach miasta, modernizacją gospodarki wodno-ściekowej finansowaną z unijnego Funduszu Spójności, to popularności nie przyniosą mu powtarzające się afery z wodą niezdatną do picia i ciągle drożejącą. Opozycja wytyka mu zadłużanie miasta.

Mastalerz jest zacięty

Dlatego zaciera ręce jego były rywal w wyborach Norbert Mastalerz, szef Socjaldemokracji. Na dziś jest jedynym wyrazistym, ambitnym i co najważniejsze dla wielu działaczy młodym kandydatem lewicy. Podważa to poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Władysław Stępień, głosząc, że sympatyzujące z Sojuszem organizacje mogą proponować innych kandydatów do czerwca. A tam głucho. Jednak o tym, kto wystartuje zdecyduje ostatecznie w połowie czerwca sztab liderów partii i organizacji lewicowych w Rzeszowie. Ale sam baron Sojuszu Lewicy Demokratycznej Krzysztof Martens uważa, że tylko Mastalerz, doświadczony w samorządzie wojewódzkim, jest poważnym przeciwnikiem dla prawicy.

Do tej roli szykuje się od chwili, gdy przegrał jesienią 2002 roku z prezydentem Dziubińskim różnicą tysiąca stu głosów.

- Gdyby mieszkańcy liczniej poszli do urn, dziś Tarnobrzeg nie tonąłby w długach, wiele środowisk między innymi oświatowe rozwiązałoby swoje problemy, zaś władze miasta wiedziałyby, jak zachować się przy aferach z wodą i jak rozwiązać problem trzeźwości podwładnych - mówi były wicemarszałek. Rozstania z urzędem marszałkowskim po odejściu z Sojuszu Lewicy Demokratycznej żałuje, bo był przez wiele środowisk postrzegany, jako osoba lobbująca na rzecz Tarnobrzega.

- Przyczyniłem się do utworzenia Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych, jako przewodniczący rady społecznej szpitala wywalczyłem ponad siedem milionów złotych na inwestycje w tej placówce. Dzięki mojemu zaangażowaniu Tarnobrzeg uzyskał dotację z Totalizatora Sportowego na wsparcie budowy hali sportowej w osiedlu Mokrzyszów, mógł kontynuować modernizację basenu Ośrodka Sportu i Rekreacji i tak dalej - wylicza Mastalerz.

Posła twarz pokerzysty

Swoim "poważnie rozważam start w wyborach" poseł Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Kłeczek przysporzył tylko troski Tarnobrzeskiemu Porozumieniu Prawicy, które ciągle ma nadzieję na koalicję w wyborach ze zwycięską partią. Problemem jest nie tyle wspólna lista radnych, co osoba lidera tego ewentualnego porozumienia. Jeśli poseł Kłeczek wystartuje, to powalczy o ten sam elektorat, co Jan Dziubiński, więc może osłabić jego szanse.

Czy "rzucać" posła do walki o fotel, zdecyduje ostatecznie zarząd wojewódzki Prawa i Sprawiedliwości. A w razie porażki Kłeczka czeka miękkie lądowanie, bo przecież nie musi rezygnować z mandatu posła.

Dariusz Kłeczek po aptekarsku waży decyzję. Na jednej szali ma zaufanie ponad 16 tysięcy swoich wyborców, których lekceważyć nie może, a na drugiej argumenty za kandydowaniem. - Na razie równowaga - mówi. Jednak planów wyborczych snuć nie chce. - Za wcześnie. Niezręcznie mi, bo może się okazać, że poprzemy obecne władze.

Na razie w dobry humor wprawiają go fora internetowe, gdzie z miejsca po naszych doniesieniach zawiązała się "grupa wsparcia" dla posła. - Wiele osób umacnia mnie w tej decyzji, ale też wiele odwodzi. Do września jest czas.

Kim zaskoczy Platforma

Dla zmęczonych starciami na prawicy i lewicy alternatywą jest Platforma Obywatelska, która celowo opóźnia odkrycie kart. Szef Platformy Witold Bochyński uspokaja od miesięcy "perspektywą mądrą i konstruktywną". Może dlatego, że typowani do wyścigu dostali długi czas do namysłu. Nawet jeśli nie powalczą o najwyższe stanowisko, to na liście do samorządu znajdą miejsce na pewno.

Pierwszy to Marek Gosztyła. Znany mieszkańcom radny pierwszej kadencji z ramienia "Solidarności". Po samorządowym epizodzie zrobił karierę w firmie Skanska, przez ostatnie cztery lata zarządzał oddziałami drogowymi w całej Polsce i oddziałem ponadregionalnym realizującym projekty autostradowe. Zarządza oddziałami drogowymi i projektami infrastrukturalnymi firmy Jacobs Gibb w Polsce, w tym budowami autostrad A2 i A4. Dzieli czas między Warszawę a rodzinny Tarnobrzeg. Ale ostateczną odpowiedź da nie wcześniej niż 5 czerwca. Będzie wiedział ostatecznie, czy podejmie nowe wyzwanie zawodowe.

Nieoficjalnie działacze mówią, że największe nadzieje wiążą z Tadeuszem Zychem, przewodniczącym Rady Miasta. - Skłamałbym, mówiąc, że się nie zastanawiam. Nie czuję presji, to wszystko jest w fazie plotek i domysłów. Coraz bardziej jestem zmęczony polityką, nawet się zastanawiam, czy w ogóle kandydować na radnego. Mam świadomość, że taka decyzja będzie ucieczką. Sam fakt, że tak myśli uważa za porażkę.

- Razi mnie totalna bylejakość i myślenie, aby do wieczora, brak wizji rozwoju miasta. Niezależnie kto zostanie prezydentem będzie musiał zmierzyć się z problemem bezrobocia, poczuciem bezradności u ludzi. Pokazać im kierunek, do którego chcemy zmierzać - mówi Zych, podkreślając, że to nie słowa kandydata, ale po prostu mieszkańca.

Liga tajemnicza

Mocne wejście w kampanię wyborczą pod własnym szyldem marzy się Lidze Polskich Rodzin, aczkolwiek to władze krajowe partii zdecydują ostatecznie, czy Liga wejdzie w koalicję z Prawem i Sprawiedliwości i Samoobroną, i poprze w Tarnobrzegu kandydata naznaczonego przez Prawo i Sprawiedliwość. Plotki chodzą o Tadeuszu Zychu, prezesie usługowej firmy San Ta-Eko, przewodniczącym osiedla Piastów.

- Zastanawiam się, ale oficjalnie jeszcze nie podjąłem decyzji. Gdybym kandydował, to najważniejszą rzeczą, na której skupiłbym wysiłki byłoby tworzenie warunków dla inwestorów. W Tarnobrzegu coś się robi, ale zbyt wolno i za mało - uważa przedsiębiorca.

Stalowa Wola - po raz pierwszy wystartuje kobieta

W Stalowej Woli może być ciekawa rywalizacja o prezydencki fotel. Po raz pierwszy w historii miasta o to stanowisko będzie się ubiegać kobieta. Jedna kobieta, bo jeszcze niedawno wydawało się, że dwie panie będą kandydatami na ten urząd. Wiele jest jeszcze niewiadomych, bo licho wie, jakie będą te wybory prezydentów, burmistrzów i wójtów - bezpośrednie jak ostatnio czy pośrednie, dokonywane przez radnych. Prawdopodobnie jednak to wyborcy sami zdecydują, kto będzie władzą wykonawczą.

Janusz Kotulski z ludźmi Szlęzaka

Pierwszym, który w Stalowej Woli wyrwał się do biegu o prezydencki fotel był Janusz Kotulski. Już 23 marca ogłosił na konferencji prasowej, że jest gotowy rządzić miastem. Doszło do ciekawego przetasowania - czołowymi osobami w jego komitecie Stalowa Wola Naprzód są osoby, które przed czterema laty popierały gorąco obecnego prezydenta Andrzeja Szlęzaka, ale pokłóciły się z nim ostro i teraz życzą mu wszystkiego najgorszego, czyli żeby nie został ponownie prezydentem. To Sebastian Miętus - odpowiedzialny za kontakty z mediami, Zbigniew Rogowski - szef sztabu wyborczego, Maciej Bielówka - przewodniczący komitetu Stalowa Wola Naprzód i wiceprzewodniczący Janusz Cisek, były zastępca Szlęzaka.

Kotulski ma imponującą stronę internetową. Odnotowywane jest w niej ze zdjęciami wszystko, co świadczy o niezwykłej aktywności kandydata na ojca miasta. Jest więc informacja o spotkaniu z prof. Markiem Drozdowskim, z sybirakami, z żołnierzami Armii Krajowej, z prezydentem Koszalina i Kołobrzegu, z komendantem Straży Miejskiej w Szczecinku, z nauczycielami. Kotulski prosił starostę stalowowolskiego o powołanie ośrodka szkolenia operatorów maszyn sterowanych numerycznie, gratulował kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi stanowiska metropolity krakowskiego (otrzymał od niego podziękowania). Na Walnym Zebraniu Delegatów "Solidarności" dostał poparcie związkowców. Członkowie jego komitetu wyborczego brali udział w biegu ulicznym 3 Maja, biegnąc w koszulkach z napisem "Janusz Kotulski, nasz prezydent". Brał udział w konferencji na temat uruchomienia biorafinerii na terenie specjalnej strefy, w seminarium na temat szans i zagrożenia społeczeństwa obywatelskiego, konferencji poświęconej bezpieczeństwu budowy obiektów sportowych, życzył na swojej stronie powodzenia maturzystom, ostatnio ufundował cenne nagrody uczestnikom turnieju piłki nożnej im. Jana Pawła II.

Janina Sagatowska w pokorze

Janina Sagatowska to członek i kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta w spódnicy. - Zaproponowali mi nieoficjalnie, a ja propozycję przyjęłam - przyznaje. Oficjalnie stanie się to po kongresie partii. Po dwóch kadencjach spędzonych w Senacie, nie otrzymała wystarczającego poparcia podczas ostatnich wyborów, choć dostała dużo, bo 10 tysięcy głosów. Najwięcej głosów padło na Janinę Sagatowską właśnie w Stalowej Woli i ma nadzieję, że to powtórzone poparcie wyniesie ją na prezydencki fotel.

- W pokorze staję do wyborów - deklaruje. - Moim atutem jest to, że jestem kobietą. Potrafię uspokoić wzburzone fale, załagodzić emocje. Moją cechą jest właśnie jednoczenie, żeby zrobić coś dobrego, żeby nie odsyłać nikogo na ławkę - mówi. Przyznaje, że przez lata senatorowania poznała wielu ludzi na wysokich stanowiskach, a członkostwo w Prawie i Sprawiedliwości będzie jej otwierać drzwi do rządowych gabinetów. Z dumą podkreśla także, że przez rok była wicewojewodą, a przez trzy lata wojewodą tarnobrzeskim, co było dla niej doświadczeniem w kierowaniu skrawkiem Polski. - Po przerwie w pracy w parlamencie, czuję się teraz pełna energii - zapewnia.

Platforma każe czekać

Platforma Obywatelska, która w krajowych sondażach wyprzedza Prawo i Sprawiedliwość, w Stalowej Woli musi walczyć o głosy. Platformie nie udało się wyłonić wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością bezpartyjnego kandydata na prezydenta. To by zwiększyło jego szansę. Ale będzie zasada - każdy sobie rzepkę skrobie. Kogo "platformiści" mają za kandydata na prezydenta? - Za wcześnie o tym mówić. Będzie wiadomo w przyszłym tygodniu - zapewnia Andrzej Barwiński, szef powiatowego zarządu Platformy.

A jednak plotkuje się, że kandydatem stalowowolskiej Platformy na prezydenta jest Janusz Zarzeczny - dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 2 przy ulicy Wojska Polskiego. Startował bez powodzenia w ostatnich wyborach do Sejmu. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - śmieje się Andrzej Barwiński. - Nie mogę powiedzieć - zaklina się i każe czekać.

Andrzej Szlęzak się zmienił

Prezydent Andrzej Szlęzak nie ogłosił jeszcze oficjalnie startu w wyborach prezydenckich. Ale wszystko na to wskazuje, że to tylko kwestia czasu. Będzie to zupełnie inna kampania niż ta przed czterema laty, kiedy w drugiej turze, jako członek Prawa i Sprawiedliwości, pokonał rywala, którym był Alfred Rzegocki. Prawo i Sprawiedliwość pozbyło się go za współpracę z lewicą, opuścili go ludzie, którzy pomagali mu wspiąć się na szczyty władzy, niektórych sam odepchnął od siebie. Stwierdził, że nie zależy mu na partii, tylko na Stalowej Woli. Mało tego - doprowadził do konferencji na temat okręgów jednomandatowych, gdzie maleje rola partii, a decydują zalety pojedynczego kandydata.

Szlęzak zmienił się - kiedy szedł po władzę, walczył o nią z zaciśniętymi pięściami, z groźną miną. Teraz często widać go uśmiechniętego. Ostatnio można było widzieć jego kpiarski uśmiech na sesji, kiedy spierał się z radnymi o rozwiązanie Straży Miejskiej.

O przygotowaniach do wyborów świadczą zmiany w Stowarzyszeniu Regionalnym "Sprawiedliwość i Praworządność", do którego Szlęzak należy. Właśnie został jego przewodniczącym, a na honorowego przewodniczącego przyjął Andrzeja Półchłopka - wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Oficerów Rezerwy imienia Marszałka Piłsudskiego. To ukłon w stronę emerytów i kombatantów.

Argumentem, który ma przekonać wyborców do wybrania go na kolejną kadencję, są sukcesy gospodarcze, jakie może sobie przypisać - oddłużenie miasta, rozpoczęcie, a nawet zakończenie wielkich inwestycji. - Zobaczymy jak to będzie - to jego ulubione powiedzenie. Pasuje do tego, co go czeka za kilka miesięcy. Z walki wyborczej wyjdzie z tarczą albo na tarczy.

Jerzy Augustyn: - To nie ja zgłosiłem siebie

Kolejnym kandydatem na prezydenta Stalowej Woli jest związany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej Jerzy Augustyn. Zastrzega jednak, że jednoznaczna decyzja zapadnie w połowie czerwca na szczeblu powiatowym partii. - To nie ja zgłosiłem siebie, to ludzie w moim kole podjęli taką decyzję - przyznaje. Innych nazwisk na lewicy się nie wymienia.

Jerzy Agustyn ma doświadczenie w pracy samorządowej, w tej kadencji jest wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Jest pewny, że lewica będzie mieć swoich przedstawicieli w samorządzie, bo w Stalowej Woli ma wierną grupę wyborców, na którą może liczyć. Należy do ugodowców, o czym świadczy jego opinia: - Nie jest najgorzej z lewicą. Ważne jest tylko, aby się nie kłócić.

Jednak na lewicy niespełnionym marzeniem pozostaje współpraca partii lewicowych. Lewica jest rozbita i każdy z członów liczy na cud, czyli na to, że to przy jego kandydacie wyborca postawi krzyżyk.

Liga chce mieć swojego człowieka

Liga Polskich Rodzin także myśli o swoim kandydacie, ale przewodniczący powiatowego zarządu Bogusław Tofilski każe czekać na nazwisko do połowy czerwca. Przyznaje, że trzy partie proponują mu współpracę, ale Liga chce mieć swojego człowieka na prezydencki fotel. - Czy to będzie pan? - zapytałem wprost. - Nie, panie redaktorze - odpowiedział ubawiony.

A Samoobrona? - Zapytałem Marię Zbyrowską, ale rozłożyła bezradnie ręce - powiedział nam Tofil.

Mielec - trzech zdecydowanie, dwóch się waha

Choć do wyborów samorządowych jest jeszcze trochę czasu, my już dziś przedstawiamy nazwiska, które pojawiły się na giełdach prezydenckich. Trzech z kandydatów do najważniejszego fotela w mieście już oficjalnie potwierdziło swój start, dwóch jeszcze się waha, ale wydaje się, że ich kandydatury zostały już formalnie zaakceptowane przez mieszkańców miasta.

Fryderyk Kapinos i wizerunek Mielca

Na razie szczegóły programu kampanii wyborczej Fryderyka Kapinosa nie są znane. On sam mówi, że nad założeniami programowymi pracuje specjalny komitet powiatowych struktur Prawa i Sprawiedliwości. - Wiadomo już, że nie tylko jako ewentualny prezydent, ale także radni miejscy i powiatowi będziemy chcieli pracować nad poprawą warunków życia. Chcemy doprowadzić do tego, by młodzi ludzie znajdywali atrakcyjną i przede wszystkim dobrze płatną pracę tu, na miejscu, by nie musieli opuszczać kraju - mówi. Jak podkreśla kandydat Prawa i Sprawiedliwości w latach 2007-2013 jest do wzięcia bardzo dużo pieniędzy z Unii Europejskiej: - Trzeba zrobić wszystko, by nasz region otrzymał jak największe dotacje na rozwój infrastruktury i kolejne inwestycje.

Kapinos prezydent chce dbać o wizerunek Mielca na zewnątrz, promując jego osiągnięcia sportowe, kulturalne oraz produkty tu powstające.

Marek Paprocki nie zdecydował

Marek Paprocki nie zdecydował się jeszcze, czy będzie startował w wyborach prezydenckich. - Za wcześnie o tym mówić. Nie wiadomo, czy nie zostanie zmieniona ordynacja wyborcza, w wyniku czego prezydenta nie będzie się wybierać bezpośrednio - tłumaczy. Jeden z jego współpracowników powiedział nam, że Marek Paprocki byłby dobrym prezydentem, ponieważ potrafi dobrze zorganizować sobie pracę. - Nie zapomina o niczym. Wystarczy spojrzeć, jak jest prowadzona przez niego szkoła.

Andrzej Skowron da głos młodym

Andrzej Skowron nie ma jeszcze skrystalizowanego programu wyborczego, tak jak cała "Liga Prawica Razem". - Powołany jest komitet, który ma opracować założenia. Osoby pracujące nad naszym programem nie są związane z żadnym konkretnym ugrupowaniem, więc pracują bez nacisków politycznych - mówi Andrzej Skowron i zaznacza, że tworząc założenia kampanii, będzie chciał skupić się na rozwoju gospodarczym miasta, bezpieczeństwie, kulturze i oświacie. Chce polepszyć infrastrukturę. - Uważam, że powinny nastąpić zmiany w samorządzie lokalnym. Do głosu powinno się dopuścić młodych ludzi. Obecny układ trwa od kilkunastu lat i jest już trochę za bardzo skostniały.

Janusz Chdorowski jeszcze ma czas

Janusz Chodorowski, choć oficjalnie nie zdecydował się, by kandydować po raz czwarty, to jak powiedział nam, rozpatruje taką możliwość: - Jeszcze mamy dużo czasu na takie decyzje.

Zaznaczył także, że jeśli przez wiele lat wkłada się serce w swoją pracę, to naturalną jest chęć jej kontynuowania. Janusz Chodorowski uważa, że prezydent następnej kadencji powinien kontynuować uporządkowanie miasta, które trwa od kilku lat. Chce także, by włodarz wciąż zabiegał o zmniejszanie skutków bezrobocia. Jako kolejny punkt na liście spraw do załatwienia nowego prezydenta ma rozwiązanie spraw lokalowych.

Leszek Deptuła chce zrobić więcej

Marszałek Leszek Deptuła kilka tygodni temu powiedział, że zamierza wystartować w wyborach prezydenckich w Mielcu. Przyznał, że czas na zmiany w mieście, w którym władza nie zmieniła się od kilkunastu lat.

- Nie chcę źle oceniać dotychczasowych działań władz miasta, ale widzę kilka tematów, w których można zrobić jeszcze więcej - mówi Leszek Deptuła. - Uważam, że władze błędnie skupiały się na bilansowaniem budżetu, tymczasem na całym świecie rozwój miast i regionów opiera się na sprawnej polityce kredytowej. Jako prezydent chce "udrożnić" miasto, czyli wciąż pracować nad modernizacją dróg dojazdowych do Mielca, jednego z największych ośrodków przemysłowych na Podkarpaciu. Dokończenie modernizacji szpitala, wyposażenie go w nowoczesny sprzęt oraz umożliwienie rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw, to kolejne priorytety Leszka Deptuły.

- Podkreślam, że miasto nie może odwracać się od tematów, które nie leżą w jego kompetencji. Jeśli nawet kwestie dróg czy bezrobocia leżą w gestii województwa, to miasto musi zrobić wszystko, by wspomóc te działania, a nie ograniczać się tylko do "swoich" tematów. Przecież te działania także wpływają na rozwój Mielca oraz lepszy byt jego mieszkańców - dodaje marszałek.

Kandydaci na prezydenta Stalowej Woli

Jerzy Augustyn. Ma 54 lata, dwóch synów. Kierownik administracji Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Stalowej Woli, absolwent warszawskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej. Pasjonuje się sportem, kierował nawet obiektami sportowymi. Radny, zastępca przewodniczącego Rady Miejskiej.

Janusz Kotulski. Ma 62 lata. W rubryce edukacja wpisał - Śląskie Techniczne Zakłady Naukowe Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego w Katowicach. Troje dzieci. Do 1994 roku pracował w Hucie Stalowa Wola. Związany z "Solidarnością", internowany w stanie wojennym. Działacz sportowy, członek Komisji Dzieci i Młodzieży Polskiego Związku Koszykówki, organizator największych w Polsce festiwali minikoszykówki.

Janina Sagatowska. Ma 56 lat. Prawnik po studiach na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Po studiach pracowała jako prawnik w Hucie Stalowa Wola, w latach 1990-1991 wicewojewoda, a w latach 1991-1994 wojewoda tarnobrzeski. Od 1997 roku senator przez dwie kadencje, najpierw z AWS, potem z Senatu 2001. Wdowa, ma dwoje dzieci.

Andrzej Szlęzak. Ma 44 lata, kawaler. Historyk, związany pracą naukową z Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zanim został prezydentem kierował spółkami, pracował jako dziennikarz w Warszawie i w Stalowej Woli. Bibliofil, w domu ma pokaźny zbiór książek.

Janusz Zarzeczny. Ma 49 lat, dwoje dzieci. Dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 2, podległych pod miasto. Absolwent lubelskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Wydziału Pedagogiki i Psychologii. Prowadzona przez niego szkoła należy do jednych z najlepszych w mieście, a dyrektor jest uznawany za dobrze kierującego szkołą - można usłyszeć w Urzędzie Miejskim.

Kandydaci na prezydenta Mielca

Janusz Chodorowski. Ma 62 lata. Jest członkiem Stowarzyszenia "Nasz Mielec", który przedstawiał go już trzy razy jako kandydata na prezydenta. Trzy razy wygrywał wybory. Ma dwoje dzieci. Ukończył Politechnikę Rzeszowską, jest inżynierem automatykiem. Nie jest członkiem żadnej partii, choć utożsamiany jest z Platformą Obywatelską. 33 lata pracował w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu w tym na stanowisku głównego technologa. Był też szefem zespołu przygotowującego projekt utworzenia pierwszej w Polsce specjalnej strefy ekonomicznej. Od 12 lat jest prezydentem Mielca.

Leszek Deptuła. Ma 53 lata, z wykształcenia jest lekarzem weterynarii, mieszka w Mielcu. Obecnie marszałek województwa podkarpackiego. Był radnym gminy i wiceprzewodniczącym rady gminy. Przewodniczył Okręgowemu Sądowi Lekarsko-Weterynaryjnemu w Tarnowie. Od 1998 roku jest wiceprezesem Podkarpackiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej w Przemyślu oraz wiceprezesem Krajowego Sądu Lekarsko-Weterynaryjnego w Warszawie. Jest członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego i prezesem Zarządu Powiatowego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Mielcu. Pełni też funkcję wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Rzeszowie. Żona Joanna jest biologiem. Mają dwóch synów.

Fryderyk Kapinos. Ma 45 lat, żonaty, córka. Kandydat oficjalnie zgłoszony do stanowiska prezydenta Mielca przez powiatowe koło Prawa i Sprawiedliwości. Absolwent Akademii Rolniczej w Krakowie, obecnie dyrektor do spaw sprzedaży w firmie Taurus w Pilźnie. Współpracuje z Fundacjami "Krzyś" i MIVA POLSKA, organizacją pozyskującą pieniądze na środki transportu dla misjonarzy.

Marek Paprocki. Ma 42 lata, jest żonaty, ma dwoje dzieci, córkę i syna. Działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, członek komitetu PRO. Jest absolwentem rzeszowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Ukończył podyplomowe studia na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Uniwersytecie Rzeszowskim. Ostatnio ukończył podyplomowe studia prawno-samorządowe w Polskiej Akademii Nauk. Był dyrektorem Biura Senatora Grzegorza Laty. Od dwóch kadencji jest radnym powiatowym. W poprzedniej kadencji był wiceprzewodniczącym rady, obecnie jest jej przewodniczącym. Od 15 lat jest dyrektorem Szkoły Podstawowej numer 1 w Mielcu.

Andrzej Skowron. Ma 35 lat, żonaty dwoje dzieci. Zgłoszony do wyborów prezydenckich przez komitet "Liga Prawica Razem", który tworzą wszystkie prawicowe patriotyczno-narodowe ugrupowania z terenu powiatu mieleckiego. Z wykształcenia historyk. Pracuje jako asystent europosła Andrzeja Zapałowskiego. Radny miejski.

Kandydaci na prezydenta Tarnobrzega

Jan Dziubiński. 52 lata. Wykształcenie wyższe, absolwent wydziału mechanicznego Politechniki Lubelskiej. Żonaty, ma troje dzieci. Był prezesem spółdzielni mleczarskiej w Sandomierzu. Po wyborach do Rady Miasta Tarnobrzega w 1994 roku został wybrany na wiceprezydenta. Od 1998 roku jest prezydentem Tarnobrzega. Jest kandydatem Tarnobrzeskiego Porozumienia Prawicy, któremu szefuje.

Marek Gosztyła. 46 lat. Żonaty, ma dwie córki. Wykształcenie wyższe, absolwent Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej, ukończył kursy zarządzania miniMBA w Polsko-Amerykańskim Instytucie Zarządzania, podyplomowe studia zarządzania MBA w Instytucie Francuskim oraz podyplomowe studia Project Management w Wyższej Szkole Europejskiej. Jest konsultantem krajowym Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców. Był radnym Tarnobrzega pierwszej kadencji, pracował w Tarnobrzeskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego, potem zarządzał oddziałami drogowymi Skanskiej. Należy do Platformy Obywatelskiej.

Dariusz Kłeczek. 49 lat. Lekarz, absolwent Akademii Medycznej w Łodzi. Żonaty, ma trzy córki. Od 1997 do 2001 roku był senatorem AWS województwa tarnobrzeskiego. Od 2002 był radnym sejmiku podkarpackiego. Pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Tarnobrzegu. Działacz ruchów obrony życia, instruktor naturalnego planowania rodziny, członek zarządu głównego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Od października jest posłem Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącym Sejmowej Komisji Rodziny i Praw Kobiet.

Norbert Mastalerz. 34 lata. Politolog, absolwent Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Żonaty, ma córkę. Przez dziesięć lat był dziennikarzem prasy regionalnej i ogólnopolskiej. W 1998 i 2002 roku wybrany na radnego Tarnobrzega z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zrzekł się mandatu po wyborze na wicemarszałka województwa podkarpackiego, którym był do 2004 roku. Szefuje działowi marketingu RUCH SA w Rzeszowie. Przewodniczący zarządu wojewódzkiego Socjaldemokracji Polskiej.

Tadeusz Franciszek Zych. 46 lat. Żonaty, ma czworo dzieci. Doktor nauk historycznych. Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Prezes Tarnobrzeskiego Towarzystwa Historycznego, wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Radny Tarnobrzega pierwszej kadencji. W 1998 roku został wiceprezydentem Tarnobrzega. Od 2002 roku jest przewodniczącym Rady Miasta.

Tadeusz Zych. 58 lat. Żonaty, ma trzy dorosłe córki. Wykształcenie wyższe techniczne po studiach na Politechnice Rzeszowskiej. Pracował w Siarkopolu. Od 1990 do 1998 roku był radnym Tarnobrzega. W tym czasie szefował Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Tarnobrzegu. Prowadzi firmę usługową San Ta-Eko zajmującą się m.in. recyklingiem. Jest bezpartyjny.

Za dwa tygodnie sondaż

Za dwa tygodnie w piątek, 16 czerwca, w "Echu Dnia" wyniki sondażu przedwyborczego, jaki przeprowadzimy w trzech miastach - Mielcu, Tarnobrzegu i Stalowej Woli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie