MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obronił karnego!

Arkadiusz KIELAR

Stal Stalowa Wola - Pogoń Staszów 2:1 (1:0)

1:0 Marcin Drabik 45 z karnego, 2:0 Marek Drozd 50, 2:1 Wojciech Pszeniczny 85.

Stal: Wietecha 8 - Oczkowski 6, Kasiak 5, Drabik 7, Sałek 6 - Szarowski 6, Drozd 7, Skiba 4 (62 Ślusarczyk 2), Włoch 5 - Stręciwilk 6, Dziuba 6.

Pogoń: Florys 5 - Dudajek 5, Gromala 5, Maciorowski 5, Cieślikowski 5 - Pszeniczny 6, Kaczówka 3 (63 Karaszenko 2), Dudek 5, Rzepa 2 (54 Mielec 2) - Zabłocki 0, Kajda 5.

Czerwona kartka: Zabłocki (Pogoń, 70 min., za faul). Żółte: Szarowski, Stręciwilk, Dziuba (S), Kaczówka, Gromala (P). Sędziował: A. Kucharski z Zamościa. Widzów: 1000.

- Panie, oni szans nie mają. Kto gra w naszym ataku, siedemnastolatek? Pogoń za mocna jest - przekonywał "na bramie" wejściowej na stadion jeden ze stalowowolskich ochroniarzy, wyrażając odczucia wcale nie małej części publiki. "Stalówka" zagrała jednak niedowiarkom na nosie i na inaugurację zgarnęła trzy punkty. Niemała w tym zasługa staszowian, którzy pokazali, że można pudłować z najbardziej nieprawdopodobnych pozycji...

W Stalowej Woli jeszcze kilka dni przed meczem liczono, że Pogoń może nie uzyskać licencji i Stal zgarnie punkty walkowerem. Staszowianie jednak przyjechali zgodnie z planem, a zawodnicy żadnymi licencjami nie zaprzątali sobie głowy.

- To sprawa zarządu. My przyjechaliśmy do Stalowej Woli grać i wygrać - mówił Wojciech Pszeniczny, który do Pogoni trafił z Siarki Tarnobrzeg.

Słowa o wygranej nie były rzucane na wiatr, bo w pierwszej połowie goście mogli zdobyć trzy gole. Nie zdobyli, bo pod bramką Stali zachowali się jak "dzieci we mgle", nie wykorzystując nawet rzutu karnego. Pechowcem okazał się Grzegorz Gromala, inny staszowski były "siarkowiec". W 38 minucie, po faulu Andrzeja Kasiaka na Piotrze Kajdzie, wykonał "jedenastkę" tak, że bramkarz Stali, Tomasz Wietecha, zdołał odbić piłkę, rzucając się w róg bramki, w który należało, czyli swój lewy. Wiwatom na cześć popularnego "Balona" na trybunach nie było końca, bo Gromala na dodatek przy dobitce z trzech metrów... nie trafił w ogóle w bramkę.

- Nie ma co się nad tym rozwodzić. Zawaliłem i tyle - kręcił potem głową po meczu niepocieszony piłkarz gości.

Odetchnąć mógł za to Andrzej Kasiak, który sprokurował karnego.

- Tak, tylko że "jedenastki" w ogóle być nie powinno. Nie podciąłem rywala, zresztą on sam potem po meczu przyznał się do tego. Ale cóż, taka rola napastnika, żeby czasami umiejętnie paść w polu karnym - przekonywał popularny "Gazza", który w poprzednim sezonie grał jeszcze w... Pogoni.

To nie był jedyny przypadek, gdy gospodarzom nieco dopisało szczęście. Wcześniej gapiostwo defensywy sprawiło, że na czystą pozycję w polu karnym wyszedł Jakub Zabłocki, uderzył obok Wietchy i wyglądało na to, że piłka nieuchronnie zmierza do bramki. Na dodatek dopadł do niej jeszcze drugi napastnik Pogoni, Piotr Kajda i z metra... trafił w słupek. Gdy za chwilę ten sam piłkarz zmarnował sytuację "sam na sam" z Wietechą, wydawało się, że staszowianie w ogóle nie są w stanie trafił do siatki...

Co innego Stal. Chociaż było sporo obaw o postawę młodego, ponownie budowanego przez trenera Sławomira Adamusa od podstaw zespołu, gospodarze miło zaskoczyli. A już szczególnie zaledwie 17-letni Łukasz Stręciwilk, który grał bez kompleksów ze znacznie bardziej rutynowanymi rywalami. Jeżeli dalej tak pójdzie, to z piłkarza, który był już powoływany na konsultacje młodzieżowych reprezentacji Polski, Stal będzie miała sporą pociechę. Ale nie tylko on pozytywnie zaskoczył widzów. Bardzo podobały się na przykład akcje gospodarzy prawą stroną boiska, gdzie piłki umiejętnie wymieniali Paweł Oczkowski i Tomasz Szarowski. "Stalowcy" opanowali także środek boiska, gdzie skutecznie "zneutralizowali" lidera staszowian, Janusza Kaczówkę. Ten ostatni ponoć nie lubi ostrej gry, więc wystarczyło na niego nieco więcej zdecydowania...

Jego były kolega z zespołu, Grzegorz Włoch, który gra teraz dla Stali, pierwszy otrzymał od widzów gromkie brawa za mocne uderzenie z dystansu. Poprawił potem jeszcze głową Szarowski, z ostrego kąta uderzał Łukasz Stręciwilk. W 23 minucie Stal przeprowadziła filmową akcję - z prawej strony dośrodkował Szarowski, piłkę piętą odegrał Piotr Skiba, a Marek Drozd huknął z 20 metrów w... poprzeczkę. Gola miejscowym nie udało się jednak zdobyć aż do 45 minuty. Wtedy to bramkarz Pogoni, Łukasz Florys, podciął w polu karnym szarżującego Pawła Dziubę i mieliśmy kolejnego karnego, tym razem dla Stali. Do piłki podszedł Marcin Drabik, a na trybunach rozległ się szmer zaskoczenia. Ten sam piłkarz w ostatnim sparingu "Stalówki" przed ligą z Janowianką Janów Lubelski spudłował bowiem z "jedenastki" i było trochęobaw, czy historia się nie powtórzy. Nic z tych rzeczy. "Drobny" wykorzystał szansę idealnie i do szatni stalowowolanie mogli schodzić przy burzy oklasków.

Po zmianie stron mecz nie był już tak pasjonujący, nie brakowało w nim jednak dramatycznych momentów. Już pięć minut po wznowieniu gry było 2:0. Marek Drozd po raz kolejny udowodnił, że "głowę ma nie od parady". Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Skiby uderzył "główką" mocno i celnie i Florys po raz drugi musiał wyciągać piłkę w siatce. Sporo do powiedzenia mieli sobie w tym momencie staszowscy defensorzy... Wszystko wskazywało na to, że Stali nic nie odbierze już zwycięstwa. Tym bardziej, że w 70 minucie z boiska wyleciał za czerwoną kartkę Zabłocki. Najpierw brutalnie od tyłu sfaulował Damiana Sałka, a za chwilę zachował się jeszcze mniej elegancko, bo uderzył łokciem Drabika. Obaj piłkarze Stali długo leżeli na murawie opatrywani przez masażystę. O mały włos nie doszło też do awantury, bo pozostali "stalowcy" rzucili się bronić kolegów, na szczęście wszystko rozeszło się po kościach.

Pogoń musiała po tym incydencie do końca grać już w osłabieniu i wydawało się, że nic nie będzie w stanie zrobić. Tymczasem goście nieoczekiwanie zdobyli gola w 85 minucie i zrobiło się nerwowo. Na bramkę Stali strzelał Wiktor Karaszenko, a nogę dostawił jeszcze Pszeniczny i piłka ugrzęzła w siatce. Tomasz Wietecha w tym momencie o mało co nie "pozabijał" swoich obrońców, wściekły krzyczał i gestykulował aż nadto wyraźnie dając do zrozumienia, co myśli o postawie kolegów. Jednak na szczęście dla miejscowych mimo kilku prób staszowianon wyrównać się jednak nie udało i trzy punkty zostały w Stalowej Woli. Zresztą nie tylko punkty. Za zwycięstwo Klub Sympatyków Stali przekazał zawodnikom premie - 2 tysiące złotych.

Dzisiaj o godzinie 19. 30 w stalowowolskim klubie "DVD" będzie można obejrzeć retransmisję z tego spotkania. Organizatorzy zapraszają wszystkich chętnych, którzy przy kuflu piwa będą chcieli na spokojnie podyskutować o meczu. Na spotkanie zaproszeni zostali trenerzy Stali oraz zawodnicy, a także dziennikarze, m.in. z "Echa Dnia", którzy będą zadawać pytania. Inicjatorem spotkania jest Klub Sympatyków Stali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie