O zaciskaniu pasa muszą myśleć kierownicy przychodni i zakładów leczniczych. Podkarpacki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia ogłosił, że jego tegoroczny budżet zmniejszono o 28 milionów złotych.
- Nasz roczny budżet przekracza dwa miliardy złotych, ale już wiemy, że pieniędzy nie wystarczy na wszystko - mówi Marek Jakubowicz, rzecznik podkarpackiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Budżet został dokładnie podzielny jeszcze w zeszłym roku. Już wtedy liczyliśmy się z możliwością wystąpienia braków. Jednak do tej pory w połowie roku i pod koniec otrzymywaliśmy dodatkowy zastrzyk finansowy. W tym roku tak nie będzie.
WIĘCEJ OBOWIĄZKÓW
MNIEJ KASY
Brak dodatkowych pieniędzy, to nie jedyna bolączka Roberta Bugaja, dyrektora ds. medycznych podkarpackiego oddziału NFZ. Po raz pierwszy w tym roku, po decyzji Ministerstwa Zdrowia, to nie ministerstwo, ale oddziały funduszu w poszczególnych regionach kraju, mają finansować wysokospecjalistyczne zabiegi swoich pacjentów, wykonywane przez kliniki. - To między innymi przeszczepy rogówki, diagnostyczne cewnikowanie serca, przeszczepy nerek czy trzustki - wylicza dyrektor Bugaj. - To są specjalistyczne zabiegi, na które niestety nie dostaliśmy pieniędzy. Ponadto kolejny wydatek jaki poniesiemy w tym roku wynika z wejścia w życie nowej listy refundowanych leków i finansowania nowych programów terapeutycznych.
To 19 milionów, które po dodaniu do wysokospecjalistycznych zabiegów, daje nam brakujące 28 milionów złotych.
PACJENCIE BĄDŹ SPOKOJNY
Marek Jakubowicz, w imieniu dyrekcji oddziału zapewnia, że obcięty budżet nie odbije się na pewno na niekorzyść Kowalskiego, który lada dzień wyjeżdża na przeszczep nerki czy rogówki do lubelskiej kliniki. - Na szczęście rozliczenie między poszczególnymi oddziałami następuje pod koniec roku - tłumaczy rzecznik Jakubowicz. - Dlatego mamy nadzieję, że do tego czasu znajdziemy dodatkowy zastrzyk finansowy. Gorzej z refundacją leków i finansowaniem nowych programów terapeutycznych.
DO PÓŁROCZA WYSTARCZY
Optymizmu urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia nie podzielają dyrektorzy szpitali. Wojciech Wąsik, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu mówi wprost. - Przy takim finansowaniu jak obecnie, dotrwamy do półrocza, co będzie potem nie wiem - twierdzi wicedyrektor Wąsik. - Nasza sytuacja finansowa już jest zła, gdyż tegoroczna wycena punktu za procedury medyczne jest niższa średnio o pięć złotych. Dlatego śmiem twierdzić, że pogorszy się standard pobytu w szpitalu .
A wszystko dlatego, że od stycznia ruszyło zaciskanie pasa. Ograniczane są wydatki na zakup mydła, papieru i innych przedmiotów wykorzystywanych w szpitalu. Oszczędności szuka się w administracji oraz na poszczególnych oddziałach. - Nie ukrywam, że jeśli staniemy pod murem, będziemy musieli pomyśleć o redukcji personelu - zapowiada Wojciech Wąsik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?