Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojedynek aut na ulicach Stalowej Woli, a potem bójka

Zdzisław Surowaniec
Niżański kierowca pokazał zdjęcia z obrażeniami, jakich doznał.
Niżański kierowca pokazał zdjęcia z obrażeniami, jakich doznał.
To dalszy ciąg wydarzeń, jakie miały miejsce w środę, 12 lipca na ulicach Stalowej Woli. Po pojedynku samochodów osobowych doszło do rękoczynów.

ZOBACZ TAKŻE
INFO z POLSKI - najciekawsze informacje z kraju

Przypomnijmy, w środę, 12 lipca, około godziny 19 na stalowowolskich ulicach rozegrała się walka między kierowcami - jednego ze Stalowej Woli, drugiego z Niska, która zakończyła się rękoczynami.

Pojedynek samochodów osobowych marki mitsubishi lancer na stalowowolskich tablicach rejestracyjnych oraz citroena c5 na niżańskich blachach rozpoczął się na ulicy Leopolda Okulickiego. Citroen próbował wyprzedzić mitsubishi. Zdenerwowany kierowca c5 zaczął wymachiwać rękoma po czym udało mu się go wyprzedzić. Wyścig przeniósł się na ulice Popiełuszki, Skoczyńskiego oraz ulicę Adama Mickiewicza. Kierowca lancera nie pozostawał gorszy i dalej wyprzedził citroena.

Na skrzyżowaniu ulicy Mickiewicza z ulicą Staszica auta zatrzymały się na światłach. Kierowcy wyskoczyli z pojazdów. Wydawało się, że na zwykłej pyskówce się skończy jednak kierowca citroena pobił kierowcę lancera powodując uraz ciała. Następnie czterokrotnie skoczył na jego pojazd powodując uszkodzenie mienia. Zdenerwowany kierowca mitsubishi wiedząc, że jedzie z dzieckiem i chcąc je ochronić wyciągnął gaz i go użył w obronie. Kierowca z RNI oddalił się.

Kierowca z citroena, 30-letni mieszkaniec Niska, trochę inaczej pamięta przebieg zajścia. Według niego to kierowca mitsubishi jako pierwszy zajechał mu drogę, wysiadł z samochodu i podbiegł do niego. Ten myślał, że gdy wyjdzie z samochodu, wyjaśnią sprawę pokojowo, ale został zaatakowany gazem. Nim kierowca z Niska doszedł do siebie, mitsubishi już odjechało i zatrzymało się na światłach. Mieszkaniec Niska nie chciał w taki sposób pozostawić tej sprawy i podjechał pod mitsubishi. Obaj kierowcy wysiedli z aut i doszło do bójki, w której przewagę miał kierowca z citroena. Po wymianie ciosów, niżański kierowca odjechał myśląc, że na tym się sprawa zakończy.

Kierowca z Niska odpiera również zarzut jakoby miał skakać po samochodzie drugiego uczestnika zajścia, a gazem został zaatakowany przed bójką i nie chciał atakować jego dziecka, którego nawet nie widział.

O dalszym przebiegu zdarzeń dowiedział się czytając artykuł w jednym z portali. Wówczas udał się do komendy policji w Stalowej Woli celem złożenia zeznań. Policjanci powiedzieli mu, że od kierowcy mitsubishi nie wpłynęło zawiadomienie o pobiciu ani o uszkodzeniu mienia.

O tym, jak zacięta musiała to być walka, świadczą zdjęcia obrażeń ciała kierowcy citroena oraz uszkodzenia na koszulce. - Chodzi mi tylko o to że najpierw on zajechał mi drogę, wysiadł i spryskał mi twarz gazem a później odjechał! - relacjonuje mieszkaniec Niska

- Mam nadzieję że w dobie kłamstw i bajkopisarstwa weźmiecie pod uwagę to jak z mojej strony wyglądała ta sytuacja i napiszecie jak było.Bo to był zwykły napad. Ja jechałem do domu zgodnie z przepisami i gdyby nie kierowca ze Stalowej Woli, to nie byłoby nigdy żadnego incydentu - zapewnia.

- Jestem spokojnym człowiekiem, bez wyroków, prowadzę własną firmę i nie chcę, aby wszyscy spostrzegali nas mieszkańców powiatu niżańskiego jako bandziorów, przez to w jaki sposób opisane zostało zajście. To był frustrat z Stalowej Woli, a nie Niska - zapewnił niżański kierowca, który pokazał zdjęcia z obrażeniami, jakich doznał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie