Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli:
- Byłem w Rzeszowie nie tylko na debacie, ale przede wszystkim w sprawach służbowych. Jeśli ktoś chce się mnie czepiać, to najpierw niech dokładnie zbada sprawę, bo potem wychodzi się na głupka. U pana Nadbereżnego to zresztą norma.
Przewodniczący rady Miejskiej Stanisław Cisek, który zapowiedział, że kończy przygodę z samorządem i w wyborach startował nie będzie, miał na ostatek do zgryzienia kilka twardych orzechów. Jednym z nich było skruszenie uporu radnych PiS, którzy chcieli sobie podyskutować z prezydentem o jego kadencji.
BEZ TŁUMACZENIA
Prezydent zjawił się na początku środowej sesji. Ale wiadomo było, że nie będzie się tłumaczył przed radnymi z tego co zrobił. Przewodniczący rady wiedział o tym i nie wprowadził do proponowanego porządku obrad punktu o sprawozdaniu z działalności prezydenta kończącego drugą kadencję.
Sesja była nietypowa, bo zaczęła się od patriotycznych śpiewów w wykonaniu chóru dziewczęcego. Potem przewodniczący wręczał podziękowania osobom, z którymi rada współpracowała. Szlęzak wykorzystał ten moment do wypowiedzi, że miniona kadencja była trudna. - Połowa to było żeglowanie po spokojnym morzu, połowa po wzburzonym. Następna będzie wyjątkowo trudna - zapowiedział.
WSTAŁ I WYSZEDŁ
Szlęzak podziękował Ciskowi za to, że był amortyzatorem, zmniejszającym skutki zderzeń, jakie miał z radnymi szczególnie z PiS i współpracującymi z nimi przystawkami. Po wymianie uprzejmości prezydent wstał i wyszedł. Po jego wyjściu doszło do rozpoczęcia właściwej sesji, z olbrzymia ilością punktów - pięćdziesięciu.
Podczas przyjmowania porządku obrad radni z PiS zgłosili wniosek, aby wpisać do porządku sprawozdanie prezydenta z jego działalności. Cisek ostrzegł, że nie ma co liczyć na powrót prezydenta, a przyjęcie propozycji sprawi, że nie będzie można zamknąć sesji.
I wtedy swoje kilka minut miał Lucjusz Nadbereżny. W emocjonalnym wystąpieniu powiedział, że prezydent wyjechał do Rzeszowa na udział w radiowej debacie wyborczej i że zrobił to służbowym autem. Powiedział do dziennikarzy, aby się tym zajęli. Poparł go Janusz Kotulski, który poirytowany nieobecnością prezydenta, kilka razy - kiedy pytano o kogoś, kogo na sali nie było - komentował to słowami "wyjechał do Rzeszowa".
FOTOGRAFIA ZA STOŁEM
Kotulski przyznał, że spodziewał się nieobecności prezydenta co nazwał "nieróbstwem" i miał nawet zamiar wykonać naturalnych rozmiarów jego fotografię i posadzić ją przy stole prezydialnym. A o czym chcieli radni z prezydentem rozmawiać świadczyła wypowiedź Kotulskiego, że jedna z prezydenckich propozycji zamiany działek, której radni nie przyjęli, "miała znamiona czynu przestępczego" - jak się wyraził.
- Podtrzymuję, aby w imieniu prezydenta ktoś zdał za niego sprawozdanie - powiedział Nadbereżny, który walczył o debatę nad rozliczeniem Szlęzaka. Nie było innej rady, jak poddać pod głosowanie propozycję wprowadzenia punktu do porządku sesji.
Głosami osiem do ośmiu uchwała jednak nie przeszła. Sesję można więc było zamknąć, kiedy wyczerpał się porządek obrad.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?