1200 rur
Słoneczny kolektor na dachu szpitala w Stalowej Woli ma 40 baterii. W ich skład wchodzi 1200 rur z powierzchniami pochłaniającymi energię słoneczną. Łączna wielkość tych powierzchni to 120 m kw. Instalacja wytwarza moc wielkości 240 kW.
Gdyby Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej odcięło dostawy ciepłej wody dla szpitala, nikt z pacjentów i personelu by tego nie odczuł. Od czterech lat wodę podgrzewa słoneczny kolektor rurowy zainstalowany na dachu.
DLA CAŁEGO SZPITALA
Tysiąc dwieście rur próżniowych, z powierzchniami pochłaniającymi promieniowanie słoneczne, dostarcza tyle ciepła, że wystarcza do podgrzania wody do temperatury 50 st. Celsjusza dla całego szpitala.
- Teraz, w upalne dni, kiedy notujemy rekordowe temperatury powietrza, panują idealne warunki dla wytwarzania słonecznej energii - cieszy się dyrektor do spraw administracyjno-eksploatacyjnych Antoni Bochnak. Jednak od dwóch tygodni kolektor nie pracuje. Doszło do awarii podzespołu, a niemiecka firma, która je dostarcza, wysłała ludzi na urlop. Kiedy podzespół zostanie dostarczony, słońce znów będzie grzać wodę dla szpitala.
CIEPŁO Z DACHU
Kolektor z czterdziestoma bateriami słonecznymi firmy "Vitosol" zainstalowany został na dachu nowego pawilonu szpitala. Krążący wewnątrz rurek glikol podgrzewa się w rurach wystawionych na słońce i w wymiennikowi oddaje ciepło wodzie, która rozprowadzana jest wodociągami do całego szpitala. - Nawet w zimie, przy słonecznej pogodzie, instalacja produkuje ciepło - zapewnia dyrektor.
Koszt budowy kolektora jest wysoki, ale inwestycja, która pozwala zaoszczędzić 40 procent energii na ciepłą wodę, powinna się zwrócić po sześciu latach czyli w 2012 roku. Szpital korzysta z dostaw ciepłej wody z elektrowni, kiedy bateria słoneczne nie wytwarza jej w wymaganej ilości, ale w takie dni jak teraz szpital jest samowystarczalny.
GÓRSKIE KAMIENIE
Także świetnie sprawdziła się kolejna nowość ekologiczna jaką jest podziemna instalacja do oziębiania powietrza. Ciepłe powietrze jest zasysane z zewnątrz i przechodzi przez filtr z kamieni z górskich rzek, zakopanych na głębokości dwóch metrów. Oziębione, wilgotne powietrze trafia do szpitalnej wentylacji. Dzięki temu ogranicza się używanie chłodziarek do schładzania powietrza. - To daje duże oszczędności - zapewnia dyrektor Bochnak. Natomiast zimą mroźne powietrze ogrzewa się na kamiennych filtrach i wystarczy je tylko trochę podgrzać i już jest oszczędność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?