MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt nie chce się zająć bezpańskimi krowami z Turbi

Zdzisław Surowaniec
Bezpańskie krowy przy drodze i na drodze krajowej w Turbi.
Bezpańskie krowy przy drodze i na drodze krajowej w Turbi. Zdzisław Surowaniec
Rzeszowskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt nie ma zamiaru zająć się stadem krów z Turbi, które od lat chodzą samopas niedożywione zwłaszcza zimą, zagrażając ludziom i niszcząc uprawy. - Sytuacja jest patowa, nie mamy możliwości zająć się takim stadem - przyznaje prezes stowarzyszenia Halina Derwisz.

Przed kilkoma tygodniami Sąd Rejonowy w Stalowej wydał postanowienie o przepadku stada krów należących do mieszkanki Turbi. Powodem był brak opieki nad zwierzętami, których kiedyś było dziewiętnaście, a teraz jest piętnaście. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, sąd przekazuje zawiadomienie o wydanym prawomocnym orzeczeniu o przepadku zwierzęcia organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.

Rzeszowskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt otrzymało postanowienie o przepadku stada krów 21 maja i do tej pory nic nie zrobiło. Zamiast zająć się problemem prezes Halina Derwisz zastanawia się nad odwołaniem od decyzji sądu, na co ma czas do 4 czerwca. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, po otrzymaniu wyroku organizacja jest zobowiązana powiadomić niezwłocznie powiatowego lekarza weterynarii o wejściu w posiadanie zwierzęcia. Powiatowy lekarz weterynarii niezwłocznie przeprowadza badanie zwierzęcia. Na razie nic takiego się nie stało.

Prezes Derwisz jest najwyraźniej poirytowana tym, że musi się zająć problemem w odległej Turbi.

- Jesteśmy organizacją społeczną, nikt nam nie płaci za działalność - podkreśla.
Chciałaby, aby problemem zajął się wójt gminy.

- Ale to nie do niego już teraz należy rozwiązanie tego problemu, tylko do was, o czym świadczy stanowisko sądu - przypominam pani prezes. A ta dalej walczy: - Ale z czysto ludzkiego punktu widzenia wójt powinien się zająć. W gminie powinno być schronisko dla takich zwierząt - mówi. Przypominam więc pani prezes, że wójt nie dostał od radnych ani grosza na opiekę nad stadem i zgłosił problem do prokuratury. - No to mamy sytuacje patową - przyznaje bezradnie.

Prawo mówi, że po przebadaniu zwierząt i po otrzymaniu wyników, organizacja społeczna przekazuje zwierzę nieodpłatnie schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę domowe lub laboratoryjne lub państwowej jednostce organizacyjnej prowadzącej gospodarstwo rolne, jeżeli jest to zwierzę gospodarskie. "Organizacja ponosi koszty przekazania zwierząt i obciąża nimi skazanego" - czytamy w ustawie. Tyle, że odzyskanie pieniędzy od dotychczasowej właścicielki stada będzie bardzo trudne.

- Jeśli teraz wyrok sądu nie zostanie wykonany teraz, to za pół roku nadejdzie zima i zwierzęta znowu pozostaną na pastwę losu. Przyjdzie im głodować, marznąć i znosić inne anomalia pogodowe z brakiem wody włącznie - ostrzega wójt gminy Andrzej Karaś. Koszmar związany z wałęsającymi się krowami trwa i końca tego nie widać.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie