MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzy lata więzienia dla Ukrainki oskarżonej o spowodowanie śmierci 12-letniej Agatki

/mow/
archiwum
- Byliśmy winni córce ten wyrok - płakała mama 12-letniej Agatki z Tarnobrzega, dziewczynki, która cztery lata temu zginęła, zmasakrowana przez motorówkę na zalewie w Chańczy. We wtorek, już po raz drugi, zapadł w tej sprawie sądowy wyrok - trzy lata więzienia dla kobiety oskarżonej o prowadzenie motorówki.

W lipcową niedzielę 2006 roku na zalewie w Chańczy motorówka uderzyła w kajak, którym płynęli 12-letnia Agatka z Tarnobrzega i jej tata. Dziewczynka zginęła, zmasakrowana przez śrubę łodzi. Mężczyzna został ciężko ranny. W motorówce w chwili wypadku była pochodząca z Ukrainy 28-letnia wówczas kobieta i jej 43-letni wtedy narzeczony. Ją oskarżono o kierowanie łodzią bez uprawnień i w konsekwencji spowodowanie śmiertelnego wypadku.

Mężczyźnie zarzucono, że udostępnił łódź osobie bez umiejętności, narażając tym samym innych na niebezpieczeństwo. Kobieta od początku przyznawała się do prowadzenia łodzi. W pierwszym wyroku, który zapadł w kieleckim Sadzie Rejonowym w 2007 roku skazano ją na trzy lata więzienia. Mężczyznę na półtora roku. Ale Sąd Okręgowy wyrok uchylił, zarzucając mu m.in. brak logiki. Sędziowie apelacyjni uznali, że zasadne mogą być wątpliwości obrońcy Ukrainki, który dowodził, że tak naprawdę motorówką kierował mężczyzna. Jego zdaniem kobieta przyznała się do winy tylko po to, aby chronić narzeczonego.

To ona kierowała

Proces toczył się od nowa przed Sądem Rejonowym w Kielcach. Podczas jego trwania oskarżeni wzięli ślub. Później mężczyzna zmarł i zarzuty przeciwko niemu umorzono. Dlatego wczoraj sąd wydał wyrok tylko w sprawie kobiety.

- Ta sprawa miała niezwykle złożony charakter - podkreślała sędzia Dorota Baran. - Ale po długim i żmudnym postępowaniu materiał dowodowy pozwolił w sposób bezsporny na wskazanie winy oskarżonej. To ona prowadziła łódź. Naruszyła zasady bezpieczeństwa, bo nie miała uprawnień do kierowania motorówką, nie zachowała należytej ostrożności, płynąc zbyt blisko kąpieliska i wypożyczalni sprzętu.

Sędzia podkreśliła, że osoby płynące kajakiem nie przyczyniły się w żaden sposób do zaistnienia wypadku.

Zasady nie uregulowane

Przy okazji tego procesu biegli, którzy sporządzali opinie o wypadku i warunkach, jakie panują na zalewie w Chańczy stwierdzili, że nie są tam uregulowane zasady pływania sprzętem wodnym. - Odpis opinii zostanie przesłany do Inspektoratu Żeglugi Śródlądowej - dodała sędzia.

- Nic nam nie zwróci córki, ale przynajmniej mam wrażenie, że zrobiłam wszystko, co mogłam, by ta tragedia nie przeszła bez echa. Byliśmy winni Agatce ten wyrok - mówiła z płaczem po wyjściu z sali rozpraw mama Agatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie