Rodzina chce kilkaset tysięcy
Rodzina Stanisławy Kustry zamierza wystąpić do sądu z pozwem o odszkodowanie za szkody spowodowane przez błąd lekarki ze zwoleńskiego pogotowia ratunkowego. - Konsultujemy sprawę z prawnikiem. Nie wiem jeszcze czy adresatem po-zwu będzie lekarka czy pogotowie ratunkowe. Żona prowadzi tą sprawę, a za namową prawnika kwota naszego roszczenia będzie wynosiła kilkaset tysięcy złotych - mówi Franiciszek Sko-rupa.
- Opinia biegłych może mieć znaczenie dla dalszego toku śledztwa i najprawdopodobniej zadecyduje o postawieniu lekarce zarzutów - mówi Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Prowadzący śledztwo w tej sprawie zwrócili się o wydanie opinii do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Wyniki właśnie nadeszły.
- Zdaniem biegłych nie było podstaw, by stwierdzić zgon kobiety. Lekarka zaniechała między innymi rutynowych zabiegów, stosowanych w takich sytuacjach, powinna prowadzić też czynności diagnostyczne monitorowania życia. Urządzenie takie było w karetce - mówiła nam Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Tymczasem Stanisława Kustra mieszka w Tychach, jest pod troskliwą opieką swojej córki Marianny Sadowskiej - Skorupy, ale też miejscowych placówek ochrony zdrowia.
- Trudno spodziewać się, aby teściowa odzyskała pełnię zdrowia. Niestety, nie chodzi, odżywiana jest za pomocą strzykawek, ale poznaje wszystkich, jest świadoma - mówi Franciszek Skorupa, zięć pani Stanisławy.
Kobieta już podczas pobytu w Tychach trafiła do szpitala.
- Weszliśmy do jej pokoju i przeraziliśmy się, że nie oddycha. Nauczeni doświadczeniem, szybko zadzwoniliśmy po pogotowie. Przyjechała ekipa pięcioosobowa. Tętno było praktycznie zerowe, ale zespół ratunkowy wiedział z jakim przypadkiem ma do czynienia, bo ta sprawa była bardzo nagłośniona na Ślasku. Odwieziono teściową do szpitala i po tygodniu została wypisana do domu - opowiada Franciszek Skorupa.
12 czerwca 2009 roku rodzina 84-letniej Stanisławy Kustry spod Zwolenia wezwała do niej pogotowie. 51-letnia lekarka - anestezjolog stwierdziła zgon. Ciało zostało zabrane do zakładu pogrzebowego. Tam pracownicy zauważyli, że uznana za zmar-łą poruszyła się. Okazało się, że żyje, błyskawicznie przewieziono ją do szpitala na oddział intensywnej opieki medycznej. Pani Stanisława przeżyła. Sprawa stała się głośna, zajmowały się nią nie tylko media, ale i prokuratura.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?