MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chwała Mielcarzowi

Z Polkowic Jaromir KRUK

Kolporter Korona: Mielcarz 9 - Szyndrowski 6, Kośmicki 6, Owczarek 6, Cichoń 8 - Bonin 4 (70 Czerkas nie klas.), Hermes 5, Bilski 5 (77 Kaliszan 1), Kozubek 5 - Grzegorzewski 4, Piechna 3 (60 Piątkowski 1).

Górnik: Szymański - Kocot, Jeziorny, Smoliński - Adamski, Manuszewski, Górski (64 Szałęga), Partyka (45 Łagiewka), Hubscher - Moskal (75 Witkowski), Gancarczyk.

Żółte kartki: Manuszewski, Partyka (Górnik), Szyndrowski. Sędziował Łukasz Bartosik (Małopolski ZPN). Widzów: 600.

Kieleccy fani chyba nie bardzo wierzyli, że w Polkowicach ich pupile świętować będą awans do ekstraklasy, bo na kameralnym ładnym obiekcie pojawił się tylko jeden sympatyk żółto-czerwonych. Nie miał on okazji wypić po meczu szampana, bo Kolporter Korona remisem z Górnikiem nie zapewnił sobie pierwszej ligi.

Aktywny Moskal

Spotkanie w Polkowicach było rozgrywane w koszmarnych warunkach. Mimo potwornego upału trochę się na murawie działo, a ponownie w roli głównej, co na wyjazdach staje się normą, wystąpił Maciej Mielcarz. Golkiper Kolportera Korona bronił doprawdy fantastycznie.

Pierwszy niecelny strzał na bramkę oddali przyjezdni - Jakub Grzegorzewski w 11 minucie, celny także - Arkadiusz Bilski w 14 z wolnego, ale Sebastian Szymański nie miał kłopotów ze schwytaniem futbolówki. W 16 minucie po raz pierwszy poważnie Maciejowi Mielcarzowi zagrozili podopieczni Marka Koniarka, ale golkiper "żółto-czerwonych" zdecydowanym wybiegiem uprzedził Marka Gancarczyka (znakomite prostopadłe podanie Jacka Manuszewskiego). Po chwili groźnie główkował Tomasz Moskal po dośrodkowaniu Gancarczyka. W 20 minucie aktywny Moskal w ładnym stylu ograł Marcina Kośmickiego i Tomasza Owczarka, ale jego strzał z 17 metrów minimalnie przeszedł nad poprzeczką.

Dwa ostrzeżenia

Kiedy wydawało się, że bramka dla Górnika padnie za moment, miejscowych ostudził troszkę Arkadiusz Bilski. "Bilu" oddał fantastyczny strzał z dystansu w 26 minucie, lecz interwencją w stylu Mielcarza popisał się Szymański. Lekko oszołomionych podopiecznych Marka Koniarka mógł jeszcze pogrążyć Dariusz Kozubek, ale miał zbyt trudną pozycję w 28 minucie i Szymański był doskonale ustawiony. Po tych ostrzeżeniach Górnik powrócił jakby z dalekiej podróży i znów usilnie dążył do strzelenia upragnionego gola. W 34 minucie Wojciech Górski oddał niecelny strzał na bramkę Korony, a w 35 ten sam gracz przegrał pojedynek sam na sam z Mielcarzem. W końcówce pierwszej odsłony nic już wielkiego się na murawie nie wydarzyło.

Kwadrans Mielcarza

Po zmianie stron miejscowi znów natarli z impetem, bo zwietrzyli szansę na pokonanie kandydata do ekstraklasy. W 50 minucie po złym wybiciu głową piłki przez Tomasza Owczarka Moskal uderzył niecelnie z 18 metrów. 120 sekund później zrobiło się na gorąco przed bramką gości, ale mocny strzał Górskiego sprzed pola karnego odbił instynktownie Mielcarz. W 53 minucie strata Bilskiego w środku pola mogła kielczan kosztować utratę bramki, bo Górnik wyszedł z błyskawiczną kontrą, którą dopiero faulem na Gancarczyku na 20 metrze powstrzymał Marek Szyndrowski. Z wolnego przymierzył w samo okienko Moskal, lecz piłkę w sobie tylko znany sposób odbił Mielcarz. W 56 minucie niecelnie uderzał Rafał Hubscher. Hubscher był bliższy powodzenia w następnej akcji, kiedy znalazł się sam na sam z bramkarzem Kolportera Korony. Kiedy kibice w Polkowicach widzieli już piłkę w siatce, jakąś nadludzką siłą zdołał ją korkiem na róg wybić niesamowity Mielcarz. Nie było jednak czasu na przyjęcie gratulacji od kolegów, bo już w 58 minucie kapitalną indywidualną akcję przeprowadził Adam Łagiewka, który jednak przestraszył się Mielcarza i z pięciu metrów kopnął piłkę wprost w niego. - Takiego bramkarza jeszcze w Polkowicach nie widziano - mówili fani Górnika na trybunach o Mielcarzu.

Złapali się za głowy

W miarę upływu czasu gospodarze tracili nadzieję na strzelenie gola, a całkowicie dobiła ich sytuacja z 68 minuty. Gancarczyk ładnie dryblował, jeszcze lepiej prostopadle podał do Moskala, który był metr przed bramką Mielcarza. Co zrobił napastnik Górnika? Oddał strzał wprost w Mielcarza, albo jak kto woli tam, gdzie powinien znalazł się świetnie dysponowany golkiper z Kielc. Piłkarze gospodarzy złapali się tylko za głowy, a Mielcarz zebrał porcję braw za to, że znów nie dał się pokonać. Podopiecznych Marka Koniarka zmęczyły usilne próby strzelenia gola i nieco oddali pole Koronie. W końcówce najczęściej bramce Szymańskiego zagrażał przesunięty w trakcie zawodów do środka pola Tomasz Owczarek. Strzał "Owczara" w 79 minucie wybił na róg Szymański, a potem piłka dwukrotnie po jego uderzeniach mijała bramkę - w 84 i 88 minucie. W doliczonym czasie gry Szymański musiał się jeszcze wykazać interwencją na przedpolu po rzucie rożnym Kozubka, a tuż przed końcowym gwizdkiem w boczną siatkę z trudnej pozycji trafił Grzegorzewski. Kolportera Korona od utraty gola pod koniec uratował Arkadiusz Kaliszan, uprzedzając pędzącego na bramkę Mielcarza Kamila Witkowskiego.

Mamy lidera

Po meczu podopieczni Ryszarda Wieczorka odśpiewali w szatni: "Mamy lidera". Po raz kolejny kielczanie na trudnym wyjeździe nie stracili gola. Teraz mają czas, by dobrze przygotować się do wtorkowego meczu z Bełchatowem. Kielczanie koniecznie na stadionie tamtejszego GKS chcą udowodnić, kto zasługuje na mistrzostwo drugiej ligi. Jesienią Kolporter Korona pokonał GKS u siebie 3:2, teraz zamierza wygrać także na wyjeździe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie