Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

79 lat temu zginął „Jędruś”. Dowódca słynnego oddziału partyzanckiego na Kielecczyźnie i okolicach Tarnobrzega. Kim był, jak działał?

Tomasz Trepka
Żołnierze "Jędrusia". Od lewej: Andrzej Skowroński „Andrzej” i Zdzisław de Ville „Zdzich”.
Żołnierze "Jędrusia". Od lewej: Andrzej Skowroński „Andrzej” i Zdzisław de Ville „Zdzich”.
79 lat temu – 9 stycznia 1943 roku, w walce z niemieckim okupantem poległ Władysław Jasiński „Jędruś” – dowódca jednego z najsłynniejszych oddziałów partyzanckich na Kielecczyźnie.

Urodził się w 1909 roku w Sadkowej Górze niedaleko Mielca. Uczęszczał do gimnazjum w Kielcach, tam zainteresował się harcerstwem. Po maturze, zdanej w 1929 roku, wybrał się początkowo na studia historyczne do Krakowa, potem jednak przeniósł się do stolicy i tu ukończył Wydział Prawa. Podjął pracę nauczyciela w gimnazjum w Tarnobrzegu. Tu zastała go II wojna światowa. Niemal od razu zaangażował się w działalność konspiracyjną.

Kim byli „Jędrusie”?

W szczytowym okresie oddział Jasińskiego liczył ponad 250 osób. Jego niezwykła aktywność pozwoliła na dokonanie szeregu brawurowych akcji dywersyjnych między innymi na terenie powiatów sandomierskiego, opatowskiego i staszowskiego oraz po drugiej stornie Wisły w okolicach Tarnobrzega, mocno dając się we znaki niemieckiemu okupantowi.

„Tworzonemu właśnie zbrojnemu oddziałowi stawiał Jasiński cele o charakterze dywersji wojskowo-gospodarczej, nie zaś bojowe w pełnym tego słowa znaczeniu, przy takich właśnie założeniach trwał Jasiński do końca życia”

– wspominał po latach autor publikacji poświęconych „Jędrusiom”, ich były partyzant – Włodzimierz Gruszczyński „Jach”.

Jedną z pierwszych kwater głównych „Jędrusiów”, stale zmienianych ze względu na możliwość dekonspiracji, była willa w Albinowie w rejonie Ujazdu niedaleko Iwanisk. Swojej życzliwości rodzinie Władysława Jasińskiego udzielił Jan Pikulski „Inżynier”. Pozostali partyzanci zostali rozlokowani w pobliskich wsiach.

Władysław Jasiński "Jędruś": Z pomocą dla ludzi

Powszechną działalnością prowadzoną przez „Jędrusiów” było rekwirowanie produktów żywnościowych, które zostały zgromadzone jako kontyngenty dla niemieckich władz okupacyjnych. Napady na znajdujące się pod niemiecką jurysdykcją instytucje stanowiły ważny element działalności oddziału pod dowództwem „Jędrusia”.

Jedną z pierwszych tego typu akcji przeprowadzono w styczniu 1942 roku. Celem stała się Komunalna Kasa Oszczędności w Staszowie. Plan został przygotowany osobiście przez Jasińskiego. „Dla zaabsorbowania uwagi Niemców i odciągnięcia ich z miasta na czas akcji przeprowadził poprzedniego wieczoru [23 stycznia 1942 roku] inne, bagatelne wystąpienie. Urządził wypad na młyn w Wiązownicy. Grupa wyruszyła do tej wsi z kwatery […] w Sulisławicach” – pisał Gruszczyński.

„Następnego dnia rano, kiedy według przypuszczeń kilkuosobowa staszowska załoga posterunku Żandarmerii powinna być zajęta dochodzeniem w terenie w związku z ogołoceniem młyna ze zboża, chłopcy udają się do Staszowa. […] [Na miejscu] Jasiński kwituje z kolei rekwizycję na potrzeby podziemia „całej gotówki” z kasy z podpisem „Jędruś”, co być może wszystko dyrektorowi wyjaśnia. […] Dla zachowania na rzecz pracowników banku pozorów partyzanci przywiązują ich do krzeseł, zezwalając na wszczęcie alarmu dopiero po dziesięciu minutach” – opisywał akcję w Staszowie Włodzimierz Gruszczyński.

Podobnych „wypadów” zorganizowano jeszcze wiele. Na początku 1943 roku celem partyzantów stały się niemieckie magazyny w Klimontowie oraz Łoniowie, gdzie zarekwirowano zgromadzony w nich towar. Kolejnymi łupami „Jędrusiów” stały się banki w Sandomierzu, Bodzentynie oraz Pacanowie.

Zdobywane w ten sposób pieniądze oraz żywność rozdysponowywano pośród potrzebujących rodzin partyzantów w ramach prowadzonej akcji pomocowej. Zdaniem części podkomendnych Jasińskiego, zorganizowanie pomocy dla lokalnej ludności wymagało utworzenia sprawnie działającego oddziału partyzanckiego. „Na marginesie należy dodać, że na żadnym jej etapie [prowadzenia walki z okupantem – redakcja] nie zakładał występowania z bronią w ręku w celu bezpośredniego zwalczania sił okupacyjnych” – zanotował w książce Włodzimierz Gruszczyński.

Akcja przekazywania środków finansowych oraz zdobytej żywności nie była jedyną formą pomocy miejscowej ludności, którą zajmowali się partyzanci „Jędrusia”. Kolejną stawało się zwalczanie okolicznego bandytyzmu. Jedną, która parała się rabunkowym
procederem była grupa pod dowództwem Kozodoja. Działał on na terenie gmin Łoniów oraz Osiek. „Kozodój miał na swoim koncie napady na kilka prywatnych młynów, na jakiegoś gospodarza, kradzież w tajnej garbarni, a także likwidację ukrywających się Żydów” – pisał w swoich wspomnieniach Eugeniusz Dąbrowski „Rączy Jeleń”.

Z punktu widzenia konspiracji niezwykle ważną częścią działalności było likwidowanie współpracowników Gestapo. Jednym z osób, które mocno odcisnęły swoje piętno na oddziale „Jędrusiów” był Andrzej Resler. Według Eugeniusza Dąbrowskiego pseudonim był on odpowiedzialny za śmierć Władysława Jasińskiego. Pochodził z Podkarpacia, choć przez część okupacji mieszkał w Sielcu nieopodal Staszowa.

Tragiczna śmierć Władysława Jasińskiego „Jędrusia”

Po pierwszych udanych akcjach dywersyjnych i rosnącej sławie „Jędrusia”, nastąpił rozwój oddziału partyzanckiego. Wraz z nim przyszły działania, które w jeszcze większym stopniu rozsławiły podkomendnych Jasińskiego. Na początku 1943 roku dla grupy nadszedł jednak trudny moment – dramatyczna, ale i niezwykle przypadkowa śmierć dowódcy.

9 stycznia 1943 roku grupa żandarmów otoczyła kryjówkę Władysława Jasińskiego „Jędrusia” i jego dwóch towarzyszy w Trzciance nieopodal Osieka. Historycy podkreślają, że nie miał on przy sobie nawet pistoletu. Niemcy zdając sobie sprawę z tego kogo zastrzelili i obawiając się nadejścia większej grupy partyzantów szybko odjechali, nakazując chłopom pilnowania zwłok. Gdy w większej sile przyjechali później, ciał już nie było, zostały zabrane przez kolegów z oddziału.

Eugeniusz Dąbrowski tak opisywał sytuację z 9 stycznia 1943 roku: „W połowie drogi, miedzy zabudowaniami a grzbietem wzgórza, na bielejącym śniegu czerniała jakaś plama – tam leżał człowiek. Padliśmy obok na kolana. Przez wiele minut płakaliśmy jak dzieci. W chwilę później dowiedzieliśmy się, że w pobliżu na tym samym wzgórzu leżą zabici Antek – Antoni Toś i Polikier – Marian Gorycki. […] Przy zwłokach Szefa znaleźliśmy strzępy porwanych dokumentów, co wskazywało, że wpierw został ranny. W kieszeni ubrania znajdował się strzaskany kulą zegarek wraz ze spłaszczonym pociskiem, a w portfelu metalowy ryngraf. Wynikało stad, że Niemcy nie przeprowadzili nawet rewizji przy zabitym, lecz poleciwszy pilnować zwłoki chłopcom z Trzcianki, sami szybko opuścili niebezpieczny dla nich teren. Na razie nie było czasu analizować wydarzeń i dopytywać się o ich szczegóły.

Zachodziła konieczność szybkiej ewakuacji rodziny i mienia Wiącków, a także natychmiastowego zabrania i chociaż tymczasowego przechowania w bezpiecznym przed Niemcami miejscu zwłok Szefa i kolegów”.

Został pochowany w zbiorowej mogile „Jędrusiów” w Sulisławicach. Pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika czasu wojny i odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy. Po śmierci „Jędrusia” objął Józef Wiącek „Sowa”. Na początku marca 1943 roku dowództwo oddziału, opierając się na raportach wywiadowczych Armii Krajowej, podjęło decyzję o ataku na więzienie w Opatowie. Celem akcji było odbicie aresztowanych w ostatnim czasie członków konspiracji. Dzięki dobrze przygotowanej oraz sprawnie przeprowadzonej akcji rozbicia opatowskiego więzienia udało się uwolnić około 80 osób.

Niemieckie obławy na Jędrusiów

Mimo podejmowanych wysiłków, okupant niemiecki pozostawał bezradny wobec działalności „Jędrusiów”. Duża w tym zasługa sprawnie działającego wywiadu. „Akcje przygotowywano starannie, z coraz większą wprawą. Wywiady przed akcjami przeprowadzali z reguły Jasiński lub Wiącek. Zdobyczny towar i sami partyzanci zawsze trafiali na dobrze przygotowane uprzednio przeprawy przez rzeki i należycie przysposobione meliny oraz sprawny transport” – pisał Gruszczyński. Dramatyczna, ale i niezwykle przypadkowa śmierć Władysława Jasińskiego pseudonim „Jędruś” 9 stycznia 1943 roku, nie zastopowała więc działalności oddziału.

Sytuacja oddziału zmieniła się w 1944 roku. Przesuwający się na zachód front, a wraz z nim wkraczające na tereny okupowanej Polski wojska sowieckie zmusiły władze emigracyjne w Londynie oraz Polskiego Państwa Podziemnego do rozpoczęcia akcji „Burza” również w Okręgu Radomsko-Kieleckim Armii Krajowej. Celem tej operacji wojskowej było czynne wystąpienie przeciwko niemieckiemu okupantowi i jako gospodarz wobec wkraczających jednostek Armii Czerwonej oraz organizowanie na zajętych terenach administracji lokalnej.

Zgodnie z decyzją Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego oddział „Jędrusiów” został scalony z Armią Krajową i włączony jako 4 kompania II batalionu 2 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej, sformowanego na ziemi sandomierskiej. Jednostka była zobligowana w pomoc warszawskim powstańcom, jednak trudna sytuacja jesienią 1944 roku spowodowała odwołanie tej decyzji.

Nie zakończyły się jednak walki „Jędrusiów” na Kielecczyźnie. Brali oni czynny udział w bitwach o przyczółek sandomierski. Współdziałając w tym zakresie z jednostkami sowieckimi. W styczniu 1945 roku oddział został ostatecznie rozwiązany, a na jego partyzantów spadły komunistyczne represje. Na tych, którzy uniknęli zesłania czekały szykany, aresztowania oraz długoletnie wyroki więzienia. Część byłych podkomendnych Jasińskiego oraz Wiącka nie zrezygnowała z walki o suwerenną i demokratyczną Polskę, ponownie zmuszona do zejścia do podziemia, zaangażowała się w tworzenie grup niepodległościowego podziemia antykomunistycznego.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie