MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adam Jarubas, najmłodszy marszałek

Iwona SINKIEWICZ <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Adam Jarubas - nowy marszałek województwa świętokrzyskiego. Ma 32 lata, wykształcenie wyższe. Skończył historię na Akademii Świętokrzyskiej oraz podyplomowe studia z zakresu administracji i zarządzania oraz integracji europejskiej. Mieszka w Wiącce koło Bodzentyna. Prezes Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dotychczas pracował jako wicedyrektor Powiatowego Centrum Usług Medycznych w Kielcach . Żona Mariola, syn Dawid.
Adam Jarubas - nowy marszałek województwa świętokrzyskiego. Ma 32 lata, wykształcenie wyższe. Skończył historię na Akademii Świętokrzyskiej oraz podyplomowe studia z zakresu administracji i zarządzania oraz integracji europejskiej. Mieszka w Wiącce koło Bodzentyna. Prezes Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dotychczas pracował jako wicedyrektor Powiatowego Centrum Usług Medycznych w Kielcach . Żona Mariola, syn Dawid.

32-letni Adam Jarubas stanął kilkanaście dni temu na czele naszego lokalnego rządu, czyli został marszałkiem województwa świętokrzyskiego. Jest najmłodszym w Polsce regionalnym premierem.

Iwona Sinkiewicz: * Które cechy charakteru najlepiej opisują pana osobę?

Adam Jarubas: - Jestem urodzonym optymistą. Nawet żona mówi, że mam za duży optymizm. Ale ja tak nie uważam. Gdybym nie miał go w sobie, nie podejmowałbym się wielu zadań, które na początku wydają się nierealne. Jestem otwarty na ludzi. Mam wrażenie, że szybko nawiązuję z nimi kontakty, że czują jakieś wewnętrzne ciepło, które gdzieś tam we mnie jest. Staram się bezinteresownie pomagać. Toteż gdy wracam do domu, mam czasami wielu interesantów, którzy przychodzą, by pomóc im napisać podanie czy przygotować inne pismo. Dobrze czuję się wśród ludzi. To chyba tyle, bo o sobie najtrudniej jest mówić...

* Wiosną tego roku został pan prezesem Polskiego Stronnictwa Ludowego w województwie świętokrzyskim. Pomyślał pan wówczas, że ten wybór zaprowadzi pana na stanowisko marszałka województwa?

- Nawet w najbardziej optymistycznych planach nie podejrzewałem, że mogę zajść tak daleko. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy, że będziemy mieli najwięcej mandatów, że wygramy wybory samorządowe, to pewnie odesłałbym go na korepetycje. Nigdy nie przewidywałem takiego obrotu sprawy. Oczywiście już wtedy zakładałem start w wyborach do sejmiku, bo lider partii poddaje się osądowi społecznemu w pierwszej kolejności. Ale też bałem się tego. Gdybym przegrał, byłoby to swoiste wotum nieufności. To było ryzykowne i niektórzy odradzali mi ten start w wyborach. Ale podjąłem ryzyko. Uznałem, że jest to życiowa szansa. Liczyłem, że część ludzi zwróci uwagę, iż stronnictwo się otwiera, stawia na młodych. Miałem nadzieję, znaleźć się w sejmiku. Ale na nic więcej nie liczyłem.

* Czuje pan wewnętrzne zadowolenie z wyników tego wyborczego sprawdzianu?

- Na pewno tak. Chociaż to nie jest tak, że jeden człowiek może wygrać wybory i zostać radnym. Nie jest w stanie dokonać tego sam. Udało mi się skupić wokół siebie grupę wspaniałych ludzi, wolontariuszy, którzy mi pomagali. Włączyli się w moją kampanię, roznosili ulotki od domu do domu, poświęcali swój czas. Uwierzyli, że jak ja pójdę do góry, to oni też będą się czuli zwycięzcami tych wyborów. Ale też nie ukrywałem, że było mocne grono osób, które pukały się w głowę, mówiąc, że Jarubas mieszkając pod Bodzentynem, chce nagle startować z południa województwa. Kto na niego zagłosuje? Tymczasem zebrałem ponad 5300 głosów z samego powiatu buskiego, w mojej rodzinnej gminie - 1300. W sumie ponad 8000 głosów. Analiza pokazuje, że dostałem ich więcej niż liczy stały elektorat Polskiego Stronnictwa Ludowego. Poparli mnie ludzie nie związani ze stronnictwem i z tego się bardzo cieszę. Ale ten wynik był dla mnie naprawdę bardzo dużym pozytywnym zaskoczeniem. Fakt, że był to najlepszy wynik wśród kandydatów Polskiego Stronnictwa Ludowego ugruntował mnie w przekonaniu, że jest szansa, aby poprzez tę funkcję marszałka pokazać, że stronnictwo jest partią nowoczesną, w której są ludzie kompetentni. To wyzwanie, ale też szansa do poprawienia wizerunku mojego ugrupowania. Nie ukrywam tego.

* Po wyborach przyszły dwutygodniowe rozmowy koalicyjne. Czy to były trudne negocjacje?

- Bardzo trudne. Więcej zdrowia straciłem przy nich, niż podczas całej kampanii. To był duży stres... Pierwszy trudny etap to było przekonanie naszego elektoratu, że fakt blokowania list z Platformą Obywatelską nie jest wynikiem zmiany naszej postawy czy zatraty wartości programowych. Jeszcze jakiś czas temu mocno rywalizowaliśmy z Platformą. To były najbardziej skrajnie postrzegane ugrupowania. A tutaj nagle blok wyborczy. Wszędzie mówiliśmy, że to forma taktycznej obrony przed zawłaszczaniem państwa przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Samoobronę. I to był pierwszy etap tego przewartościowania w Polskim Stronnictwie Ludowym. A drugi to była próba wytłumaczenia, że mimo tych niewątpliwych razów, które doznaliśmy od Prawa i Sprawiedliwości w obszarze administracji rządowej czy w agencji restrukturyzacji, warto próbować wznieść się ponad urazy, żeby pomyśleć o dobru regionu. Bo gdybyśmy tylko oceniali pod kątem, kto ile nam krwi w życiu napsuł, to z Prawem i Sprawiedliwością nie powinniśmy rozmawiać. I takie głosy, bardzo silne, też w stronnictwie były. Długo rozmawialiśmy, żeby przekonać się, iż warto dać sobie szansę na taki trudny związek.

* A więc małżeństwo z rozsądku?

- Ostatecznie ta opcja przejścia na prawą stronę zwyciężyła. Mamy małżeństwo z rozsądku, na uczucie może przyjdzie czas później. Po pierwszych spotkaniach widzę, że jest dobra wola współpracy. Pierwsza sesja sejmiku pokazała, że możemy się dogadać. Nawet kwestia ukłonu w stronę lewicy i przegłosowania wiceprzewodniczącego z opozycji stworzyła dobry klimat.

* Czy młody wiek marszałka to jest atut czy zagrożenie?

- To się okaże. Osobiście myślę, że to atut. Mam siłę w sobie. Czuję jednocześnie dużą odpowiedzialność. W samym Urzędzie Marszałkowskim pracuje 300 osób. Licząc razem z jednostkami podległymi samorządowi, marszałkowi województwa w sposób pośredni podlega 10 tysięcy pracowników. Czuję ten "wzrok utkwiony w sobie".

* Jak żona odebrała wybór pana osoby na funkcję marszałka?

- Jest przede wszystkim bardzo zmęczona kampanią. Spodziewamy się drugiego dziecka. I żona jest w takim okresie, kiedy to ona wymagałaby pomocy, a tymczasem mąż wraca do domu późno wieczorem. Myślę, że się ucieszyła. Aczkolwiek bez jakiejś wylewności. Przestrzega mnie, żeby mi się nie przewróciło w głowie. Ale gwarantuję jej, że tak nie będzie.

* Jest jedyną osobą, która pana przed tym przestrzega?

- Przychodzą koledzy, którzy mówią, że dobrze mi życzą. Ale oni mnie znają i wiedzą, że byłem już wicedyrektorem dwóch firm, zostałem prezesem partii, ale nadal pozostałem człowiekiem. Nie podchodzę do atrybutów władzy z pietyzmem. Czasami nawet niektórzy mnie przestrzegają, że powinienem się bardziej "wysztywnić", tworzyć dystans. Bo wobec ludzi, którzy są na mnie otwarci, mam łatwość przechodzenia do bliskich relacji. Dlatego koledzy sugerują mi naukę pewnej "sztuki dyplomacji".

* Planuje pan zmiany w urzędzie? Wiadomo jak przychodzi nowa władza, wszyscy zastanawiają się, czy będzie "trzęsienie ziemi"?

- Żadnego "trzęsienia ziemi" nie będzie. Jest ustawa o pracownikach samorządowych, która ściśle określa nabór na stanowiska urzędnicze. Obowiązuje procedura konkursowa i tu nic się nie zmieni. W mojej ocenie urząd działa sprawnie, ale dynamika wydarzeń pewnie wymusi jakieś zmiany organizacyjno -strukturalne. Dajemy sobie czas, miesiąc - dwa, na dostosowanie struktury. Pewnie będą przypadki, że niektóre osoby zostaną przesunięte do innych zadań, ale to będzie wynikało z ogólnej koncepcji reorganizacji niektórych departamentów. Ale żadnego trzęsienia nie będzie. W samorządzie jest istotna ciągłość. Szczególnie w dziedzinie polityki regionalnej bardzo ważne są kompetencje. I ludzie, w których wykształcenie i kompetencje zainwestowano, powinni pracować. Najważniejsze zadanie to najefektywniejsze pozyskanie i rozdzielenie funduszy unijnych.

* A propos rozwoju regionalnego. Czy nowy zarząd będzie weryfikować plany rozwoju przygotowane przez poprzedników, na przykład te związane z odrzuceniem z unijnego finansowania regionalnego lotniska?

- Inwestycje zapisane w Regionalnym Programie Operacyjnym to działania przyjęte uchwałą sejmiku i tylko sejmik może je zmienić. Na pewno będziemy je dyskutować w ramach zarządu. Koledzy podnosili sprawę lotniska. Musimy poznać ekspertyzy, porozmawiać z promotorem tej idei. Na razie nie ma dokumentacji, ale myślę, że idea jest bardzo cenna, pozwalająca Kielcom umocnić się na mapie Polski w pozycji ośrodka metropolitarnego. I trzeba ją poważnie rozważyć. Nie zastanawiamy się, czy lotnisko powinno być, tylko jaki montaż finansowy zastosować, by ta inwestycja nie zjadła wszystkich pieniędzy przeznaczonych na infrastrukturę komunikacyjną. Rozwój regionu musi być zrównoważony. Nad tym trzeba popracować i zarząd na pewno się tym zajmie.

* Pojawiły się też różne wątpliwości dotyczące budowy mostu przez Wisłę w Połańcu. Można usłyszeć, że bardziej jest on potrzebny mieszkańcom Podkarpacia, niż nam...

- Na pewno będziemy się nad tym zastanawiać, bo była to jedna z bardziej dyskutowanych kwestii. Są nowe władze regionu podkarpackiego, trzeba sprawę przedyskutować. Przy tej inwestycji było założone dwustronne zaangażowanie. Trzeba sprawdzić, czy Podkarpacie nadal chce ją realizować. Moim zdaniem, bardziej potrzebne jest dodatkowe połączenie Sandomierza z drugą stroną Wisły niż akurat Połańca, gdzie więzy między Mielcem a naszym województwem są słabe. W mojej ocenie przydatność tego połączenia jest dyskusyjna. Ale nic nie wyrokuję. To jedno z działań, które trzeba przeanalizować.

* Dziękuję za rozmowę.

Najmłodszy w Polsce

Adam Jarubas jest najmłodszym wśród nowych marszałków województw. Średnia wieku szefów regionalnych rządów to 47 lat. Najstarszy, marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski, ma 61 lat, najmłodszy - Adam Jarubas - prawie o połowę mniej - 32 lata. Drugi w grupie najmłodszych jest marszałek województwa lubelskiego, 38 -letni Jarosław Zdrojkowski. Podobnie jak wiek, tak i zawody, które reprezentują nowi szefowie zarządów województw są bardzo różnorodne. Wśród marszałków są historyk, filolog klasyczny, archeolog, architekt, lekarz, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego a także inżynierowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie